- Nie wiedziałem gdzie są offsety, ani jaka jest siatka kolportażu - mówił w TVN24 Michał Boni. Powtórzył to, co wcześniej powiedział naszemu portalowi: że nie donosił i nie wskazywał SB lokalizacji podziemnych drukarni.
- Oczekuję sprostowania i przeprosin od prof. Mirosława Dakowskiego. Inaczej wystąpię przeciwko niemu na drogę prawną - powiedział portalowi tvn24.pl Michał Boni.
Na antenie TVN24 apelował zaś do Dakowskiego: - Szanowny panie, jeśli pan twierdzi, że przeze mnie wpadały offsety, to proszę o dowody. Mnie jest wstyd za mnie, że wtedy nie powiedziałem, ale nie mogę ponosić odpowiedzialności za wszystkie inne rzeczy, jakie działy się w podziemiu - dodał.
Dakowski mówił naszemu portalowi, że w 1987 r. z Boniego przyznanie się do współpracy "wydusiła" jedna z kobiet ze środowiska opozycyjnego. Pytany, czy pamięta taką kobietę Boni powiedział, że pamięta jedynie spotkania Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego, w których brała udział Ewa Choromańska (pseud. Celina). - Rozmawialiśmy o wielu rzeczach - powiedział Boni, ale zaznaczył od razu, że jego rola w pracy dla podziemnego pisma "Wola", polegały wyłącznie na gromadzeniu materiałów.
- Nie wiedziałem gdzie są offsety, ani jaka jest siatka kolportażu MKK i "Woli". Takie były zasady konspiracji - tłumaczył Boni. - Podejrzewanie, że z powodu mojej osoby padły jakiekolwiek offsety jest absurdem. Uważam, że to pomówienie. Nie było żadnych wpadek, więc nie można mnie o to podejrzewać - dodał.
Dakowski: Wiedzieliśmy, że Boni donosi od 20 lat Boni, który w środę publicznie przyznał się do podpisania deklaracji współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa jest oburzony sugestiami Dakowskiego, którego - jak twierdzi - w ogóle nie zna. Profesor powiedział portalowi tvn24.pl, że Boni donosił na opozycję, i ujawnił SB, gdzie znajdowały się podziemne drukarnie. "Od 1987 roku wiedzieliśmy, że Boni na nas donosił. Zaczęły wtedy wpadać nasze offsety, czyli tajne drukarnie" - mówił tvn24.pl Dakowski.
– Nie znam prof. Mirosława Dakowskiego. Nie współpracowałem z wymienionym przez niego podziemnym wydawnictwem „Wydawnictwo”. Pracowałem dla pisma "Wola" – mówił wcześniej w rozmowie z tvn24.pl Boni. – Nie ujawniłem też SB adresu żadnej tajnej drukarni. Nie drukowałem, więc nie wiedziałem, gdzie znajdują się offsety – mówił.
Nie ujawniłem SB adresu żadnej tajnej drukarni. Nie drukowałem, więc nie wiedziałem, gdzie znajdują się offsety. W konspiracji - ze względu na bezpieczeństwo – obowiązywała zasada, że osoba która nie zajmowała się drukowaniem, nie znała lokalizacji podziemnych drukarni boni
Jak mówi Boni, po zapoznaniu się z artykułem skontaktował się ze swoim adwokatem. - Jeśli prof. Dakowski mnie nie przeprosi i nie sprostuje podanych przez siebie informacji, wystąpię na drogę prawną – zapowiada. - Nie byłem agentem i na nikogo nie donosiłem. Nikogo też nie skrzywdziłem. Ale przepraszam, w tym również mazowiecką „Solidarność” za to, że tak długo zwlekałem z poinformowaniem, że podpisałem deklarację współpracy z SB – dodaje.
Boni nie wyklucza, że prof. Dakowski mógł go z kimś pomylić.
Boni nie będzie ministrem? Tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych napisał, że Platforma nie chce już, by Boni został ministrem. Według tygodnika ma on zostać doradcą premiera. Boni pytany przez TVN24 czy dostał już od Donalda Tuska jakąś propozycje współpracy w przyszłym rządzie, Michał Boni odesłał do Donalda Tuska: - To nie ja starałem się o funkcję publiczną, ale poproszono mnie o jej pełnienie. Wyprzedzając te propozycje, w porozumieniu z Donaldem Tuskiem przekazałem opinii publicznej wszystkie informacje - dodał.
Małgorzata Czyczło, kdj
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24