Strażnik więzienny został złapany przez CBA na przyjmowaniu łapówki od więźnia za ułatwianie kontaktów ze światem zewnętrznym. Zdaniem śledczych to początek większej afery. Agenci Biura wpadli bowiem na trop strażnika dzięki więźniowi, który powołując się na swoje wpływy w więziennictwie i wymiarze sprawiedliwości, miał za łapówki oferować innym osadzonym pomoc w wyjściu na wolność.
Grzegorz K., funkcjonariusz służby więziennej w Bydgoszczy, usłyszał w ubiegłym tygodniu od bydgoskich prokuratorów zarzut przyjęcia 5 tys. zł od jednego z więźniów za umożliwienie mu kontaktu z "członkami rodziny i osobami trzecimi”. Pieniądze podejrzany miał przyjąć w jednej z bydgoskich restauracji, gdzie był razem z grupą osadzonych, których pilnował w trakcie ich zajęć związanych z programem oświatowym wdrażanym w więzieniu.
Podejrzanemu strażnikowi może grozić do 8 lat więzienia za przyjęcie korzyści majątkowej w związku z pełnioną funkcją. Grzegorz K. nie został aresztowany. Wpłacił 10 tys. zł poręczenia i jest poddany dozorowi policyjnemu. Jak relacjonował reporter TVN24, Grzegorz K. nie przyznał się do winy, złożył jednak obszerne wyjaśnienia.
Od tysiąca do 100 tys. złotych
- W sprawę może być zamieszanych więcej osób – mówi nam osoba zbliżona do prokuratorskiego śledztwa.
Na trop strażnika CBA wpadło bowiem rozpracowując człowieka, który dał mu 5 tys. zł łapówki. To Wojciech S. - jeden z osadzonych w bydgoskim więzieniu, w którym pracował strażnik.
Śledczy odkryli, że Wojciech S. obiecywał innym więźniom m.in. załatwienie przepustki.
- Mężczyzna, przebywający już w zakładzie karnym, powoływał się na wpływy w strukturach służby więziennej. Obiecywał innym osadzonym wyjście z zakładu karnego na przepustkę, czy też przerwy w odbywaniu kary innym osadzonym w zamian za korzyści majątkowe w kwotach od tysiąca do 100 tys. zł – tłumaczy Temistokles Brodowski z CBA.
Tropy prowadzą do wymiaru sprawiedliwości?
Nieoficjalnie portal tvn24.pl dowiedział się, że Wojciech S., obiecując pozostałym osadzonym pomoc w wyjściu na wolność, tłumaczył, że pieniędzy potrzebuje na łapówki nie tylko dla funkcjonariuszy służby więziennej, ale także w wymiarze sprawiedliwości.
Prokuratorzy badają także ten wątek i twierdzą, że sprawa ma "charakter rozwojowy”. Ustalili już, że Wojciech S. jednorazowo miał przyjąć od jednego z więźniów 80 tys. zł za pomoc w wyjściu z więzienia. Pieniądze miały trafić na konto żony osadzonego Wojciecha S.
Jak relacjonował reporter TVN24 prokuratura ma ustalić, czy wiezień nie konfabulował, że ma kontakty w strukturach służby więziennej po to, by wyłudzić więcej gotówki od osadzonych.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24