Nie miał domu, mieszkał w garażu i często był głodny, ale tym, co udawało mu się zdobyć, dzielił się ze zwierzętami, które przygarnął. To one – jego zdaniem – bardziej niż on potrzebują pomocy i to o ich los się martwił. Happy end do wzruszającej historii pana Krzysztofa postanowili dopisać internauci. Materiał "Faktów" TVN.
Gdy stawiał na nogi skatowaną suczkę, nie oczekiwał niczego w zamian, gdy żywił głodzonego kota nie myślał, kiedy sam jadł ostatnio. Pan Krzysztof zawsze najpierw myślał o zwierzętach i nigdy nie sądził, że to właśnie one zmienią jego życie i wyprowadzą go z bezdomności.
Kiedyś mieszkał w pustostanie. Zajął się wtedy maltretowaną suczką i głodzonym kotem.
Później okazało się, że musi się z pustostanu wyprowadzić. Znajomy odstąpił mu swój garaż, jednak z zastrzeżeniem, że tylko na jakiś czas. Mężczyzna nie chcąc, by zwierzęta spędziły zimę na mrozie, zaprowadził je do Biura Obrony Zwierząt. - Trzymał kota na rękach zapłakany, że musi go oddać, ponieważ boi się o jego los - opowiada Anna Stępień z Biura Obrony Zwierząt APA.
Pomoc od internatów
Kiedy pracujące tam kobiety poznały historię bezdomnego, postanowiły działać. Zorganizowały akcję internetową, w której prosiły o wsparcie dla mężczyzny. Odzew okazał się większy niż ktokolwiek by się spodziewał. Życie pana Krzysztofa zmieniło się o 180 stopni. Kiedyś żył z dnia na dzień. Teraz ma swój dwunastometrowy pokój, produkty pierwszej potrzeby, a nawet pralkę. - Nie spodziewałyśmy się, że spotka się to z aż takim entuzjazmem, że tylu ludzi zgłosi się, żeby pomóc panu Krzysztofowi - mówi Irena Stępień z Biura Obrony Zwierząt APA. Na razie pan Krzysztof zamieszkał tylko z psem, kot jeszcze zostanie pod opieką stowarzyszenia. Mężczyznę czeka malowanie pokoju, porządki i ułożenie sobie życia od nowa. Jest jednak dobrej myśli, bo chociaż spadło na niego wiele nieszczęść, ma przy sobie prawdziwego przyjaciela.
Autor: dln//rzw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN