Pijany mężczyzna zakatował 15-latka - twierdzą świadkowie. W biały dzień, w środku Nowej Soli. Nikt z dorosłych nie stanął w jego obronie. A chłopak, który próbował mu pomóc, ma zarzut.
Patryk Januszewski był kolegą Mikołaja. Gdy zobaczył, że chłopak jest bity przez pijanego mężczyznę, ruszył mu na pomoc. W efekcie… otrzymał zarzut udziału w bójce. - Bronił Mikołaja, czyli wkroczył do bójki. Ale stawiać mu za to zarzuty? Jak można pokazywać innym dzieciom, że nie warto pomagać? Ze jak kogoś biją, to lepiej zostawmy, bo jeszcze nas oskarżą? – pyta rozgoryczona matka chłopaka.
Nowosolska policja potwierdza zarzut udziału w bójce. Prokuratura nie komentuje sprawy.
Agnieszka Januszewska zapewnia, że jest dumna z syna, a działania policji są dla niej szokujące. – Patryk pojechał na posterunek jako osoba poszkodowana, a wrócił z zarzutami. A ja liczyłam na to, że uda mi się przekonać policjantów, żeby tu przysłali psychologa, bo te wszystkie dzieci są w szoku. Potrzebują pomocy, nie zarzutów - dodaje.
"Tylko im popcornu brakowało"
W szoku, jak deklarują, są też dorośli mieszkańcy nowosolskiego osiedla. Jednak żaden z licznie obecnych na miejscu zdarzenia nie zareagował na katowanie chłopaka. – Dorośli widzieli to, ale nikt nie chciał pomóc. Nikt. Patrzyli sobie i przechodzili jak najszybciej. Bar obok był cały zapełniony, ja krzyczałam: „pomocy, ratujcie moich kolegów, oni są dziećmi” – żaden nie wstał. Wszyscy patrzyli się przy piwku. Jak powiedział mój kolega – tylko im popcornu brakowało. No normalnie jak w kinie się zachowywali – relacjonowała koleżanka Mikołaja.
W pobliskim sklepie z alkoholem nikt rozmawiać nie chce, ci z baru niczego nie widzieli i nic nie słyszeli. Właścicielka dodała, że nastolatków po prostu się boi i nie wtrąca się w ich sprawy. - Cały czas do późna urzędują, plują te pestki, zachowują się głośno – mówi.
Zaczepiał koleżanki
Policja przesłuchała już dziewięciu świadków, ich zeznania pozwolą odpowiedzieć na pytania, jak doszło do tej tragedii. Według rówieśników zmarłego chłopaka w środę wieczorem pijany 40-latek zaczepiał ich koleżanki. - Chciał iść z dziewczynami na piwo, zaczął się burzyć i bić kolegę. My się rzuciliśmy za nim, ale oberwaliśmy. I on wziął tego kolegę, co zginął, z kolana w nos, siny się zrobił, i koniec – relacjonuje chłopak, który był świadkiem zajścia.
Policja i pogotowie przyjechały za późno. - 15-latek został odwieziony do szpitala, lekarze podjęli reanimację ale nie udało się chłopca uratować – mówi rzeczniczka policji w Nowej Soli Anna Szwarczyńska.
Mężczyzna już usłyszał zarzut udziału w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Ta decyzja budzi jednak wątpliwości karnistów.
"Order, a nie zarzuty"
Jak mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl prof. Piotr Kruszyński, karnista z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, kluczowa jest tu kolejność wydarzeń i okoliczności. – Jeśli chłopak chciał faktycznie bronić kolegi i odciągnąć mężczyznę, to należy mu się order, a nie zarzuty – mówi Kruszyński.
Ale, jak tłumaczy Kruszyński, jeśli chłopak włączył się do bójki i wszyscy bili się we trzech, to zarzut udziału w bójce jest uzasadniony. Kruszyński przyznaje, że trudno mu komentować sprawę bez znajomości dokładnego jej przebiegu.
Jeśli chłopak chciał faktycznie bronić kolegi i odciągnąć mężczyznę, to należy mu się order, a nie zarzuty pk
- To zależy od zamiaru. Ale moim zdaniem powinno być to zakwalifikowane jako zabójstwo lub pobicie, czyli spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym – mówi Kruszyński. Jak dodaje, zarzut udziału w bójce można postawić, jeśli w zajściu brało udział więcej osób niż dwie. Jeśli natomiast sytuacja była „jeden na jednego” - nie można postawić zarzutu udziału w bójce.
Zmiana zarzutu pociągnęłaby za sobą zmianę kary, jaką zagrożone są te przestępstwa. Za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym grozi bowiem kara od roku do 10 lat więzienia, za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym – od 2 do 12 lat, za zabójstwo natomiast – kara nie krótsza niż 8 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24