Miał napisać projekty ustaw o sądownictwie. Zwolnił się, bo minister Ziobro ich nie przyjął

[object Object]
Były współpracownik Ziobry zabrał głostvn24
wideo 2/35

Każdy musi wiedzieć, którą stronę reprezentuje. Jeżeli sprzeciwiamy się takiej ingerencji ministra sprawiedliwości w wymiar sprawiedliwości, to nie możemy legitymizować tego typu działań - powiedział w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" były współpracownik ministra sprawiedliwości sędzia Jacek Ignaczewski. Pierwszy raz publicznie zabiera głos.

Pod koniec 2015 roku minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro zaczął kompletować w resorcie zespół, który miał wprowadzić w wymiarze sprawiedliwości uczciwość, bezstronność i obiektywizm.

Znalazł się w nim Jacek Ignaczewski, sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie, autor publikacji na temat reformy sądów, który od lat próbował zainteresować ministrów swoim projektem zmian w wymiarze sprawiedliwości.

- Dla wszystkich było jasne, że autorem merytorycznych zmian, który miał przygotować reformę ministrowi sprawiedliwości, byłem ja. Liczyłem na to, że moi koledzy sędziowie w Ministerstwie Sprawiedliwości wesprą mnie w tym. To się nie stało - powiedział w rozmowie z reporterem "Czarno na białym".

Sędzia Ignaczewski był dyrektorem kluczowego z tego punktu widzenia Departamentu Strategii.

"Stwierdziłem, że nie ma dla mnie miejsca"

Zanim zwolnił się z pracy w resorcie, z głównej siedziby przeniósł się do małego budynku ministerstwa na warszawskiej Saskiej Kępie, gdzie pracował nad ustawami o reformie ustroju sądów powszechnych.

Jak mówił, żeby pracować, trzeba mieć święty spokój. - Żeby liczyć, analizować i wyciągać wnioski, to (...) nie można być w centrum zainteresowania wszystkich - dodał.

W czasie kiedy w zaciszu gabinetu sędzia Ignaczewski opracowywał projekty ustaw reformujących sądy, polityczna presja stawała się coraz większa.

Zmiany w sądownictwie zapowiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na dwa miesiące przed zakończeniem pracy przez sędziego Ignaczewskiego, we wrześniu 2016 roku, minister sprawiedliwości mówił w telewizji publicznej, że "pakiet ustaw zasadniczo jest gotowy".

Tak rzeczywiście było. Dwa miesiące później Jacek Ignaczewski przywiózł ministrowi gotowe projekty.

- Kiedy wróciłem z projektami do Ministerstwa Sprawiedliwości w Alejach Ujazdowskich stwierdziłem, że nie ma dla mnie już miejsca w ministerstwie, więc wróciłem do sądu - przyznał.

Wyjaśnił, że minister nie zdecydował się na przyjęcie proponowanych przez niego zmian.

Dopytywany o okoliczności odejścia z ministerstwa i rozmowę ze Zbigniewem Ziobro, odpowiedział: - To już pozostanie moją i pana ministra tajemnicą.

- Nie chciał przeprowadzić proponowanej przeze mnie reformy, oparł się na reformie przygotowanej przez swoje inne zaplecze - dodał.

Powiedział, że minister Ziobro nie musiał uzasadniać swojej decyzji. - Dla mnie było jasne, że jestem tam po to, żeby opracować reformę. Ja to zrobiłem, "pracodawca" nie chciał z tego skorzystać, więc moja misja się skończyła - stwierdził.

"To jest reforma pod tytułem entliczek, pentliczek"

Reporter "Czarno na białym" zwrócił uwagę, że zapisane w projektach przygotowanych przez sędziego Ignaczewskiego rozwiązania pozwalają się domyślić, dlaczego jednak Zbigniew Ziobro nie chciał ich realizować. Wystarczy porównać kluczowy zapis z projektu przegłosowanego ostatecznie w Sejmie z tym przygotowanym przez sędziego Ignaczewskiego.

PiS oddało prawo powoływania prezesów sądów ministrowi i prokuratorowi generalnemu. W projekcie sędziego Ignaczewskiego prezesa żaden polityk nie wybiera, zostaje nim sędzia z najdłuższym stażem pracy w sądzie.

- Jeżeli prezesem zostawałby najstarszy służbą sędzia, to z dnia na dzień zmienia się to, że politycy nie mają nic do powiedzenia, jeżeli chodzi o funkcjonowanie sądownictwa. Możemy wieść spór, czy to dobrze, czy źle. Moim zdaniem dobrze. Niewątpliwie uzdrowiłoby to sytuację w samym sądzie - tłumaczył w rozmowie z reporterem "Czarno na białym".

Politykom wpływ na sądy sędzia Ignaczewski chciał zablokować także wprowadzeniem zasady losowego przydziału spraw. Zapisany co prawda jest także w projekcie PiS-u, ale w taki sposób, że - zdaniem sędziego - pozostanie fikcją, bo i tak dużo do powiedzenia będzie miał polityk. Zasady losowania określi bowiem minister, a przydzieloną teoretycznie losowo sprawę i tak będzie można odebrać i przekazać innemu sędziemu.

- Takie możliwości przepisy stwarzają. Nie wiem, czy to jest niedopatrzenie, czy świadomy zamysł legislacyjny. Nie dostrzegam w tej nowelizacji żadnej jakościowej zmiany. Pół żartem, pół serio można powiedzieć tak: to jest reforma pod tytułem entliczek, pentliczek. Minister wybierze sobie prezesów, dzięki którym będzie sprawnie zarządzał wymiarem sprawiedliwości - ocenił sędzia Ignaczewski.

