W ostatnich wyborach, tych do europarlamentu, żeby zagłosować poza miejscem stałego zamieszkania wystarczyło dopisać się do spisu wyborców. Żeby pójść do urny w miejscowości, w której akurat 16 listopada w dniu wyborów samorządowych będziemy przebywać, trzeba będzie zadać sobie więcej trudu. Wyborcy mają czas do 26 października.
Wybory samorządowe są jedynymi, podczas których nie możemy głosować poza miejscem stałego zamieszkania czy zameldowania, czy to na terenie Polski czy poza jej granicami. W pozostałych - parlamentarnych, europarlamentarnych czy prezydenckich - jest to możliwe i proste - wystarczy zaświadczenie o prawie do głosowania albo dopisanie się do spisu wyborców.
Specyficzne wybory
Dlaczego tym razem nie będzie to możliwe? - To specyficzne wybory. Z jednej strony są powszechne, ale z drugiej jednak lokalne. Głosuje się na lokalnych kandydatów. Reprezentują oni konkretny region, rozwiązują lokalne problemy - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Beata Tokaj, dyrektor zespołu prawnego i organizacji wyborów z PKW.
Podkreśla przy tym, że w tych wyborach obywatele są ściśle powiązani ze swoimi okręgami wyborczymi. Liczba mandatów radnych zależna jest bowiem od liczby osób zamieszkujących dany okręg wyborców - im więcej mieszkańców tym więcej przedstawicieli.
"Za duże ryzyko, za duże zamieszanie"
W grę wchodzą także kwestie organizacyjne. W związku z tym, że w każdej gminie kandydują inne osoby, nie byłoby technicznej możliwości na oddanie na nie głosu przebywając poza granicami tejże gminy. I tak na przykład na kartach do głosowania w Warszawie znajdziemy innych kandydatów ubiegających się o fotel prezydenta miasta niż w Radomiu.
Przesyłanie odpowiednich kart wyborczych z jednego okręgu do drugiego, według PKW, jest nierealne. Po pierwsze zwiększyłoby koszty - i tak już rekordowo drogich - wyborów. Po drugie zdecydowanie opóźniłoby policzenie głosów i ogłoszenie wyników.
- Spowodowałoby to zbyt duże zamieszanie. Poza tym ryzyko pomyłek, niepoprawnego podliczenia głosów byłoby zbyt wysokie - dodaje Tokaj z PKW.
Wybory w szpitalach i więzieniach
Poza miejscem zameldowania (okręgiem wyborczym) niejako z automatu głosować będą mogły jedynie osoby przebywające w szpitalach, domach pomocy społecznej czy więzieniach. Powstaną tzw. obwody odrębne. Wymienione placówki stworzą listy osób, które będą w nich przebywać w dniu wyborów i na jej podstawie urząd gminy sporządzi nowy spis wyborców.
Ale i tu są wyjątki. Jeśli pensjonariusz przebywać będzie na terenie swojego województwa, ale w innym powiecie, wtedy głos będzie mógł oddać jedynie w wyborach do sejmiku. Natomiast, gdy przebywałby w tym samym powiecie, ale innej gminie, zagłosować mógłby wyłącznie wyborach do rady powiatu i sejmiku. Z kolei znajdując się poza województwem, gdzie mieszka poza miejscem zamieszkania, nie będzie mógł zagłosować wcale.
Udowodnij, że jesteś mieszkańcem. Pokaż umowę najmu albo rachunek za prąd
Co jeśli jednak zależy nam na wzięciu udziału w wyborach, ale np. pracujemy poza miejscem zameldowania i nie będziemy mogli na czas głosowania wrócić do swojej rodzinnej miejscowości?
W takiej sytuacji ostatecznie możemy dopisać się do stałego rejestru wyborców w danym mieście. Trzeba jednak udowodnić, że rzeczywiście na stałe mieszka się w danym miejscu. Jak?
Dowodem na to mogą być np. akt własności mieszkania, umowa najmu czy rachunki za prąd dotyczące zamieszkiwanego lokalu. Jak wskazuje Tokaj, nie muszą to być tylko dokumenty, ale także np. zeznania sąsiadów, którzy potwierdzą, że mieszkamy w danym miejscu. Z odpowiednio wypełnionym wnioskiem należy udać się do urzędu gminy, miasta lub dzielnicy. Odpowiedź otrzymamy w ciągu trzech dni.
Należy jednak pamiętać, że jeśli dopiszemy się do rejestru wyborców w danym mieście, zostaniemy tam przypisani już na stałe i to tam będziemy głosować w kolejnych wyborach. Z poprzedniego rejestru - w miejscu naszego zameldowania - zostaniemy usunięci.
Czas na dopisanie się do spisu wyborców mija w przyszłą niedzielę - 26 października.
Autor: Natalia Szewczak/i / Źródło: tvn24.pl