Odwołanie panelu o związkach partnerskich na Uniwersytecie Gdańskim pokazuje, że "nasza demokracja zaczyna chorować" - przekonywał w "Kropce nad i" Robert Biedroń, dodając: - Nie zbudujemy nowoczesnego społeczeństwa bez szacunku dla różnorodności. Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego ocenił jednak, że homoseksualiści, w tym Biedroń, "przedstawiają się jako ofiary, podczas gdy krzywda im się nie dzieje".
Panel na Uniwersytecie Gdańskim miał być spotkaniem z cyklu "Europa bez fikcji". Spotkanie organizował Dyskusyjny Klub Filmowy UG "Miłość Blondynki". W dyskusji, mającej dotyczyć ustawy o związkach partnerskich w Polsce oprócz studentów, udział wziąć mieli m.in. Marta Abramowicz (Tolerado Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT), dr Katarzyna Bojarska (UG), Robert Biedroń (poseł RP) oraz Radomir Szumełda (działacz PO).
Spotkanie odwołano po liście od Młodzieży Wszechpolskiej, domagającej się, by uniwersytet "nie promował homoseksualizmu i skrajnie lewicowych ideologii". Organizatorzy uzasadniali swą decyzję obawą o bezpieczeństwo uczestników panelu. - Baliśmy się demonstracji - tłumaczyli. Jak zauważył Bosak niedopuszczenie do debaty o związkach partnerskich na Uniwersytecie Gdańskim było reakcją na to, co wydarzyło się na Uniwersytecie Warszawskim.
- Mieliśmy razem z Robertem Winnickim uczestniczyć w debacie na uniwersytecie, mówić między innymi czym jest Ruch Narodowy i jak dziś ta idea wygląda. Rektor nie wyraził zgody na to spotkanie mówiąc, że będzie jednostronnie polityczne i nie ma na nie miejsca. W związku z tym koledzy z Pomorza wystosowali list do rektora UG, bo tu debata miała być w podobnym stopniu jednostronna. Najwyraźniej rektor został przekonany - tłumaczył.
"UG skorzystało z cenzury prewencyjnej"
Robert Biedroń zapytany, dlaczego do panelu nie dopuszczono tych, którzy są przeciwko "propagandzie homoseksualnej" podkreślił, że nie był on organizatorem spotkania, a tylko zaproszonym gościem. Mimo to ubolewa, że uczelnia "skorzystała z cenzury prewencyjnej, zakazując tej debaty".
Odniósł się także do wulgarnych napisów skierowanych do osób homoseksualnych, które pojawiły się we wtorek na kampusie Uniwersytetu Gdańskiego, jak np. "dobry pedał to martwy pedał" czy "pedały do gazu". - Od słów do nienawiści, do przemocy, jest krótka droga. Musimy się zastanowić, w jaki sposób powinniśmy rozmawiać ze sobą - podkreślił poseł Ruchu Palikota.
"Podnoszenie LGBT do rangi ideologicznej jest dewiacją"
Z kolei Bosak zapytany, czy LGBT (skrótowiec, odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych oraz osób transgenderycznych jako całości - red.) jest według niego dewiacją, ocenił, że jest to "skrót liter, symbolizujący cały kompleks ruchów ideologicznych, podnoszących różne formy życia seksualnego do rangi ideologii politycznej".
- W tym sensie jest to jakaś dewiacja, ale myślę, że raczej polityczna niż stricte seksualna - zaznaczył Bosak. Według niego "propaganda homoseksualna", którą - jego zdaniem - uprawia obecnie Robert Biedroń, powinna być w Polsce ograniczona. - Musimy umieć wytyczyć gdzieś granice. Nie wiem do końca kto miałby je wytyczyć, (...) ale myślę, że powinniśmy rozpocząć debatę na ten temat, czy możliwe są do wytyczenia jakieś granice, jeśli chodzi o reklamę, o przemoc, o wulgarność w sferze publicznej - ocenił Bosak.
Jak stwierdził, być może nie powinien o tym decydować sąd ani politycy, tylko pewna rada, wyłaniana spośród społeczeństwa, czy rodziców, którzy "muszą wychować swoje dzieci na przyzwoitych obywateli, podczas gdy z billboardów, jak kilka lat temu w Warszawie, patrzy na nie jakaś pani, która reklamuje bicie seksualnego rekordu świata czy inne takie dziwactwa".
Biedroń: propagujecie nienawiść do drugiego człowieka
Robert Biedroń (Ruch Palikota) uznał, że woli widzieć parę gejów czy lesbijek na billboardzie, niż napisy, które ukazały się dziś na Uniwersytecie Gdańskim, m.in. "dobry pedał to martwy pedał", czy "pedały do gazu".
- Od takich napisów do przemocy jest bardzo krótka droga. Według raportu stowarzyszenia "Nigdy więcej", było aż 600 incydentów w ostatnim roku. Gdybyście używali takich słów w stosunku do Żydów, to nie mielibyście forum w mediach, żeby o tym mówić. Taka was nobilitacja w mediach nie służy dobrze demokracji. Propagujecie pogardę i nienawiść do drugiego człowieka - mówił do Bosaka poseł Ruchu Palikota.
Przytoczył także raport organizacji pozarządowych odnośnie przemocy wobec osób o orientacji homoseksualnej. - Prawie 20 proc. osób homoseksualnych doświadcza przemocy tylko z tego tytułu, że mają inną orientację. Nie życzę panu, aby ktoś pana pobił, bo jest pan homo czy heteroseksualny - grzmiał Biedroń.
"Krzywda się wam nie dzieje"Bosak odnosząc się do danych z raportów przytoczonych przez Biedronia uznał, że na pewno są one zmanipulowane. - Mają państwo zwyczaj produkować pseudoraporty, które potem służą jako podkładka pod wasze kampanie. To są sfałszowane statystyki, pisane na kolanie - ocenił.
Uznał jednocześnie, że homoseksualiści z Biedroniem na czele "przedstawiają się jako ofiary, podczas gdy nie dzieje się im krzywda". - Wszystkie prawa obywatelskie są respektowane - zapewnił posła RP. Dodał jednocześnie, że jeśli tylko dochodzi do przemocy wobec osób homoseksualnych, to "policja dokłada wszelkich staranności, żeby wszelkie kryminalne działania ukrócić".
- Więc proszę nie siać propagandy, że jest pan w roli jakiegoś Żyda za okupacji niemieckiej, bo to jest nieprzyzwoite wobec Żydów - apelował do Biedronia.
Autor: dp//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24