Dziewczyny chciały pracować jako hostessy, ale wylądowały w internetowej agencji towarzyskiej. Okazało się, że praca polega na pisaniu na erotycznym czacie. Dziewczyny próbowały zerwać umowę, jednak okazało się, że może zostać na nie nałożona kara. Złożyły zawiadomienie do prokuratury w Białymstoku.
Dwie dziewczyny w wieku 18-20 lat znalazły ogłoszenie o pracę na popularnym portalu internetowym. Postanowiły zgłosić się, a podczas rozmowy okazało się, że praca hostessy, która była oferowana w ogłoszeniu, to praca kiepsko płatna, dlatego zaproponowano im coś lepszego - czatowanie przed komputerem z różnymi osobami, przede wszystkim z krajów anglojęzycznych na różne tematy takie, jak sport i rekreacja. Na rozmowie zaznaczono, że nie są to czaty erotyczne.
"Lepsza oferta"
Za każde takie czatowanie dziewczyna miała uzyskiwać konkretne punkty, a za nie pieniądze. Podczas szkolenia okazało się jednak, że praca polega przede wszystkim na rozmowach erotycznych.
- Należało wysłać swoje CV wraz z numerem kontaktowym. Państwo sami się do mnie odezwali następnego dnia i zostałam zaproszona na spotkanie. Następnie na spotkaniu kobieta stwierdziła, że ma dla mnie lepszą ofertę, lepiej płatną pracę. Stwierdziła, że lepiej płatna jest praca osoby, która czatuje, pisze z ludźmi ze Stanów Zjednoczonych. Przyszłam do pracy i zostałam poinstruowana. Kobieta, która rozmawiała ze mną, powiedziała, co pisać. Zachęcała mnie do pisania z ludźmi - mówi jedna z poszkodowanych. - Pokazała mi drugi czat, był to czat perfidnie erotyczny - dodała.
Podpisane weksle
Obie dziewczyny postanowiły się wycofać. Oprócz umowy dziewczyny podpisały jednak również weksle in blanco. Na tych wekslach nie ma daty ani kwoty, jaką miałyby zapłacić firmie, jeśli zerwą umowę. Wprowadzenie takiego weksla do obiegu może spowodować, że te dziewczyny będą obciążone bardzo dużymi kwotami - nieważne na terenie jakiego kraju.
W tej chwili prowadzone jest postępowanie w kierunku usiłowania doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pokrzywdzonych poprzez zawieranie różnego rodzaju umów - poinformował Wojciech Zalesko z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
- Wmówiono tym paniom, że aby wykonywać tę pracę zobowiązane są podpisać umowę licencyjną na wykorzystanie konkretnego oprogramowania, konkretnej licencji na określonym polu eksploatacji - powiedział adwokat Bartosz Wojda. - Jak osiemnastoletnia dziewczyna, która szuka pierwszej pracy, jak ona może to zrozumieć? - dodał.
Być może w toku śledztwa okaże się, że poszkodowanych jest więcej.
Autor: mart/sk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock