Pielęgniarki kończą protest przed kancelarią premiera. O 17 w niedziele zwijają "białe miasteczko". - Walka się dopiero zaczęła i na prawdziwe efekty jeszcze poczekamy - zapowiada szefowa OZZPiP Dorota Gardias.
- Nie doczekaliśmy się. Jeżeli strona rządowa wyjeżdża na urlop, no to wszystkiego najlepszego, niech się dobrze bawią, a bałagan jest w Polsce - stwierdziła Gardias. - Nie czujemy się przegrane. Likwidacja miasteczka absolutnie nie jest naszą kapitulacją - podkreśliła.
Chcemy pożegnać się godnie. Chcemy pozostawić po sobie porządek, posadzić trawę gardias
Ogłoszeniu decyzji o likwidacji miasteczka namiotowego towarzyszył płacz i wzruszenie, ale także oklaski. Nastrój udzielił się także szefowej OZZPiP. - Kochane, wytrzymałyście prawie miesiąc, pokazałyście klasę i godność, ale my się nie poddajemy, walczymy dalej. Wrócimy tu 19 września! - mówiła do koleżanek.
Siostry ze łzami w oczach zapewniały, że koniec "białego miasteczka" nie jest ich porażką i kapitulacją. Jednak, jak mówiły, chociaż są w stanie nadal protestować przed kancelarią premiera, to akceptują decyzję zarządu związku.
Szefowa OZZPiP poinformowała też, że to organizacje zakładowe podejmą decyzję o formie dalszego protestu pielęgniarek. - Chcieliśmy od samego początku, by te sprawy załatwić tu i nie szkodzić pacjentowi. Nie odeszłyśmy od łóżek, nadal pracujemy - podkreśliła Gardias.
Związkowcy dali rządowi 60 dni na przygotowanie projektów ustaw dla służby zdrowia. Chodzi głównie o gwarancje podwyżek i kwestie emerytur pomostowych. - Jeśli rząd nie spełni tych żądań, 19 września związki zorganizują wielką demonstrację w Warszawie - zapowiedziała szefowa OZPiP Dorota Gardias.
"Białe miasteczko" zwinie się w niedzielę o 17. Poprzedzi je "biały weekend", podczas którego pielęgniarki i lekarze będą prowadzić badania profilaktyczne, jako dowód wdzięczności dla wspierających ich warszawiaków. Będzie można m.in. zmierzyć ciśnienie, tętno, poziom cukru. - Chcemy pożegnać się godnie. Chcemy pozostawić po sobie porządek, posadzić trawę - powiedziała Gardias. Dodała, że pielęgniarki zrobią to nie dla rządu, ale dlatego, że szanują miejsce, które zajęły.
Do likwidacji miasteczka wezwał pielęgniarki komitet protestacyjno-strajkowy Forum Związków Zawodowych, w którym zrzeszony jest OZZPiP. Wiceprzewodniczący FZZ Zygmunt Mierzejewski powiedział podczas wspólnej z pielęgniarkami konferencji prasowej, że żądania sióstr nie zostały spełnione, a rząd pozorował negocjacje.
- Determinacja strony związkowej jest olbrzymia. Bronimy bowiem praw i godności pracowniczej. Najwyższy czas, by rząd to zrozumiał i zmienił swoją politykę i retorykę - podkreślił Mierzejewski. Dodał, że porozumienie może być wypracowane tylko na drodze dialogu.
FZZ wezwało stronę rządową do potwierdzenia ustaleń dotyczących ustawy o 30-proc. podwyżkach. Zażądał, by do czasu wznowienia prac w parlamencie zostały przygotowały propozycje dotyczące podniesienia płac dla pielęgniarek i położnych oraz personelu medycznego jeszcze w tym roku kalendarzowym.
Pielęgniarki koczują przed siedzibą szefa rządu od 19 czerwca. Początkowo wspierały cztery swoje koleżanki, które spędziły w kancelarii kilka dni, czekając na spotkanie z premierem. Po ich wyjściu postanowiły zostać. Kilkakrotne nieudane rozmowy z rządem nie skłaniały ich dotychczas do opuszczenia "Białego miasteczka".
Według szacunków dziennikarzy, w piątek przed siedzibą szefa rządu, protestuje około 200 osób. Jak podają organizatorzy, stoi tam 100 namiotów. Przez cały czas działa polowa kuchnia, która wydaje suchy prowiant i ciepłe posiłki.
Pielęgniarki walczą o reformę systemu opieki zdrowotnej i podwyżki płac.
kaw
Źródło: TVN24, PAP