Dodał, że przypomina to gospodarkę nakazowo-rozdzielczą i centralną. - Rządzący używają często sformułowania, że coś jest postkomunistyczne. Ale centralne zarządzanie jest chyba postkomunistyczne - zauważył.

W projektach sędziego Ignaczewskiego centrala pozbawiona jest władzy nad sądami także dlatego, że to nie minister ustala zasady losowania spraw, zasady te zapisane miały być w ustawie. Poza tym jeżeli jakaś sprawa nie byłaby przydzielona losowo, to przewidziano za to kary.

Sędzia Ignaczewski w swoich projektach najwięcej miejsca poświęcił jednak kwestiom organizacyjnym usprawniającym funkcjonowanie sądów i zmieniającym zasady wynagradzania sędziów. Autor lub autorzy projektu, który przyjął PiS, takimi merytorycznie kluczowymi sprawami się nie zajmują. Skoncentrowali się jedynie na mianowaniu prezesów przez ministra.

"Każdy musi wiedzieć, którą stronę reprezentuje"

Pytany, czy przyjąłby dziś propozycję zostania prezesem Sądu Rejonowego w Olsztynie, gdyby taką dostał, odpowiedział: - Nie zgodziłbym się. Dlatego, że niewątpliwie mamy stan wojny władzy sądowniczej z władzą wykonawczą. Jeżeli jest stan wojny, to każdy musi wiedzieć, którą stronę reprezentuje. Jeżeli sprzeciwiamy się takiej ingerencji ministra sprawiedliwości w wymiar sprawiedliwości, to nie możemy legitymizować tego typu działań - podkreślił.

Pomysł wiceministra?

W ministerstwie są jednak sędziowie, którzy chcą legitymizować upolitycznienie wyboru prezesów. To sędzia Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami to on miał stać za pomysłem oddania ministrowi Ziobrze władzy nad sądami.

- Podstawowy zarzut: minister będzie mógł powołać i odwołać prezesa. I to jest rzekomo skandal. To nie jest skandal, to jest zarządzanie. W zarządzaniu nie ma demokracji - tak Piebiak uzasadniał w Sejmie zmiany, które powstały w ministerstwie w czasie, kiedy swoje projekty odbierające politykom wpływ na sądy opracowywał sędzia Ignaczewski.

Powody ambicjonalne

Sędzia pytany przez reportera "Czarno na białym", czy ma do kogoś żal, powiedział: na pewno nie do ministra sprawiedliwości. - Uważam, że reforma wymiaru sprawiedliwości nie powiodła się z powodów ambicjonalnych. Taki paradoks - ocenił. Dopytywany, o czyje ambicje chodzi, odpowiedział: pod ministrem są wiceministrowie. Zaznaczył jednak, że w dobrym tonie jest nie mówić publicznie o nazwiskach.

Publicznie sędzia Ignaczewski o swoich projektach mówi pierwszy raz. Od czasu odejścia z ministerstwa wiele o sądach i reformie pisze na swojej stronie "imponderabilia sądowe". Czeka na polityka, który - jak mówi - naprawdę będzie chciał reformować sądy i nadzieje wiąże z prezydentem, który po dwóch wetach zapowiedział, że przygotuje projekty ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.

Na pytanie, czy czeka teraz na telefon z Kancelarii Prezydenta, sędzia Ignaczewski odpowiedział: - Na pewno odbiorę i na pewno będę chętny, bo to jest takie moje powołanie, posłannictwo. Ja nie zrezygnuję z reformowania wymiaru sprawiedliwości. Ja już poniosłem tyle porażek, że dla mnie jedna porażka więcej czy mniej nie robi wrażenia i nie odbieram tego ostatniego wydarzenia w Ministerstwie Sprawiedliwości jako porażkę. Mam gotowe projekty, jeżeli jest zainteresowanie, jestem do usług. Na tym polega służba - podkreślił.

Autor: js/sk/jb / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Senator Marek Borowski stwierdził w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę "trochę nie wyszło". Zaznaczył jednak, że takie próby trzeba podejmować.

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

Źródło:
TVN24

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Papież Franciszek pozostaje w stanie krytycznym - poinformował Watykan. Papież jest w szpitalu od 14 lutego. Trafił tam z powodu problemów z oddechem.

Papież wciąż w stanie krytycznym

Papież wciąż w stanie krytycznym

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP

Poparcie Elona Muska dla skrajnie prawicowej partii AfD w Niemczech nie jest tajemnicą. Sam przyznawał jednak, że do pewnego czasu nie znał w pełni tej formacji. Według mediów zmieniło się to, po tym jak zaczął wchodzić w interakcje z niemiecką prawicową influencerką i aktywistką Naomi Seibt. 24-latka mówiła w wywiadzie dla Reutersa, że miliarder i współpracownik Donalda Trumpa napisał do niej w czerwcu, chcąc dowiedzieć się więcej o partii. - Wyjaśniłam mu, że AfD nie jest podobna do ideologii nazistowskiej ani Hitlera - powiedziała Seibt. Media wyliczają, że przez ostatnie miesiące wielokrotnie reagowali wzajemnie na swoje treści w serwisie X.

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

Źródło:
Reuters, The Guardian, PAP, The Independent

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w niedzielnych wyborach do Bundestagu wynik 19,5 procent. To najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. - Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu - mówiła po ogłoszeniu wyników liderka partii Alice Weidel. Wybory - według wyników exit poll - wygrał chadecki blok CDU/CSU, ale będzie musiał szukać koalicjantów. Przed wyborami główne niemieckie ugrupowania odżegnywały się od pomysłów utworzenia rządu z AfD.

AfD z najlepszym wynikiem w historii

AfD z najlepszym wynikiem w historii

Źródło:
Reuters, PAP

Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Źródło:
PAP, Reuters, Tagesschau, BBC

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium