Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok dożywocia dla 26-latka oskarżanego o zastrzelenie w centrum Olsztyna 89-letniego emerytowanego lekarza. Według ustaleń śledztwa ofiara była zupełnie przypadkowa. Zdaniem prokuratury sprawca chciał sprawdzić, czy jest w stanie zabić człowieka.
W maju 2018 roku, w pobliżu miejskiej pływalni w centrum Olsztyna, zastrzelony został 89-letni emerytowany lekarz. Według ustaleń śledztwa ofiara była zupełnie przypadkowa.
Sprawca celował w głowę i oddał z bliskiej odległości dwa strzały z broni czarnoprochowej.
Strzały padły z repliki broni sprzed 1885 roku
Podejrzanego, który ma obecnie 26 lat, zatrzymano dwa miesiące po zbrodni. W trakcie przeszukania jego mieszkania zabezpieczono rewolwer będący repliką broni wytworzonej przed 1885 rokiem, na której posiadanie nie jest wymagane pozwolenie. Znaleziono wówczas również proch i pociski. Ekspertyza balistyczna w śledztwie wykazała, że to z tej broni strzelał zabójca.
Do zbrodni młody olsztynianin się nie przyznał. Jego obrońca w mowie końcowej zwracał uwagę m.in. na brak motywu.
Brak motywy miał być motywem
Prokuratura uważa jednak, że to właśnie "brak motywu był motywem", a sprawca chciał sprawdzić, czy jest w stanie zabić człowieka.
Sąd pierwszej instancji, czyli Sąd Okręgowy w Olsztynie, skazał oskarżonego w grudniu zeszłego roku na dożywocie. Zasądził też 100 tys. zł zadośćuczynienia synowi zmarłego.
Wyrok już prawomocny
Wyrok ten zaskarżył obrońca, który chciał uniewinnienia, ewentualnie łagodniejszej kary więzienia lub uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji. Prokuratura wnioskowała zaś o oddalenie apelacji w całości.
Białostocki sąd apelacyjny utrzymał wyrok. Jest on już prawomocny.
Oskarżony oglądał filmy instruktażowe dotyczące obsługi rewolweru
- Oskarżony dobrze zaplanował i zorganizował dokonanie zabójstwa, działał w warunkach pełnego rozeznania. Podjął wiele czynności przygotowawczych, poszukiwał broni czarnoprochowej, zakupił ją, oglądał filmy instruktażowe dotyczące obsługi rewolweru - mówi Janusz Sulima, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Dodaje, że choć oskarżonego z ofiarą nic nie łączyło, to wybrał on osobę starszą i słabszą, która nie miała szansy się obronić.
Nie było okoliczności łagodzących
- Motywacja wydaje się pozornie psychologicznie niezrozumiała, brak jest wyraźnego motywu emocjonalnego, rabunkowego, ale taki sposób działania wpisuje się w zaburzenia osobowości oskarżonego, który jest osobą bardzo narcystyczną, wykazuje silną chęć sprawdzenia się, nie liczy się z innymi ludźmi. W toku procesu nie wykazał on żadnej skruchy w związku z czynem, jakiego się dopuścił – zaznacza rzecznik.
Według niego dożywocie było jedynym wyrokiem, jaki tej sprawie mógł zapaść. - Jednocześnie brak było istotnych okoliczności łagodzących, bo cóż znaczy w realiach tej sprawy uprzednia niekaralność czy też młody wiek oskarżonego – podkreśla Janusz Sulima.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24