To podejrzany o nagrywanie polityków menadżer obciążył zatrzymanego biznesmena. Łukasz N. z restauracji "Sowa & Przyjaciele" opowiedział śledczym, że to Marek Falenta zlecił mu nagrywanie - dowiedział się dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl. RMF FM podało z kolei, że obciążające biznesmena zeznania złożyły łącznie trzy osoby. - Mój klient nie ma niczego do ukrycia i nie przyznaje się do udziału w tym procederze - powiedział nam adwokat Falenty.
Informację o zeznaniach Łukasza N. potwierdziliśmy w dwóch źródłach. - Łukasz N. przyznał się, że "dostał robotę" od Marka Falenty - powiedział nam jeden z naszych rozmówców. Informację tę zweryfikowaliśmy także w drugim źródle. - Czy to znaczy, że N. nagrywał na zlecenie biznesmena? - Tak wyjaśnił - odpowiedziała nam osoba znająca akta śledztwa.
Z kolei RMF FM podało, że prokuratura miała zeznania co najmniej trzech osób , które obciążały biznesmena. Według rozgłośni to dwaj inni pracownicy restauracji "Sowa & Przyjaciele", którzy zeznawali jako świadkowie.
Według informacji tvn24.pl, śledczy sprawdzają, czy Falenta za ewentualną pomoc w nagraniach VIP-ów dodatkowo wynagradzał Łukasza N.
Właśnie w tym kontekście weryfikują zatrudnienie młodego pracownika warszawskich restauracji w jednej ze spółek należących do jednego z najbogatszych Polaków.
Zainteresowanie funkcjonariuszy budzi zegarek luksusowej marki Breitling, należący do Łukasza N. Śledczy podejrzewają, że mógł go dostać za podkładanie sprzętu nagrywającego.
"Nie przyznaje się"
- To z całą pewnością nieprawda - odpowiedział adwokat Falenty, zapytany, czy biznesmen zlecił nagrywanie Łukaszowi N. - Mój klient nie ma niczego do ukrycia i nie przyznaje się do udziału w tym procederze - dodał mec. Grzegorz Radwański.
Biznesmen został zatrzymany we wtorek rano. Do tej pory nie było wiadomo, jakie dowody ma ABW, CBŚ i prokuratura na to, że może być zamieszany w aferę taśmową. Biznesmen nie usłyszał jeszcze zarzutów. - Formalnie prokuratorzy mają czas do czwartku rano, wtedy mija termin 48 h od zatrzymania - powiedział nam mec. Radwański.
Nieoficjalnie wiadomo, że Marek Falenta zarzuty może usłyszeć jeszcze w środę.
Nielegalne nagrywanie
Śledztwo w sprawie nagrywania polityków toczy się z artykułu 267 par. 3 i 4 kodeksu karnego. Przepis mówi, że ten, "kto bez uprawnienia uzyskuje informację dla niego nieprzeznaczoną, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do przewodu służącego do przekazywania informacji lub przełamując elektroniczne, magnetyczne albo inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Zaś par. 3 mówi, że "tej samej karze podlega, kto informację uzyskaną w sposób określony w § 1 lub 2 ujawnia innej osobie.
Najprawdopodobniej Falenta usłyszy zarzut z tego przepisu. WIĘCEJ O POWIĄZANIACH PODEJRZANYCH MENADŻERA I SOMMELIERA Z BIZNESMENEM CZYTAJ TUTAJ
Nowe zarzuty?
Do tej pory w aferze taśmowej zatrzymano dwie osoby a dwóm innym postawiono zarzuty nielegalnych podsłuchów.
Chodzi o Konrada L. - kelnera z restauracji Amber Room w Pałacu Sobańskich, w której dokonywano części podsłuchów oraz menadżera restauracji Sowa i Przyjaciele Łukasza N.
Jak ustaliliśmy, śledczy zastanawiają się też nad tym, by ogłosić tym osobom ewentualnie zarzut zamachu stanu lub zamach na organ konstytucyjny RP.
Pojawiały się również głosy o zarzutach związanych z szantażowaniem urzędników państwowych. Czy tak się stanie? W środę rano, gdy przygotowywaliśmy ten tekst prokuratura nie informowała jeszcze o swoich decyzjach.
"Newsweek": Falenta znał Łukasza N.
Dwa dni później, w środę, został zatrzymany przez Agencję, a prokuratorzy przesłuchali go już jako podejrzanego. Ogłosili mu zarzut nielegalnego podsłuchiwania polityków z art. 267 kodeksu karnego.
Od tego czasu prokuratura i ABW sprawdzają, czy Łukasz N. nie był w "spółdzielni" pracowników ekskluzywnych i popularnych warszawskich restauracji. Tygodnik "Newsweek Polska" ujawnił, że Falenta i Łukasz N. się znają. N. - według tygodnika - pracował w jednej ze spółek biznesmena.– Zatrudniliśmy go (...), zajmował się sprzedażą. Po kilku miesiącach zrezygnował, stwierdził, że woli pracę w restauracji – mówił Falenta w rozmowie z "Newsweekiem".
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl/ ola,rzw / Źródło: tvn24.pl