Pomimo ewidentnych dowodów przeciwko włocławskiemu prokuratorowi Rafałowi K. podejrzewanemu o prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, gdańska prokuratura ciągle nie postawiła mu żadnych zarzutów. Mężczyźnie nie odebrano również prawa jazdy. Efekt jest taki, że Rafał K. wciąż może jeździć autem. Mężczyzna, chociaż został zatrzymany w godzinach swojej pracy, został jedynie zawieszony. Materiał programu "Blisko ludzi" TVN24.
12 października 2015 roku ekipa śmieciarki z Włocławka zauważyła jadące wężykiem auto. Zaniepokojeni widokiem mężczyźni nagrali sytuację telefonem, wezwali policję, a pojazd zatrzymali. Okazało się, że za kierownicą siedział Rafał K. - jeden z włocławskich prokuratorów.
Ewidentne dowody, a zarzutów brak
Policja zabezpieczyła zebrane dowody, w tym wyniki badań pobranej krwi, w której znajdowało się ponad trzy promile alkoholu. Podobny wynik wskazało badanie alkomatem. Dowodami w sprawie są również napoczęta butelka alkoholu znajdująca się w samochodzie oraz nagranie zrobione przez mężczyzn obsługujących śmieciarkę - bohaterów, którzy wykazali się obywatelskim obowiązkiem.
Mężczyźni, wiedząc, że pijanym kierowcą był jeden ze śledczych, nie chcą wypowiadać się przed kamerą. Reporterce "Blisko Ludzi" TVN24 Justynie Zuber mówią jedynie, że zrobili tylko to, co do nich należało.
Do zatrzymania Rafała K. doszło w godzinach jego pracy.
Śledztwo w sprawie Rafała K. ciągnie się już czwarty miesiąc. Prowadzący je prokurator - mimo ewidentnych dowodów - zlecił przeprowadzenie opinii biegłych, którzy mają określić ile prokurator miał alkoholu, gdy 12 października ubiegłego roku siedział za kierownicą. Od chwili zatrzymania mężczyzny przez załogę śmieciarki do zbadania alkomatem minęło bowiem około godziny.
W rozmowie z reporterką prokurator Grażyna Wawryniuk z wydziału prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku potwierdza, że śledczy badający sprawę nie ma wątpliwości, że Rafał K. w momencie prowadzenia pojazdu był pod wpływem alkoholu. - Nie ma wątpliwości, dlatego że wykazały to badania - podkreśla Wawryniuk. Dodaje jednak, że biegły chce ustalić, jaki był faktyczny poziom alkoholu w organizmie mężczyzny w chwili, gdy go zatrzymano.
Śledztwo wciąż w powijakach
Dopiero, gdy biegli oszacują stan pierwotnej nietrzeźwości prokuratora, będzie można sformułować zarzuty. Ale tylko sformułować, bo przedstawić podejrzanemu - już nie. Prokuratora bowiem chroni immunitet. Żeby mógł odpowiadać karnie, sąd dyscyplinarny musi mu ten immunitet uchylić. Prokuratorski sąd dyscyplinarny, zanim podejmie decyzję o uchyleniu immunitetu, samodzielnie bada, czy podejrzenie popełnienia przestępstwa przez prokuratora jest wystarczająco umotywowane. Czyli sąd prokuratorski, zanim sprawą zajmie się sąd powszechny, prowadzi własne długotrwałe postępowanie.
Wszystko więc wskazuje na to, że prosta i ewidentna sprawa, w której zwykły obywatel zostałby osądzony w ciągu kilku, kilkunastu tygodni, w przypadku prokuratora z immunitetem będzie ciągnąć się latami. Mimo, że od zatrzymania pijanego prokuratora z Włocławka za chwilę miną cztery miesiące, śledztwo nie wyszło z początkowej fazy.
Zatrzymany pijany, a nadal ma prawo jazdy
Jak się okazuje, mimo zatrzymania prokuratora za kierownicą w stanie nietrzeźwości, nadal cieszy się on prawem jazdy. Nikt nie zatrzymał mu dokumentu.
Włocławska policja musiała uwierzyć pijanemu prokuratorowi na słowo, gdy w chwili zatrzymania oświadczył, że nie ma przy sobie prawa jazdy. Osoby z immunitetem, nawet gdy jest nietrzeźwa za kierownicą, nie wolno przeszukać. Policjanci nie mogli wystawić mandatu Rafałowi K., bo jak tłumaczą, mężczyzna był pijany i mógł być w danym momencie nieświadomy tego, co podpisuje.
Przełożony prokuratora, który przybył na miejsce zdarzenia, również nie odebrał mu dokumentu. Sprawa ostatecznie trafiła do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - dla zapewnienia bezstronności. I, jak ustaliła reporterka, prokuratorzy z Gdańska byli przekonani, że prawo jazdy zostało prokuratorowi zabrane jeszcze we Włocławku, zaraz po zatrzymaniu go za kierownicą.
- Taka decyzja [o odebraniu prawo jazdy - red.] leży w gestii prokuratora okręgu gdańskiego, który prowadzi to postępowanie - tłumaczy Wojciech Fabisiak, szef Rafała K. Dodał, że prokurator, który był na miejscu zdarzenia - podczas "zatrzymania obywatelskiego" - nie wydał takiej decyzji.
Jedynymi konsekwencjami jakie poniósł dotychczas Rafał K. to zawieszenie.
Jak informuje reporterka "Blisko ludzi", w styczniu 2015 roku doszło do zdarzenia z udziałem Rafała K. Pracownicy tej samej firmy wywożącej śmieci zajechali drogę prokuratorowi, bo mieli podejrzenia, że za kierownicą siedzi pijana osoba. Wtedy Rafał K. zdołał odjechać zanim przyjechała policja, powodując po drodze kolizję. Odnaleziony został po sześciu godzinach. Badanie wykazało, że ma dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Tłumaczył się, że pół litra wódki wypił po zdarzeniu. Sprawa została umorzona.
Po emisji materiału w studiu odbyła się dyskusja, w której udział wzięli: Maciej Lisowski (Fundacja Lex Nostra), Zbigniew Roman (adwokat) oraz Krzysztof Dowgird (publicysta).
Po programie w studio "Blisko ludzi" odbyła się dyskusja:
Autor: tmw//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24