- Biorę polityczną odpowiedzialność za projekt ws. leczenia groźnych przestępców. Jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna go za niekonstytucyjny, podam się do dymisji - zapowiedział w "Jeden na jeden" minister sprawiedliwości Marek Biernacki. Dodał jednocześnie, że jest przekonany, iż jego propozycja nie polegnie w TK, ani w Strasburgu.
Biernacki nie podzielił wątpliwości opozycji, iż projekt ws. leczenia groźnych przestępców po odbyciu przez nich kary budzi wątpliwości i stwarza pole do nadużyć.
Arkadiusz Mularczyk z SP stwierdził wcześniej, że przywraca on w naszym kraju "psychuszki" znane z czasów komunistycznych. - Dla pana posła Mularczyka wszystko jest polityką, to, co można ugrać i zaatakować, nawet projekt rządowy, który wcześniej popierał - stwierdził minister sprawiedliwości.
Biernacki zapewnił jednocześnie, że nie ma wątpliwości, iż projekt spełnia wymogi prawne.
- Nasz projekt jest zgodny ze standardami konstytucji i Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - zaznaczył Biernacki, dodając, że jego resort i Rządowe Centrum Legislacji dokładnie zapoznali się z orzeczeniami Trybunału i pod nie sformułowane zostały przepisy ws. groźnych przestępców.
W jego opinii, mocną stroną projektu jest to, iż mowa w nim o terapii, a nie powtórnym skazaniu.
- Naszym celem było stworzenie prawa, które będzie stosowane, a nie prawa medialnego, zrobionego po to, aby wszystko ładnie przedstawić opinii publicznej. (...) Chciałem stworzyć sytuację, aby polscy obywatele czuli się bezpiecznie, z drugiej strony, aby osoby niebezpieczne psychicznie były poddane terapii - powiedział Biernacki.
Minister sprawiedliwości zaznaczył, że bierze polityczną odpowiedzialność za projekt i jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna go za niekonstytucyjny, poda się do dymisji. - To naturalne, że odpowiadam za ten projekt. Poniosę wszelkie konsekwencje polityczne i niepolityczne jako minister - powiedział.
Choć jak podkreślił, jest przekonany, iż jego propozycja nie polegnie w TK, ani w Strasburgu.
Zdecyduje sąd
Zgodnie z projektem, niebezpieczni przestępcy po odbyciu kary nie będą ponownie skazywani, a jedynie kierowani na leczenie.
Chodzi m.ni. o seryjnych zabójców, którym dożywotnie wyroki zamieniono w 1989 roku na 25 lat więzienia. Wkrótce pierwsi z nich wyjdą na wolność.
Aby skierować skazanego na terapię, dyrektor więzienia będzie musiał złożyć odpowiedni wniosek, a psychologowie i psychiatrzy wydać opinię.
Ostatecznie to sąd podejmuje decyzję o skierowaniu na leczenie, a potem co sześć miesięcy będzie weryfikował, czy dany przestępca nadal ma być leczony, czy też nie.
- Powstanie ośrodek terapii przy szpitalu psychiatrycznym. I wkrótce zostanie zaprezentowany - wyjaśnił Biernacki.
W środę wieczorem możliwe jest głosowanie w Sejmie ws. projektu o leczeniu przestępców z zaburzeniami po odbyciu przez nich kary.
Autor: MAC / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24