Wczorajszy dzień był smutny - tak w "Faktach po Faktach" Andrzej Olechowski komentował wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. - Przyszło mi do głowy jedno porównanie z Polską, bardzo przykre: że cała ta awantura i całe to nieszczęście, które nas spotkało, nastąpiło w wyniku kłamstwa - powiedział były szef MSZ i były minister finansów.
O północy z 31 stycznia na 1 lutego czasu środkowoeuropejskiego Wielka Brytania opuściła Unię Europejską. Po trzech i pół roku od referendalnego "nie" Brytyjczyków dla Wspólnoty brexit stał się faktem. Teraz obie strony czeka 11-miesięczny okres przejściowy, w czasie którego trwać będą negocjacje w sprawie przyszłych relacji Londynu z Brukselą.
"Anglia, opuszczając Unię, opuściła ważne miejsce"
Były minister spraw zagranicznych, były szef resortu finansów i współtwórca Platformy Obywatelskiej Andrzej Olechowski podkreślił w niedzielnych "Faktach po Faktach", że Polska powinna aspirować do zajęcia miejsca Wielkiej Brytanii w unijnych strukturach. - To jest kwestia aspiracji, ale też poczucia obowiązku. Kto ma niby nadawać ton Unii, jeśli nie jeden z największych krajów, kraj ważny? - pytał gość TVN24.
- Anglia, opuszczając Unię, opuściła ważne miejsce, a mianowicie takiego liberalnego bieguna w Unii - w każdym razie, jeśli chodzi o gospodarkę. Pytanie jest, czy Polska jest w stanie tę funkcję pełnić. Bo w końcu jesteśmy krajem, który upaństwawia gospodarkę, etatyzuje. U nas jest w tej chwili chyba największy udział państwowej gospodarki w ogóle w gospodarce w Unii Europejskiej, więc trudno będzie tutaj lansować idee liberalne - ocenił Olechowski.
"Przyszło mi do głowy jedno porównanie z Polską, bardzo przykre"
Były minister spraw zagranicznych, odnosząc się do faktu brexitu, ocenił, że "wczorajszy dzień był smutny". - To był pierwszy dzień bez Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej i pierwszy dzień takiego powrotu do przeszłości, do samodzielnych, pojedynczych, oddzielnych krajów w Unii - podkreślił Olechowski.
- Przyszło mi do głowy jedno porównanie z Polską, bardzo przykre: że cała ta awantura i całe to nieszczęście, które nas spotkało - bo to jest nieszczęście - nastąpiło w wyniku kłamstwa, które w Anglii zostało stworzone i wypromowane. Kłamstwa, które mówiło, że Anglicy stracili wpływ na swoje prawo, na swoje wybory - a ludzie przywiązani do demokracji nie mogą na to pozwolić - ponieważ wszystko dyktował rząd w Brukseli - kontynuował.
Tymczasem, jak wskazał były szef resortu MSZ, "Bruksela nie jest rządem". Dodał, że w Unii Europejskiej "nic nie jest robione wyłącznie przez Brukselę". - Wszystko jest zatwierdzane przez kraje członkowskie, przez przedstawicieli krajów członkowskich wybranych w demokratycznych wyborach - wskazał Olechowski. Jego zdaniem w wyniku tego kłamstwa w Wielkiej Brytanii "wchodzimy w czas gorszy niż byliśmy". - U nas też to kłamstwo spowodowało już wyraźne straty. Pora, by mieć to w pamięci i widzieć, do czego to jeszcze może doprowadzić - dodał Olechowski.
- Proszę popatrzeć, jak kłamstwo smoleńskie przeorało u nas społeczeństwo, przeorało naszą sceną polityczną, spowodowało, że ludzie pozmieniali orientacje polityczne i tak dalej - zwrócił uwagę.
"Wyjście Wielkiej Brytanii jest stwierdzeniem: my nie chcemy współpracować z innymi"
Olechowski mówił także, co jego zdaniem po wystąpieniu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty powinny zrobić polskie władze.
