Nawet dziś wielu polityków PiS-u nie wiedziało o tym, że Jarosław Kaczyński jest w Londynie - powiedział w środę wieczorem w programie "Kropka nad i" w TVN24 były premier Kazimierz Marcinkiewicz. - To kolejny pstryczek Jarosława Kaczyńskiego wobec polityków Europy - dodał.
Środowe spotkanie brytyjskiej premier Theresy May z Jarosławem Kaczyńskim zostało odwołane po tym, jak w stolicy Zjednoczonego Królestwa doszło do ataku w pobliżu gmachu parlamentu. Prezes PiS pozostanie w Londynie do jutra, jest bezpieczny - poinformowali politycy z jego partii.
Planowaną wizytę Kaczyńskiego u May komentował w "Kropce nad i" były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
"Kolejny pstryczek"
Podkreślił, że spotkanie to było ukrywane do ostatniej chwili.- Nawet dziś wielu polityków PiS-u nie wiedziało o tym, że Jarosław Kaczyński jest w Londynie - skomentował.
Jego zdaniem to "kolejny pstryczek Jarosława Kaczyńskiego wobec polityków Europy". Zauważył, że szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedział szczyt 27 państw UE, by rozmawiać o przyszłości Europy po Brexicie, a "Jarosław Kaczyńskim w tym samym czasie sam jedzie do pani premier i będzie z nią o Brexicie rozmawiał".
Marcinkiewicz stwierdził, że wizyta Kaczyńskiego w Londynie "bardzo osłabia" premier Beatę Szydło, prezydenta Andrzeja Dudę i szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. - To jest karykatura przywództwa i karykatura demokracji - ocenił.
- Jeśli decyzje podejmuje "pierwszy sekretarz" Jarosław Kaczyński i z nim trzeba się spotykać, żeby negocjować najważniejsze sprawy, to jest jak czekoladopodobny produkt w okresie komunizmu, to jest premieropodobny produkt, prezydentopodobny produkt - mówił. - To osłabia Polskę - dodał.
Spotkanie na Nowogrodzkiej
Jak ocenił Marcinkiewicz, prezes PiS w ten sposób postępując, pokazuje światu i wszystkim przywódcą, że to on podejmuje decyzje w Polsce, a zdaniem byłego premiera - "to świadczy o tym, że w Polsce nie ma demokracji, bo decyzje są podejmowane na Nowogrodzkiej" (w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości).
Były premier nawiązał do wtorkowego spotkania członków rządu przy Nowogrodzkiej. Przed posiedzeniem Rady Ministrów odbyło się tam prezydium Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, na którym była obecna m.in. premier Beta Szydło, wicepremier minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - To rutynowe spotkanie i nie miało nic wspólnego z rządem - przekonywała rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Jak mówił w środę Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński wezwał wszystkie te osoby do siebie, aby poruszyć dwie sprawy. - To znaczy jedną sprawę Ministerstwa Obrony Narodowej, ale w dwóch odsłonach - podkreślił.
- Jedna sprawa to Misiewicz i raz jeszcze powiedział o tym, że to jest człowiek, którego w polskiej polityce na razie nie powinno być. A druga sprawa to, że Andrzej Duda wykorzystuje dziwną sytuację z Antonim Macierewiczem i tę przepychankę wewnątrz PiS-u, i pisze list, czyli wpisuje się w narrację opozycji, która totalnie krytykuje to, co się dzieje w Ministerstwie Obrony Narodowej - wymienił.
Jak dodał, na spotkaniu ustalono, że wysyłana jest premier Szydło do prezydenta Dudy, żeby "postawić go do pionu".
"Macierewicz sprawdza Kaczyńskiego"
Marcinkiewicz zapytany, na czym polega siła ministra Macierewicza, który nie przejmuje się tym co mówi Jarosław Kaczyński, odpowiedział, że Antoni Macierewicz "sprawdza Jarosława Kaczyńskiego". - Sprawdza, do jakiego momentu może się posunąć, ile może przeciwstawiać się Jarosławowi Kaczyńskiemu - powiedział.
Jak podkreślił, "Antoni Macierewicz ma wiedzę o Smoleńsku i tym trochę szachuje Jarosława Kaczyńskiego".
Były premier przypomniał wypowiedź gen. Mirosława Różańskiego, który był gościem w programie "Kropka nad i" 28 lutego 2017 roku. - Jeden z najbardziej honorowych ludzi, jakiego można sobie w Polsce wyobrazić powiedział, że Antoni Macierewicz powiedział mu, że sprawa Smoleńska to jest czysta gra polityczna. Nikt temu nie zaprzeczył, bo to jest prawda - skomentował Marcinkiewicz.
- Wszyscy wiemy, jak było w Smoleńsku, a oni kłamią, udają. To jest kłamstwo smoleńskie, ale ono jest ważne dla Jarosława Kaczyńskiego bo trzyma go przy życiu - dodał.
- Jarosław Kaczyński dziś kieruje się tylko dwoma instynktami - instynktem władzy, chce trzymać władzę, utrzymać ją za wszelka cenę, chełpi się tą władzą, nawet poniża innych i pokazuje światu, że on jest władzą w Polsce, to już jest zachłyśnięcie niezdrowie. A z drugiej strony kieruje się nienawiścią, jego nienawiść jest przede wszystkim skierowana na Donalda Tuska - ocenił Marcinkiewicz.
"Zdrada dyplomatyczna"
W poniedziałek do departamentu wojskowego Prokuratury Krajowej wpłynęło zawiadomienie szefa MON na byłego premiera Donalda Tuska w sprawie podejrzenia zdrady dyplomatycznej ws. katastrofy smoleńskiej. Rzekome zaniechania, jakie podnosi szef MON w zawiadomieniu do prokuratury to brak gwarancji udziału polskich przedstawicieli we wszystkich czynnościach na miejscu katastrofy smoleńskiej oraz niewyegzekwowanie zwrotu wraku Tu-154M.
- To jest zupełne kuriozum - skomentował Marcinkiewicz. - Na całym świecie, gdyby takie zawiadomienie padło, to wszyscy by o tym huczeli (...). O tym rozmawiałyby wszystkie media europejskie. Dlaczego nie rozmawiają? Bo Antoni Macierewicz jest niepoważnie traktowany wszędzie, nawet u siebie - ocenił.
- Teoria, którą ja usłyszałem w PiS-ie jest taka, że od dwóch tygodni Jarosław Kaczyński nosił się z zamiarem wymiany Antoniego Macierewicza na Joachima Brudzińskiego. Andrzej Duda wykorzystał to i napisał list, chciał się na fali pokazać jako niezależny pan prezydent - opowiadał Marcinkiewicz.
Jego zdaniem, szef MON "szukał możliwości obrony i zaszachował". - Powiedział "dobra, to w takim razie Tusk zdrajcą dyplomatycznym. Co z tym teraz zrobicie?" - ocenił były premier.
Jak dodał, "to powstrzymało Jarosława Kaczyńskiego przed dokonaniem tej zamiany".
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24