Granica absurdu została przekroczona już dawno - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier Włodzimierz Cimoszewicz, komentując prace parlamentu nad projektem ustawy w sprawie cen energii. - To są działania mające na celu wypaczenie gry rynkowej na jednym z najważniejszych rynków - dodał.
Sejm uchwalił w piątek ustawę obniżającą akcyzę na energię elektryczną, opłatę przejściową oraz ustalającą ceny energii na poziomie z 30 czerwca 2018 r. Jeszcze tego dnia ustawa trafiła do Senatu.
Cimoszewicz: granica absurdu została przekroczona już dawno
Prace parlamentu nad tą ustawą skomentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
- Granica absurdu została przekroczona już dawno. Wtedy, kiedy sprowadzono debaty do oświadczeń klubowych kilku, kilkunastominutowych. Kiedy posłom w najważniejszych dyskusjach przyznano prawo do wystąpień jednominutowych, brutalnie je egzekwując - mówił Cimoszewicz o sejmowych procedurach.
- To jest, niestety, ciężka odpowiedzialność polityczna spadająca na formację mającą większość w parlamencie, ale także osobista spadająca na marszałka Sejmu - ocenił.
Zauważył, że "w świetle prawa, w świetle regulaminu Sejmu marszałek jest odpowiedzialny za obronę powagi Sejmu". - Obecny marszałek (Marek Kuchciński z PiS - red.) wyobraża sobie tę obronę w taki sposób, że posła, który do niego zwraca się "marszałku kochany" karze wykluczeniem z obrad, natomiast wszystkich pozostałych skazuje wręcz na milczenie - skomentował były premier.
Podkreślał, że "parlament to jest miejsce, gdzie się przemawia, gdzie jest spór werbalny". - W tej chwili zastąpiono to musztrą koszarową i polski Sejm i Senat są dzisiaj instrumentami bardzo doraźnej manipulacji - dodał.
"Działania mające na celu wypaczenie gry rynkowej"
Cimoszewicz ocenił, że "na poziomie rządu jest bardzo słaba koordynacja działań". Tłumaczył, skąd mogły się wziąć "gwałtowne działania" mające przeciwdziałać wzrostowi cen energii elektrycznej w przyszłym roku.
- Prawdopodobnie gremia polityczne: Jarosław Kaczyński, być może inni, nie wiedzieli, na co się tutaj zanosi. Dopiero w jakimś momencie ktoś inny niż urzędnicy rządowi zaczęli zajmować się tą kwestią nie tylko technokratyczne, ale również w wymiarze politycznym i zrozumieli zagrożenie - mówił.
- Przy czym metoda czy lekarstwo, jakie jest przyjmowane, jest niezwykle kontrowersyjne, dlatego że to są działania mające w gruncie rzeczy na celu wypaczenie gry rynkowej na jednym z najważniejszych rynków, rynku energii - dodał.
- Zobaczymy, czy te formy rekompensat z funduszu rekompensat, tworzonego przy tej okazji, nie zostaną zakwestionowane przez Komisję Europejską jako naruszające zasady wolnej konkurencji i dopuszczalnej pomocy publicznej - podkreślił.
Cimoszewicz: opozycja jest w stanie pokonać PiS
Włodzimierz Cimoszewicz w "Faktach po Faktach" ocenił, że gdyby wybory do parlamentu odbywały się dziś to PiS "byłby partią, która samodzielnie zdobyłaby największą liczbę głosów".
- Jeżeli opozycja potrafi zrozumieć, co jest w dzisiejszej Polsce, w dzisiejszej polityce najważniejsze i wyciągnąć z tego wnioski - a te wnioski to jest jednak stworzenie szerokiej demokratycznej koalicji w wyborach parlamentarnych - to opozycja jest w stanie pokonać PiS - stwierdził.
- Bardzo duża część polskiego społeczeństwa jest od trzech lat zdegustowana, zirytowana, rozczarowana, rozgoryczona. Od lat ludzie manifestujący na ulicach polskich miast zadawali sobie pytanie: co jeszcze możemy zrobić? Częściowo odpowiedź padła w wyborach samorządowych, zwłaszcza w dużych miastach: zmobilizować się i zagłosować tak, jak rozsądek polityczny podpowiada - skomentował były premier.
Jego zdaniem, "gdyby powstały szerokie koalicje wyborcze na wybory europejskie i na wybory parlamentarne (obie te elekcje odbędą się w przyszłym roku - red.), to tego typu sygnał wysłany do bardzo dużej części społeczeństwa krytycznie odnoszącego się do naszej politycznej rzeczywistości, zmobilizowałby ludzi".
Bo - jak dodał - przyczyną pewności siebie PiS-u jest słabość opozycji. - I to, że opozycja do tej pory nie stwarza realnego zagrożenia, bo jeszcze nie jest rzeczą przesądzoną, czy się porozumie. Wstępne konsultacje trwają, ale czy coś z nich wyjdzie, tego nie wiadomo - mówił.
- PiS może jedynie kibicować tym wszystkim, którzy występują z inicjatywami uniemożliwiającymi pełne zjednoczenie opozycji - stwierdził Cimoszewicz. W tym kontekście wymienił Roberta Biedronia, który - jego zdaniem - "odgrywa rolę destrukcyjną".
- Taki szeroki blok, koalicja wyborcza w wyborach do Parlamentu Europejskiego, powinien po prostu nazywać się Europa, a w wyborach parlamentarnych - Konstytucja. Ja myślę, że bardzo duża część społeczeństwa wie, że PiS jest ugrupowaniem konfliktującym Polskę z Unią Europejską - zaznaczył Cimoszewicz.
- Ludzie słyszeli coś o konfliktach z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, z Komisją Europejską, z parlamentem, z ważnymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, to musi rodzić pewne obawy w społeczeństwie tak ciągle pozytywnie nastawionym do członkostwa Polski w Unii Europejskiej - wymieniał.
Zdaniem Cimoszewicza, "Polska już jest na marginesie Unii Europejskiej". - Jest w tej chwili krajem z Czarnym Piotrusiem w ręku, krajem symbolizującym negatywne procesy, tendencje polityczne, jakie w niektórych państwach - zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej - występują. I już dzisiaj na tym bardzo traci - dodał.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24