- Nie jestem tak naładowany, żeby wybuchać - mówił w "Magazynie 24 godziny" marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. I choć na zapowiadaną transferową bombę Platformy się nie szykuje, przyznaje: "Czuję się rozrywany".
"Pójdę swoją drogą" Pytany o to, czy do Senatu wystartuje z list PiS czy PO, Borusewicz przyznaje: - Jedni ciągną mnie w jedną inni w drugą stronę. Nie zdradza jednak, czy Donaldowi Tuskowi udało się wyciągnąć go z list PiS: - Powiem w pewnym momencie - ucina i dodaje:- Najbardziej podoba mi się bycie bezpartyjnym. Zapewniam, że nie straciłem równowagi i pójdę swoją drogą.
Odnosząc się do słów premiera, który zarzucił mu "pogubienie się po 1989 roku", Borusewicz mówi: Mogę się tylko uśmiechnąć. - Nie obrażam się. W zapale wyborczym mówi się różne rzeczy. Jestem sobą, nie pogubiłem się ani w czasach komunizmu ani potem - twierdzi.
"Nie widzę w Polsce oligarchii" - Nie wiem o co chodzi premierowi, gdy mówi o oligarchach - przyznaje Borusewicz. Tłumaczy, że takie pojęcia stosowane są na Ukrainie czy w Rosji, a używanie ich w odniesieniu do polskiej rzeczywistości - jak się wyraził - spycha nas trochę w tym kierunku. - To pojęcie nie pasuje do Polski. Ja rozumiem, że są pewne znajomości, kontakt biznesu z politykami, ale oligarchia to zupełnie co innego. To wpływ polityczny realizowany za pomocą pieniędzy - wyjaśnia, dodając: To pojęcie szkodzi interesowi Polski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24