Władze spółki CAM Media złożyły zawiadomienie do prokuratury na wydawcę tygodnika "Wprost", zarzucają dziennikarzom sugerowanie udziału spółki w korupcji oraz próbę manipulowania kursem jej akcji, a tym samym wyeliminowania CAM Media z rynku jako konkurencji. Wszystko po publikacji tygodnika, który opisał relacje ministra Sławomira Nowaka z tą spółką. - Fundamentem funkcjonowania CAM Media na rynku jest zaufanie inwestorów i klientów - powiedział w rozmowie z TVN CNBC prezes zarządu CAM Media Krzysztof Przybyłowski.
Przybyłowski podkreślił: - Rynek jest trudny, kurczący się i my po analizie tego materiału, całej tej sytuacji i stawianych tam insynuacji staraliśmy się zrozumieć jaka jest tego motywacja - analizował.
I dodał: - Razem z naszymi doradcami doszliśmy do wniosku, graniczącego niemalże z pewnością, że chodzi tu o wyeliminowanie nas z rynku jako konkurenta. Fundamentem funkcjonowania CAM Media na rynku jest zaufanie inwestorów i klientów - podkreślił szef CAM Media.
Po artykule
W końcu kwietnia "Wprost" napisał, że Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie był zapraszany przez osoby związane ze spółką CAM Media.
Według autorów artykułu firma dzięki kontraktom z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi zarobiła miliony zł; z jej usług korzystało m.in. MSZ, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, PGE, PKP, Poczta Polska, Ruch i Totalizator Sportowy. Ponadto w artykule napisano, że Nowak wymieniał się z jednym z biznesmenów zegarkami. W zawiązku z publikacją minister skierował sprawę do sądu.
"Załatwić" konkurecję
Jak czytamy w zawiadomieniu CAM Media, "w artykule jednoznacznie wskazano na podejrzenie korupcji przy dysponowaniu środkami publicznymi". "Z treści publikacji wynika jednoznaczne przekonanie jego autorów, że przy pozyskiwaniu kontraktów (...) spółka CAM Media S.A. była zamieszana w mechanizmy korupcyjne".
Zdaniem władz spółki "podstawą zarzutów formułowanych przez "Wprost" były przestępcze, o charakterze korupcyjnym powiązania wpływowego ministra Nowaka z grupą biznesmanów związanych ze spółką CAM Media SA". "Zarzut korupcji podniesiony w "Wprost" musi być zbadany w trybie procesowym albowiem nie może być tak, że padają w mediach tego rodzaju zarzuty korupcyjne, a Prokuratura nie wszczyna w tym zakresie postępowania" - czytamy w zawiadomieniu.
Według szefów CAM Media "(...) oprócz ewidentnego polowania na głowę ministra Nowaka, tymi publikacjami tygodnik "Wprost" usiłował załatwić swoje partykularne interesy". "Jeżeli potwierdzi się, że nie miały miejsca jakiekolwiek korupcyjne zachowania z udziałem spółki CAM Media SA, to należy uznać za wysoce prawdopodobne, że tygodnik "Wprost", piórem redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego, próbował "załatwić" konkurencję holdingu, w którego skład tygodnik wchodzi" - głosi zawiadomienie.
Władz CAM Media chcą zatem wiedzieć, czy "Wprost" "nie realizował" swoim działaniem tzw. "innych interesów".
Wspólnie i w porozumieniu
Zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczy redaktora naczelnego tygodnika - Sylwestra Latkowskiego oraz prezesa zarządu Platformy Mediowej Point Group Michała Lisieckiego.
W uzasadnieniu zawiadomienia czytamy, że obie spółki - CAM Media oraz Platforma Mediowa Point Group - operują w tym samym sektorze rynku - komunikacji marketingowej i kierują swoją ofertę do tych samych podmiotów.
Jak informują władze CAM Media - w dniu publikacji artykułu przez "Wprost" (22 kwietnia 2013 r.) kurs akcji spółki kształtował się na poziomie 2,89 zł za akcję. Natomiast po publikacji 2,14 zł za akcję.
"Nie damy się zastraszyć"
Redaktor naczelny "Wprost" powiedział w rozmowie z tvn24.pl, że zawiadomienie do prokuratury odbiera jako próbę zastraszenia dziennikarzy po to, żeby nie kontynuowali tematu spółki Cam Media.
- Nie damy się jednak zastraszyć - zaznaczył Latkowski. Dziwi go także, jak zaznaczył, że spółka donosi na wydawcę "Wprost", który, jak podkreślił, nie wpływa na treść tygodnika.
- To próba powiedzenia, że redakcja nie jest samodzielnym bytem. Tymczasem wydawca nie decyduje, co my publikujemy - powiedział Latkowski.
Za bezpodstawne, jak zaznaczył, uznaje zarzuty Cam Media, że tygodnik próbował manipulować kursem jej akcji.
- Zawsze będą się pojawiać takie zarzuty, kiedy dziennikarze będą pisać o giełdowych spółkach. Czy to znaczy, że mają nie pisać o takich firmach? - dodał.
Latkowski powiedział również, że ani on ani żaden ze współautorów tekstu o spółce Cam Media nie ma akcji i nie gra na giełdzie.
Autor: mn/ ola/k / Źródło: TVN CNBC, tvn24.pl