To jest czas obrony ostatniego bastionu praworządnej Polski. Odwagi panie i panowie sędziowie. Brońcie w tej chwili praworządności w naszym kraju - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Zaapelował do I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, żeby "nie szła teraz na żaden urlop, bo to nie jest czas urlopów".
- Prezes Gersdorf jest szefową jednej z najważniejszych instytucji państwa. Niestety, w tych okolicznościach, jakie PiS i Duda (prezydent Andrzej Duda - red.) stworzyli, nie może mieć całkowitej pewności, że będzie w stanie wykonywać swoje obowiązki konstytucyjne. Dlatego kierując się dobrem instytucji, powołała kogoś, kto w sytuacji - gdyby na przykład jej nie wpuścili do Sądu Najwyższego - będzie mógł ją zastępować - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz.
We wtorek pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą. Po tej rozmowie wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha poinformował, że "pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf przechodzi w stan spoczynku".
Jak dodał, "wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Józef Iwulski od środy wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków pierwszego prezesa SN". Powiedział, że również Gersdorf wskazała sędziego Iwulskiego jako osobę, która ma ją zastępować w pełnieniu obowiązków pierwszego prezesa SN.
Później w Sejmie Małgorzata Gersdorf powiedziała, że jej status się nie zmienił po rozmowie z prezydentem, bo zgodnie z konstytucją kadencja pierwszego prezesa SN trwa 6 lat. Dodała, że w środę jeszcze przyjdzie do pracy, ale desygnowała Józefa Iwulskiego do wykonywania obowiązków podczas jej nieobecności, bo zamierza pójść na urlop.
"To nie jest czas urlopów"
- Apelowałbym do niej (prof. Gersdorf - red.) w tej chwili - także przez naszą wieloletnią znajomość i mój szacunek dla niej jako dla prawnika - żeby nie szła teraz na żaden urlop, bo to nie jest czas urlopów - skomentował Cimoszewicz.
- To jest czas obrony ostatniego bastionu praworządnej Polski - zaznaczył. - To trzeba zrozumieć, docenić i zrobić to, co los wyznaczył. Mimo że nie jest politykiem, mimo że żaden z tych sędziów nie jest politykiem. Odwagi panie i panowie sędziowie, brońcie w tej chwili praworządności w naszym kraju - apelował.
- Sędzia powołany do zastępowania pani Gersdorf powinien zachować się w tej chwili następująco: jeżeli rzeczywiście pani Gersdorf zostanie pozbawiona bezprawnie możliwości pełnienia swojej funkcji, powinien ją zastępować. Jeżeli pani Gersdorf będzie mogła sprawować swoje obowiązki, tylko pan Duda, pan Mucha, pan Kaczyński, czy ktokolwiek inny stwierdzi, że ona już nie ma takich uprawnień, ten sędzia powinien się powstrzymać z próbą wykonywania tych obowiązków. Powinien wyraźnie to oświadczyć, że on nie jest tutaj do niszczenia Sądu Najwyższego, tylko do pomocy, jeżeli sędzia Gersdorf będzie tego potrzebowała - skomentował były premier.
"Całkowicie bezpodstawne stanowisko" prezydenta
Zdaniem Cimoszewicza, obecna sytuacja w Sądzie Najwyższym "to jest próba dokonania ostatniego aktu demontażu praworządnego państwa w naszym kraju".
- Od ponad dwóch lat obserwowaliśmy coś, co wielu komentatorów określało mianem pełzającego zamachu stanu i w moim przekonaniu to jest próba postawienia kropki nad i w tym wręcz przestępczym działaniu - powiedział.
Jak mówił, to, że Andrzej Duda stwierdził, że Małgorzata Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku, "to jest całkowicie bezpodstawne stanowisko". - Z mocy prawa - i to najwyższego, bo konstytucji - pozostaje prezesem przez sześć lat. Gdyby konstytucja przewidywała wśród możliwości zaprzestanie pełnienia tej funkcji, przejście na emeryturę, to by to powiedziała. Konstytucja tego nie stwierdziła - dodawał.
Cimoszewicz podkreślił, że prezydent "powinien sobie zdawać sprawę z tego, że system naszego państwa został oparty na zasadzie trójpodziału władzy".
- Oznacza to, że sędziowie są niezawiśli, sądy niezależne i nie mogą być ich losy uzależnione od łaski, czy braku łaski ze strony innej władzy. W tym przypadku władzy wykonawczej, której reprezentantem jest prezydent - mówił. - To jest jeden z zarzutów do ustawy o Sądzie Najwyższym - dodał.
- Prezydent powołuje prezesa, tylko, że już ten prezydent nie może odwołać prezesa. Konklawe wybiera papieża, ale żadne konklawe nie może odwołać papieża ze stanowiska. Takie są reguły prawa - podkreślał były premier.
"Jak daleko posunie się władza? Tak daleko, jak obywatele jej na to pozwolą"
Pytany, co się stanie teraz z Sądem Najwyższym, były premier odpowiedział: - Kiedy cztery lata temu Rosja napadła na Ukrainę, ciągle powtarzano pytanie jak daleko posunie się Putin. Jeden z najmądrzejszych znanych mi ludzi profesor Adam Rotfeld odpowiedział na to pytanie - tak daleko, jak daleko mu pozwolimy.
Przyznał, że dzisiaj to samo pytanie można postawić w Polsce. - Jak daleko posunie się władza, która zachowuje się jak władza przestępcza? Tak daleko, jak obywatele jej na to pozwolą - podsumował.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I" TVN24.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24