W bydgoskim sądzie rejonowym rozpoczął się w piątek proces byłego radnego miejskiego Rafała P., który miał znęcać się psychicznie i fizycznie nad żoną. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
- Jestem niewinny - powiedział przed rozpoczęciem piątkowej rozprawy P., co potwierdził później ponownie na sali rozpraw.
Jego żona zgodziła się na ujawnianie swojego wizerunku i wskazała, że w tym momencie może w końcu prowadzić normalne życie. - Chciałabym, żeby ta sprawa raz na zawsze się skończyła. Liczę na sprawiedliwy wyrok. Zostawiam ocenę tego, co się wydarzyło, sądowi - powiedziała.
Były radny z zarzutami prokuratorskimi
Rafałowi P. grozi do pięciu lat więzienia. Sąd zadecydował, że proces będzie jawny.
Prokuratura oskarża mężczyznę o to, że w okresie od lutego 2006 r. do końca stycznia 2017 r. w Bydgoszczy i Łochowie znęcał się fizycznie oraz psychicznie nad żoną. Rafał P. miał m.in. wszczynać awantury, poniżać kobietę, obrażać słowami powszechnie uważanymi za obelżywe, uniemożliwiać korzystanie z samochodu i telefonu komórkowego, grozić odebraniem dzieci, kopać, bić po głowie i całym ciele czy podduszać.
Były radny PiS wskazał w sądzie, że w tej chwili nie chce składać wyjaśnień. Zadeklarował złożenie ich w trakcie postępowania sądowego, twierdząc przy tym, że jest niewinny i tego dowiedzie.
"Wiem, że nikt mnie nie pobije i nie będzie mi ubliżał"
- Cieszę się, że w końcu zaczął się ten proces i będę mogła w końcu o tym zapomnieć i żyć normalnym życiem. Chcę cieszyć się życiem moich córeczek. Marzę, żeby to wszystko się zakończyło. Co jakiś czas jestem zmuszona do tego, żeby widywać męża, bo są przecież widzenia dzieci z ojcem. To przywołuje w mojej głowie wszystkie negatywne emocje. Trzeba jednak iść dalej - powiedziała mediom w piątek żona oskarżonego.
Dodała, że wyrok, jej zdaniem, powinien być adekwatny do tego, co działo się w jej życiu przez dekadę za sprawą męża. Niedawno ruszył proces rozwodowy małżeństwa. - Teraz cieszę się z prostych rzeczy. Sama mogę decydować o tym, kiedy chodzę spać i wstaję. Wiem, że dotrę do pracy i nie stresuję się możliwością braku narzędzi do podstawowego funkcjonowania, np. telefonu. Wiem też, że nikt mnie nie pobije i nie będzie mi ubliżał - tłumaczyła. Kobieta poradziła innym kobietom, będącym w podobnej sytuacji, żeby zawsze po akcie przemocy fizycznej szły do lekarza i robiły obdukcję. - Podstawą jest mówienie o tym innym osobom, a nie krycie tego w sobie - powiedziała.
Kobieta zaczęła w piątek zeznawać przed bydgoskim sądem. Podkreśliła, że w życiu jej i męża dobrze układało się tylko przez trzy miesiące po ślubie, a później rozpoczęły się akty fizycznej i psychicznej przemocy.
Żona go nagrała
W kwietniu 2017 r. bydgoski radny zrzekł się mandatu. "W związku z brakiem dalszej możliwości pełnienia funkcji radnego Miasta Bydgoszczy, pragnę poinformować, że z dniem dzisiejszym zrzekam się mandatu radnego Miasta Bydgoszczy. Pragnę serdecznie podziękować panu prezydentowi, radnym, pracownikom bydgoskiego magistratu, a w szczególności mieszkańcom Bydgoszczy za wszystkie lata współpracy, począwszy od 2010 r." - napisał samorządowiec PiS w oświadczeniu z 20 kwietnia ubiegłego roku. Sprawa P. po raz pierwszy światło dzienne ujrzała pod koniec lutego 2017 r., kiedy lokalne media zamieściły relację jego żony mówiącej, że się nad nią znęcał. Później w internecie pojawiło się nagranie głosowe z domowej awantury zrobione przez żonę, a sprawa stała się bardzo głośna w mediach. P. po pierwszych publikacjach zrezygnował z członkostwa w klubie radnych PiS i partii.
Autor: tmw/adso / Źródło: PAP