Działacz narodowców, któremu zarzucano szerzenie nienawiści, były ksiądz Jacek Międlar został członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. "Podpisując kilkanaście legitymacji, tej Jacka Międlara nie zauważyłem" – skomentował ten fakt w niedzielę Krzysztof Skowroński, prezes SDP. W wydanym w poniedziałek oświadczeniu napisał, że "doszło do biurokratycznego błędu proceduralnego, za który bierze odpowiedzialność". "Z analizy dostarczonego materiału wynika, że Jacek Międlar nie jest członkiem SDP" – oświadczył.
Jacek Międlar, były ksiądz oraz działacz związany z ruchem narodowym poinformował w niedzielę w mediach społecznościowych o przyjęciu do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Opublikował na Twitterze zdjęcie swojej legitymacji.
"Miło mi, dziękuję za docenienie i zaufanie" – napisał Międlar. Na zdjęciu widać, że legitymacja została podpisana przez prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego 3 lutego tego roku.
Do sprawy w niedzielę odniósł się na Twitterze Skowroński. "Procedura przyjmowania do SDP jest kompetencją oddziałów stowarzyszenia. Podpis prezesa jest formalnością. Podpisując kilkanaście legitymacji, tej Jacka Międlara nie zauważyłem" – wyjaśnił.
Dodał, że "Jacek Międlar nie spełnia warunków Kodeksu Etyki Dziennikarskiej i nie powinien być członkiem SDP".
Prezes SDP: Międlar nie jest członkiem stowarzyszenia
W poniedziałek po południu prezes SDP wydał oświadczenie. Napisał, że sprawdził tryb i okoliczności przyjęcia Jacka Międlara do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. "Stwierdzam, że Jacek Międlar został przyjęty przez Oddział Dolnośląski SDP z pominięciem zapisanych w statucie procedur. Brak opinii Komisji Członkowskiej Oddziału oraz brak uchwały Zarządu Oddziału moim zdaniem unieważnia cały proces" – ocenił Skowroński.
Dodał, iż "z analizy dostarczonego materiału wynika, że Jacek Międlar nie jest członkiem SDP". Zapowiedział, że "postawi tę sprawę na najbliższym posiedzeniu Zarządu Głównego oraz skieruje wniosek o wyjaśnienie sprawy do Głównej Komisji Rewizyjnej".
"Decyzje o przyjęciu do Stowarzyszenia nie leżą w kompetencji ani prezesa SDP, ani Zarządu Głównego SDP. Podpisywanie legitymacji jest czynnością rutynową leżącą w gestii Sekretarza Generalnego SDP, którego z powodu pandemii i restrykcji epidemicznych zastępowałem" – wyjaśnił Skowroński.
Skowroński: przepraszam za zaistniałą sytuację
"W przypadku podpisania legitymacji Jacka Międlara doszło do biurokratycznego błędu proceduralnego, za który biorę odpowiedzialność. Wszystkich członków Stowarzyszenia przepraszam za zaistniałą sytuację" – oświadczył prezes SDP.
Dodał jednocześnie, że kierowana przez niego organizacja "jest otwarta i jest w niej miejsce dla dziennikarzy pochodzących z różnych środowisk, o różnych światopoglądach i postawach ideowych".
"Przypadek Jacka Międlara, kontrowersje oraz gorące komentarze pokazują jak głęboka jest potrzeba poważnej dyskusji na temat zdefiniowania zawodu dziennikarza" – ocenił Skowroński.
"Ciemiężyciele i pasywny żydowski motłoch" w kazaniu
Od kwietnia 2016 roku - wówczas jeszcze jako ksiądz - Jacek Międlar miał od przełożonego kościelnego "całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych". Zakaz wydano po tym, jak ksiądz wygłosił kazanie na nabożeństwie poprzedzającym marsz w ramach obchodów rocznicy powstania ONR w Białymstoku.
W trakcie kazania mówił między innymi, że "największą przeszkodą na drodze ruchu wolnościowego, zdążającego do umocnienia narodu, nie są oligarchowie, mafia, establishment czy wrogowie, ale zwykłe tchórzostwo, żydowska pasywność". - Ciemiężyciele i pasywny żydowski motłoch będzie chciał was rzucić na kolana, przeczołgać, przemielić, przełknąć, przetrawić, a na koniec będzie chciał was wypluć, bo jesteście niewygodni – zwracał się wtedy do zebranych.
Kilka dni później Kuria Archidiecezjalna przeprosiła tych, którzy poczuli się dotknięci "zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej", a przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki wyraził "zdecydowaną dezaprobatę" wobec wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej. We wrześniu 2016 roku podano, że Międlar wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy, co w praktyce oznaczało odejście z kapłaństwa.
Trzykrotnie umarzane postępowanie
W tym samym roku do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku trafiło zawiadomienie o podejrzeniu szerzenia nienawiści przez Międlara. Postępowanie początkowo dotyczyło jego kazania z 16 kwietnia 2016 roku i zostało umorzone. Później jednak zostało poszerzone o inne publiczne wypowiedzi Międlara i wznowione.
W grudniu 2019 roku ABW na polecenie prokuratury zatrzymała Międlara. Łącznie postępowanie było umarzane trzy razy, ostatni raz w zeszłym roku.
Wcześniej, w 2017 roku, Międlara dwa razy nie wpuszczono na teren Wielkiej Brytanii – zatrzymała go wtedy policja i służby graniczne. Miał tam uczestniczyć w wydarzeniach antyislamskich.
Źródło: tvn24.pl