Niby to była "wizyta krajoznawcza", jednak politycy PiS bardzo się bali, by Komisja Wenecja usłyszała inne zdanie niż powszechnie obowiązujące - stwierdził w "Kropce nad i" lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Ujawnił też swoje zamiary na przyszłość.
Przewodniczący klubu PiS Ryszard Terlecki powiedział w poniedziałek, że wizyta Komisji Weneckiej w Warszawie to bardziej wizyta krajoznawcza i PiS nie przywiązuje do niej szczególnej wagi.
- Wszystko, co mieliśmy do powiedzenia Komisji, już powiedzieliśmy, wszystko, czego Komisja chciała się dowiedzieć, to już się dowiedziała - stwierdził.
Trybunał "pokiereszowany, ale funkcjonuje"
Na oficjalnym spotkaniu Sejmu z Komisją pojawiło się dwóch posłów PiS: Stanisław Piotrowicz (szef komisji sprawiedliwości) i Marek Ast (szef komisji ustawodawczej). Wcześniej marszałek Sejmu poinformował, że w spotkaniu nie wezmą udziału przedstawiciele opozycji.
- To jest taki sposób myślenia rodem z PRL-u - stwierdził Petru, dodając, że w PRL goście z zagranicy mogli spotykać się tylko z władzą. - Jeżeli ta wycieczka była krajoznawcza, to dobrze by było, by w ramach poznawania krajobrazu spotkali się z różnymi ugrupowaniami - zaznaczył.
- Jak oni [PiS- red.] mówią, że [wizyta - red.] krajoznawcza i nieważna, to z tego wynika, że niekrajoznawcza i że ważna - stwierdził Petru, odnosząc się do braku zaproszenia opozycji.
Petru zaznaczył także, że dzięki interwencji posłanek członkowie Komisji Weneckiej poznali stanowisko opozycji. To, że Komisja Wenecka wyraziła zgodę na rozmowę z opozycją jest - zdaniem Petru - oznaką tego, iż Komisja chciała porozmawiać z przedstawicielami spoza partii rządzącej.
Petru powiedział także, że pomimo podejmowanych przez PiS prób sparaliżowania Trybunału Konstytucyjnego, ten jest "pokiereszowany, ale funkcjonuje". - Wydaje orzeczenia, które są z opóźnieniem, ale publikowane jednak - stwierdził. - Można powiedzieć, że ta walka o Trybunał i niezależność nie jest nieskuteczna.
Petru o Jakim: to nie jest incydent
Lider Nowoczesnej podtrzymał opinię, że premier powinna "wyrzucić na zbity pysk" wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego po tym, jak w czasie procesu wytoczonego mu przez posła PO Roberta Kropiwnickiego groził sędzi postępowaniem dyscyplinarnym. - To już jest kolejna wypowiedź. To nie jest incydent. To jest wiceminister, który traktuje panią sędzię jak swojego podwładnego, czyli w ogóle nie rozumie swojej roli, nie rozumie, co to jest niezawisłość sądów - stwierdził Petru.
Jego zdaniem wszyscy politycy PiS są tacy sami dlatego, że Jakiego bronił i Zbigniew Ziobro, i Jarosław Kaczyński.
"Chcę być premierem"
Petru był także pytany o aferę reprywatyzacyjną w Warszawie. W odpowiedzi wyraził poważne obawy, iż sprawa nie dotyczy jednej działki, a tego, że w stolicy powstał "cały system, który dawał zarobić potężne pieniądze zorganizowanej grupie, być może grupie przestępczej". Uznał, że prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna podać się do dymisji.
Powiedział także, że "jest przekonany" o tym, iż w wyborach Nowoczesna mogłaby przejąć władzę w Warszawie. Zaprzeczył, że to on mógłby przejąć stanowisko prezydenta w Warszawie. Dodał także, że nie chciałby być prezydentem Polski. - Ja chciałbym być premierem, a nie prezydentem - stwierdził.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24