Centralne Biuro Antykorupcyjne uważa, że prokuratorzy nie wyjaśnili wszystkich wątpliwości związanych z wydaniem 157 mln zł na zakup siedziby dla Sądu Okręgowego w Gdańsku - dowiedział się portal tvn24.pl.
Poznańska prokuratura zakończyła badanie głośnej sprawy budowy i kupna siedziby Sądu Okręgowego w Gdańsku. Aktem oskarżenia została objęta jedna osoba - były dyrektor tego sądu Jan. B.
- Zarzucono mu przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków poprzez ominięcie prawa zamówień publicznych - wynika z oficjalnego komunikatu CBA i prokuratury.
Teraz dowiedzieliśmy się, że w ocenie agentów służby antykorupcyjnej akt oskarżenia powinien objąć więcej osób. Nadal też powinna być badana odpowiedzialność urzędników najwyższego szczebla, w tym ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.
Dwuznaczna sytuacja
- Przesłaliśmy zażalenie na postanowienie prokuratury o umorzeniu pozostałych wątków postępowania. CBA stoi na stanowisku, że jest uzasadniona potrzeba dalszego prowadzenia tego śledztwa. Argumenty Biura zostały przesłane w piśmie za pośrednictwem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu do Sądu Rejonowego w Gdańsku - mówi rzecznik służby Jacek Dobrzyński.
W gdańskim sądzie nie podjęto jeszcze decyzji czy samo zażalenie i ewentualnie akt oskarżenia zostaną przesłane do innego sądu. - Sytuacja jest dwuznaczna, bo dotyczy przecież naszej siedziby. A także wysokiego urzędnika gdańskiego sądu, którego tu wszyscy znają - usłyszeliśmy od jednego z sędziów.
Trójmiejska temida
Zagadkowe okoliczności wydania 157 mln zł na kupno budynków ujawnili jesienią 2012 roku dziennikarze śledczy portalu tvn24.pl. Nowej siedziby dla trójmiejskiej Temidy poszukiwano od 2007 roku. Już wtedy Departament Budżetu i Majątku Skarbu Państwa w Ministerstwie Sprawiedliwości ocenił, że zakup powinien być objęty ustawą o zamówieniach publicznych. Stało się jednak inaczej - najpierw podpisano umowę z gdańskim deweloperem tylko na wynajem pomieszczeń.
Później w sądzie kierowanym wtedy przez prezesa Ryszarda Milewskiego rozpoczęto starania o kupno siedziby. Przypomnijmy, to ten sam sędzia, który uległ prowokacji dziennikarskiej. W szczycie afery Amber Gold przeprowadził telefoniczną rozmowę z - jak sądził - urzędnikiem Kancelarii Premiera. Zgodził się w niej na wyznaczenie wygodnego dla rządu terminu posiedzenia sądu, który decydował o ewentualnym areszcie dla szefów piramidy finansowej.
Gdy rozmowa została ujawniona, Milewski stracił stanowisko, a następnie ramach kary dyscyplinarnej został przeniesiony do sądu w Białymstoku.
157 mln bez przetargu
Początkowo ceny zaproponowanej przez dewelopera (ponad 200 mln zł) nie zaakceptował ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Ostateczną kwotę - 157 mln zł - wynegocjowano w maju 2012 roku. W rozmowach brali udział przedstawiciele ministerstwa, prezes Milewski oraz właściciel firmy deweloperskiej. Wszystko jednak odbyło się poza ustawą o zamówieniach publicznych, bez przejrzystych procedur przetargowych.
Ostatecznie na zawarcie transakcji zgodził się następca Krzysztofa Kwiatkowskiego, minister Jarosław Gowin. Spłatę rozłożono na raty - 90 mln zł w 2012 roku, a resztę ministerstwo zobowiązało się wpłacić w 2013 i 2014 roku. Taka cena oznaczała, że gdańska inwestycja okazała się niezwykle droga. Dla przykładu nowy gmach dla katowickiego sądu kosztował Skarb Państwa 60 mln zł.
CBA, które zaczęło badać sprawę, uznało również, że zapłacona kwota nie została pomniejszona o 8 mln zł, które gdański deweloper zainkasował przez lata wynajmowania siedziby.
- Cena, którą wynegocjowałem, była uczciwa, bardzo dobra. Udało mi się zbić ją o 50 mln zł - tłumaczył na antenie TVN2, Jarosław Gowin. Zapewniał również, że przed podjęciem decyzji o ostatecznym kupnie budynku z pominięciem przetargu, "uzyskano zgodę prezesa Urzędu Zamówień Publicznych".
Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24