Nie złamano zasad bezpieczeństwa, a na pokładzie Embraera nie było więcej pasażerów niż miejsc - wynika między innymi z komunikatu opublikowanego na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na temat rządowego lotu do Wielkiej Brytanii.
KPRM zamieściła na swojej stronie komunikat w sprawie rządowego lotu do Wielkiej Brytanii. Ma on formę pytań i odpowiedzi.
"Nie złamano zasad bezpieczeństwa"
Z komunikatu wynika, że delegacja udała się do Wielkiej Brytanii samolotem rejsowym, samolotem wojskowym CASA (samolot wojskowy) oraz samolotem Embraer (cywilny statek powietrzny).
Zaznaczono, że nie złamano zasad bezpieczeństwa, bo zasady wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie (HEAD) wynikające z umowy zawartej z PLL LOT w 2013 r. dopuszczają, aby na pokładzie jednego samolotu był premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW oraz dowódca operacyjny sił zbrojnych (mieli znaleźć się jednocześnie na pokładzie samolotu Embraer).
W komunikacie poinformowano, że lot przygotowywany był przez pracowników KPRM, MON oraz PLL LOT, a skład delegacji ustalono w wyniku uzgodnień między różnymi ministerstwami oraz z państwem-gospodarzem wizyty. Decyzje o zmianie listy pasażerów podjęto, według KPRM, zgodnie z umową zawartą z PLL LOT w 2013 roku.
"Liczba pasażerów nie była większa niż ilość miejsc"
Poinformowano również, że wojskowy samolot CASA nie miał drugiej załogi na wypadek opóźnienia, ponieważ nie miał statusu HEAD.
W komunikacie skomentowano również słowa minister Beaty Kempy, która mówiła o istnieniu niejawnej instrukcji HEAD. "Zasady lotów z najważniejszymi osobami w państwie (HEAD) samolotami cywilnymi czarterowanymi od PLL LOT reguluje umowa zawarta z PLL LOT w 2013 r. Zarówno umowa, jak i załącznik z instrukcją organizacji lotów są niejawne od chwili podpisania" - napisano na stronie KPRM.
KPRM twierdzi również, że nie jest prawdą, iż na pokładzie Embraera znalazło się więcej osób niż jest miejsc w samolocie. "W żadnym momencie liczba pasażerów nie była większa niż ilość miejsc. Na potrzeby tego lotu było 67 miejsc. Do samolotu na podróż powrotną wpuszczone zostało, po uprzednim uzgodnieniu z PLL LOT, 67 osób. Pozostałe osoby, które towarzyszyły delegacji miały wracać samolotem CASA. Ostatecznie kapitan samolotu podjął decyzję o opuszczeniu samolotu przez 8 osób. To polecenie zostało natychmiast wykonane i samolot mógł bez problemu wylecieć do Polski" - czytamy w komunikacie.
Na koniec podkreślono, że "decyzje związane z organizacją lotu były wykonywane zgodnie z procedurami, w żadnym momencie nie było narażone bezpieczeństwo lotu", zaś "zmiany w składzie pokładów były uprzednio uzgodnione z przewoźnikiem". Wszystkie czynności mają swoje potwierdzenie w dokumentach - twierdzi KPRM.
Zamieszanie na pokładzie
Przed odlotem miało okazać się, że na pokładzie rządowego Embraera znalazło się więcej osób niż było miejsc, samolot miał być źle wyważony. Kapitan miał oświadczyć, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany.
Ostatecznie po opuszczeniu pokładu przez grupę osób, samolot odleciał do Polski.
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa tłumaczyła, że żadne procedury bezpieczeństwa nie zostały złamane w przypadku wspomnianego lotu. Jej zdaniem odbył się on zgodnie z zasadami wynikającymi z tajnej, "cywilnej" instrukcji HEAD.
Wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki przekonywał z kolei, że jest tylko jedna, wojskowa instrukcja HEAD. Wersję szefowej KPRM potwierdza jednak rzecznik rządu Rafał Bochenek.
Po wywiadzie dla Radia Zet Kownacki wyjaśniał na Twitterze, że "cywilna instrukcja HEAD" to "zasady użycia wyczarterowanych od LOT samolotów Embraer, będące załącznikiem do umowy podpisanej przez Inspektorat Uzbrojenia" MON.
Instrukcja HEAD, wydawana w formie decyzji szefa MON, zawiera zasady organizacji lotów z udziałem najważniejszych osób w państwie.
Autor: mart/sk / Źródło: tvn24.pl, PAP