Przesunięcie środków na rzecz jakiejś dziwnej partyzantki ludowej kosztem zawodowej armii, która musi dysponować najnowocześniejszym sprzętem, jest sprzeczne z interesami naszego kraju - powiedział w "Kropce nad i" Włodzimierz Cimoszewicz odnosząc się do planów powstania Wojsk Obrony Terytorialnej jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych.
Ustawę powołującą z początkiem przyszłego roku Wojska Obrony Terytorialnej, jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych - obok sił lądowych powietrznych, morskich i specjalnych - Sejm uchwalił 16 listopada. Według koncepcji MON 2019 r. w nowej formacji ma służyć 53 tys. żołnierzy.
- To się wznosi na jakieś kolejne poziomy absurdu. W moim przekonaniu tego typu przesunięcia środków na obronę, a więc kosztem zawodowej armii, która musi dysponować najnowocześniejszym, skutecznym sprzętem i tak dalej na rzecz jakiejś dziwnej partyzantki ludowej jest wręcz sprzeczne z interesami bezpieczeństwa naszego kraju - ocenił Włodzimierz Cimoszewicz
Dodał, że do końca nie wiadomo, czemu to ma służyć. - Wiele osób podejrzewa, że to może być nadużywane do celów nie mających nic wspólnego z obronnością naszego kraju - powiedział. Przypomniał, że w trakcie uchwalania ustawy odrzucono poprawkę zgłaszaną przez opozycję mówiącą, że WOT nie mogą być używane przeciwko polskim obywatelom. Dodał, że to jest dosyć wymowne. - Ale ja nie przesądzam, czemu ma to służyć. Być może chodzi jednak o jakąś absolutnie absurdalną, anachroniczną koncepcję obrony terytorium państwa - powiedział Cimoszewicz.
"Sytuacja nie do rozsupłania"
Odniósł się również do informacji podanej w środę przez "Gazetę Wyborczą", że Mariusz Muszyński ukrył przed Sejmem jako kandydat na sędziego TK, iż w latach 90. służył w wywiadzie. Koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński nie odniósł się do opisywanej przez gazetę przeszłości Muszyńskiego. Stwierdził jedynie, że obecnie "nie jest funkcjonariuszem ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu".
Zdaniem Cimoszewicza doszło do sytuacji bardzo "niewygodnej, trudnej do rozwiązania, nawet przy dobrej woli". Dodał, że jeżeli sędzia Muszyński był funkcjonariuszem służb specjalnych, to nie może się do tego przyznać, bo takich informacji się nie ujawnia. - Nikt również z takiej instytucji nie może tego publicznie rozstrzygać. Jeżeli pozostaną wątpliwości co do tego, czy był (funkcjonariuszem służb specjalnych - red.), czy nie, to z nich wynikają kolejne wątpliwości dotyczące tego, czy on spełnia kryteria wymagane od kandydata na sędziego, w tym nieskazitelny charakter - mówił.
- Sytuacja jest niewygodna i nie do rozsupłania - powtórzył. Dodał, że jeżeli rzeczywiście Muszyński służył w wywiadzie, nie powinien był kandydować na sędziego TK.
Cimoszewicz powiedział, że nie oczekuje przyznania się do błędu przez tych, którzy wybrali Muszyńskiego, również w głosowaniu sejmowym.
"Ekshumacji już nic nie powstrzyma"
Były premier mówił także o zarządzonych ekshumacjach ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem, już nic nie powstrzyma tych ekshumacji. - Po stronie prokuratury brak jest pryncypialności, odwagi, rzetelności. Według mnie to jest bardzo oportunistyczne i tchórzliwe działanie - powiedział.
Dodał, że jest zaskoczony interpretacją prawa dokonywaną przez sąd, który odrzucił wniosek o zablokowanie ekshumacji. - Nie można rozumieć prawa w sposób prowadzący do absurdu. Przepis KPK mówiący o przeprowadzaniu sekcji zwłok w przypadku śmierci prawdopodobnie wywołanej czynem przestępczym należy w tym przypadku rozumieć w taki sposób, że te ekshumacje i sekcje powtórne miałyby sens tylko, gdyby z jakichkolwiek innych dowodów wynikało choćby niewielkie prawdopodobieństwo, że dokonano zamachu w postaci eksplozji. W tych szczątkach można by wtedy znaleźć dodatkowe dowody na to, ale przecież takich dowodów nie ma - mówił.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24