Całować w rękę czy nie całować? - Pozwólmy im, jeśli chcą - przekonywała w "Babilonie" w TVN24 BiS politolog, dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Socjolog Ludwika Włodek oceniła natomiast, że to staroświecki zwyczaj. Dyskusję w studiu wzbudziła deklaracja posłanki Klaudii Jachiry z Koalicji Obywatelskiej, która nazwała tę formę witania się mężczyzny z kobietą "naruszeniem cielesności".
"Nie chcę być całowana po rękach. Ja rozumiem całą tradycję tego zwyczaju, ale obecnie mnie to brzydzi i jest to dla mnie naruszeniem mojej cielesności. To kobieta pokazuje czy chce być całowana, czy nie, w sposób w jaki podaje rękę" - napisała posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira na Facebooku.
"Pozwólmy, jeśli chcą"
- Ta pani wypowiedziała się, zaistniała, niech jej będzie - stwierdziła w "Babilonie" politolog, dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Oświadczyła, że sama nie ma nic przeciwko takim praktykom.
- Jestem konserwatywna, mój ojciec i dziadek, wielcy dżentelmeni, całowali panie w rękę. Małżonek też to czyni - powiedziała. - I bardzo dobrze, zwłaszcza, że idą święta, imieniny i różne inne mikołajki - dodała.
- Pozwólmy im (mężczyznom - red.), jeśli chcą - zaapelowała do kobiet.
"Staroświecki zwyczaj"
Socjolog Ludwika Włodek wyraziła opinię, że wszystko zależy od tego, w jaki sposób całuje się kobiecą dłoń. - Jak ktoś chce pocałować, to niechże się schyli. A najczęściej, jak ktoś teraz całuje, to prawie wyrywa rękę z barku i ciągnie - powiedziała.
Dodała przy tym, że jej zdaniem "to staroświecki zwyczaj". - Wolę, jak ktoś mi normalnie podaję rękę - powiedziała. Wytknęła błędy także kobietom, których uścisk dłoni, w jej ocenie, bywa często słaby. - Nie lubię, jak ktoś podaje mi takiego flaka - stwierdziła. Eliza Olczyk, dziennikarka i publicystka, podsumowała, że każdy powinien mieć prawo wyboru. - Możemy nosić na przykład plakietki: "Proszę nie całować mnie w rękę" - zaproponowała z uśmiechem.
Autor: akw//rzw / Źródło: TVN24 BiS