- Ci ludzie później w ruchu drogowym stają się zagrożeniem dla innych uczestników - mówił w TVN24 ekspert Janusz Popiel o tych, którzy wsiadają za kierownicę samochodu, mimo że wiedzą, że są chorzy. Jego zdaniem powinna powstać centralna baza danych, dzięki której lekarze wiedzieliby, kto zgody na prowadzenie pojazdami nie powinien otrzymać.
W poniedziałek na kary więzienia Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał dwie osoby oskarżone w procesie związanym z wypadkiem autokaru z licealistami k. Jeżewa (Podlaskie), w którym ponad 9 lat temu zginęło 13 osób.
Jednocześnie uwolnił oskarżonych lekarzy od zarzutu wprost dotyczącego wypadku, tzn. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej poprzez dopuszczenie do pracy kierowców, którzy z powodów zdrowotnych nie powinni mieć uprawnień zawodowych do prowadzenia autokarów i ciężarówek. Okazało się, że kierowca miał padaczkę, a jego zmiennik - cukrzycę.
W procesie powołanych zostało wielu biegłych różnych specjalności, m.in. do badania wypadków drogowych oraz z zakresu neurologii, medycyny pracy czy diabetologii. Żaden nie dał jednak jednoznacznej odpowiedzi, czy kierowca w chwili wypadku miał atak padaczki. Biegła neurolog stopień prawdopodobieństwa związku między chorobą kierowcy, a wypadkiem uznała za "znaczny", ale zastrzegła, że z całą pewnością nie może powiedzieć, że to napad padaczkowy u kierowcy był przyczyną wypadku.
"Zawsze się jakiś lekarz znajdzie, który machnie ręką"
Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia pomocy poszkodowanym w wypadkach i kolizjach drogowych "Alter Ego" wskazywał, że kwestia wydawania kierowcom - nie tylko zawodowym - zaświadczeń lekarskich potwierdzających zdolność do kierowania samochodem, nie jest traktowana z należytą uwagą.
- Ci ludzie później w ruchu drogowym stają się zagrożeniem dla innych uczestników - powiedział.
Jak wskazywał, lekarze nieraz wydają zaświadczenia osobom, którym nie powinny, bo te są chore. - Doświadczenie nasze życiowe wskazuje, że jak potrzebujemy zwolnienie, to zawsze jakoś je sobie załatwimy - mówił.
- Zawsze się jakiś lekarz znajdzie, który machnie ręką i zaświadczenie wystawi - dodał.
"O tym, że ktoś był chory dowiadujemy się przypadkiem"
Popiel wytykał także, że pomiędzy lekarzami nie ma przepływu informacji. - Możliwa jest taka sytuacja, że jeżeli jeden nie wyda nam zaświadczenia, to pójdziemy do drugiego. Ten lekarz, który nie wydał zaświadczenia nie ma obowiązku poinformowania o tym. Zresztą nie ma kogo poinformować - wyliczał.
Podkreślił przy tym, że nie ma żadnego systemu, który pozwoliłby na zablokowanie możliwości uzyskiwania uprawnień do prowadzenia pojazdów. Jego zdaniem powinna powstać centralna baza danych, która umożliwiałaby weryfikację kierowców i ich zdrowia.
- O tym, że ktoś był chory dowiadujemy się przypadkiem, jak dojdzie do jakiegoś zdarzenia. To należałoby rozwiązać - podsumował.
Autor: nsz/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24