- Ja bym oczekiwał, by prezydent Rzeczypospolitej czy premier, czy Sejm wydał jakąś deklarację na temat Unii. Bo to jest taki moment, żeby Polska - jako kraj ważny w Unii - powiedziała: po wyjściu Wielkiej Brytanii żałujemy i będziemy tym bardziej pracować na rzecz wzmocnienia - tu jest takie słowo, którego od Polaków się oczekuje - solidarności europejskiej i współpracy - powiedział.
Zdaniem byłego szef MSZ "wyjście Wielkiej Brytanii jest stwierdzeniem: my nie chcemy współpracować z innymi".
"System sądownictwa, rozstrzygania sporów w Polsce, jest w tej chwili na progu paraliżu"
Gość "Faktów po Faktach" był także pytany o retorykę ostatnich wystąpień prezydenta Andrzeja Dudy dotyczących Unii Europejskiej i polskiego wymiaru sprawiedliwości.
W zeszłym miesiącu prezydent w Zwoleniu mówił między innymi o zaprowadzanych zmianach w sądownictwie, odnosząc się do reakcji ze strony Unii Europejskiej.
- Próbują nam dzisiaj to nasze prawo do posiadania uczciwego, dobrego wymiaru sprawiedliwości, do jego naprawy, na wszystkie sposoby odebrać. Nie pozwólmy na to, żeby inni decydowali za nas. My, Polacy mamy prawo sami decydować o sobie samych i swoich sprawach - przekonywał wtedy Duda. - Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy - dodał. Powiedział także o "eliminowaniu czarnych owiec" ze środowiska sędziowskiego.
Z kolei w Katowicach Andrzej Duda mówił o "oczyszczaniu" polskiego domu i naprawianiu wymiaru sprawiedliwości.
- Nie wiem, dlaczego on to robi - skomentował Olechowski w "Faktach po Faktach" ostatnie wystąpienia prezydenta. - Wygląda na to, że jest przekonany, że ma jakąś zadrę do sędziów. To jest dość przykre, to jest momentami karykaturalne - ocenił.
Mówiąc natomiast o zmianach zaprowadzanych w sądownictwie przez obóz rządzący, podkreślił, że "już nie rozumie tego, co się dzieje". - To przekracza kompetencje doktora - co prawda ekonomii, ale jednakże człowieka z wyższym wykształceniem - żeby zrozumieć, co się dzieje. Ja widzę, że ten system sądownictwa, rozstrzygania sporów w Polsce, jest w tej chwili na progu paraliżu - mówił dalej Olechowski.
Jak wyjaśniał, "nikt nie jest pewny, że jego spór został rozstrzygnięty na zawsze, więc do 50 procent niezadowolonych z rozstrzygnięcia, dochodzi jeszcze 50 procent niepewnych". - Politycy odpowiedzialni za państwo nie mogą do czegoś takiego dopuścić de facto - dodał.
Olechowski o "największej przysłudze, jaką pan Budka może zrobić partii"
Współzałożyciel Platformy Obywatelskiej był także pytany, czego spodziewa się po nowym liderze PO, Borysie Budce. - Po nim i całej formacji tych młodych ludzi (…)[spodziewałbym się - przyp. red.], że zdynamizują Platformę, która jest bardzo ospała. W jakim kierunku? Nie umiem powiedzieć, bo wydaje mi się, że pan Budka deklarował się jako zwolennik takiego chadeckiego kierunku tej partii - argumentował Olechowski.
Ocenił jednocześnie, że "to wywoła napięcia w partii". Jego zdaniem są w niej ludzie, "którzy postrzegają się bardziej na lewo od tej opcji". - Brakuje mi kogoś, kto by podniósł liberalny sztandar - przyznał były minister.
- Największą przysługę, jaką pan Budka może zrobić partii i mnie, i tej części Polaków, która postrzega dzisiaj Platformę jako swoją partię, to zainicjować tam poważną dyskusję, tak żeby zaiskrzyło, żeby tam coś się działo. I równocześnie pogodzić to z dynamiczną kampanią prezydencką. Daje się? - pytał. - Moim zdaniem się daje, dlaczego nie - dodał. - Dlaczego to by nie miało napędzać emocji i poparcia? - podkreślił Andrzej Olechowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN4