- Geje prowadzą bardziej rozwiązły tryb życia - mówił w "Magazynie 24 Godziny" TVN24 Krzysztof Bosak z LPR. Przez to mają być bardziej narażeni na choroby przenoszone drogą płciową. Czy zakazać im przez to oddawania krwi? - Taka legislacja byłaby bezsensowna - kwintuje działacz lewicowy Krystian Legierski.
Zdaniem polityka Ligi Polskich Rodzin, dowodem na rozwiązłość homoseksualistów mają być tzw. dark-roomy ("ciemne pokoje") istniejące w niektórych klubach dla gejów, między innymi w miejscu należącym do Legierskiego. - Dla mnie nie ma zasadniczej różnicy pomiędzy tym, a agencją towarzyską - mówi Bosak, odnosząc się do spostrzeżenia Legierskiego, który uważa, że również heteroseksualni mężczyźni narażeni są na choroby przenoszone drogą płciową, bo wielu z nich korzysta z usług prostytutek.
"Nie chcemy się zarazić"
Dyskusję pomiędzy mężczyznami sprowokował artykuł z "Dziennika" (czytaj więcej), w którym poruszono kwestię wprowadzenia zakazu oddawania krwi przez homoseksualistów.
Bosak i Legierski zgadzają się, że zasadne byłoby zakazanie honorowego krwiodastwa dla osób należących do grup podwyższonego ryzyka. Różnią się natomiast w ocenie tego, jakie to grupy. Zdaniem Bosaka, należą do nich homoseksualiści, bo rzadziej od heteroseksualistów żyją w stałych związkach.
Biedroń by kłamał
Nie zgadza się z nim Legierski. Argumentuje, że bardzo wielu gejów żyje w monogamicznych związkach od wielu lat. I dodaje, że taka legislacja byłaby bezsensowna, bo pozostałaby martwym prawem dla ludzi, którzy przekonani są o własnym zdrowiu, a chcą pomóc osobom wymagającym transfuzji.
Ustawodastwo takie wymagałoby bowiem zapytania osoby oddającej krew o jego preferencje seksualne. Znany działacz gejowski Robert Biedroń komentuje to krótko: - Ja bym skłamał. Jak dodaje, dla niego ważniejsza jest idea honorowego krwiodastwa, niż "dyskryminujący przepis".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24