Nauczyciele w całym kraju w ramach protestu idą na zwolnienia lekarskie. Domagają się podwyżki w wysokości tysiąca złotych. Według danych resortu edukacji we wtorek na L4 przebywało blisko 1,5 tysiąca pedagogów. Sytuacja jest dynamiczna, a liczba protestujących rośnie - oceniła rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. Nauczyciele mówią o "belferskiej grypie".
Ministerstwo Edukacji Narodowej w wydanym we wtorek wieczorem komunikacie poinformowało, że "na ponad 39 tysięcy przedszkoli, szkół, placówek oświatowych w 58 nauczyciele są na zwolnieniach lekarskich".
Według danych resortu na tak zwanym L4 przebywało 1466 nauczycieli. Kolejnego komunikatu w tej sprawie można się spodziewać w środowy wieczór.
Liczba nauczycieli na L4 rośnie
Sytuacja jest dynamiczna, a liczba nauczycieli udających się na L4 rośnie - przekazała rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis. Posłużyła się przykładem województwa pomorskiego.
- W obszarach objętych działaniami ZNP w poniedziałek mieliśmy informację, że w województwie na zwolnieniach przebywa 500 nauczycieli, dzisiaj rano 800 - podała.
Coraz więcej pedagogów idzie na zwolnienia lekarskie też we Wrocławiu. Jak przekazała w rozmowie z TVN24 Maja Wysocka z biura prasowego Urzędu Miasta we Wrocławiu, "sytuacja się nasila". - W poniedziałek było 12 zamkniętych przedszkoli, a dzisiaj mamy już 17 zamkniętych placówek - poinformowała. Zastrzegła, że z powodu protestu nie została zamknięta żadna szkoła, ale w dziewięciu z nich prowadzone są zajęcia opiekuńcze.
- Docierają do nas sygnały, że do końca tygodnia tych zamkniętych placówek może być jeszcze więcej - zaznaczyła Wysocka.
"Tak dalej być nie może"
Prezes ZNP Sławomir Broniarz we wtorek poinformował o rozpoczęciu akcji protestacyjnej.
- Popieramy działania nauczycieli, którzy w trosce o swoje i uczniów zdrowie udają się na zwolnienia lekarskie. Jesteśmy przekonani, że tak dalej być nie może. Jest rzeczą niedopuszczalną, że nauczyciel rozpoczynający pracę zarabia 1750 złotych - podkreślił Broniarz. Dodał też, że nauczyciele chcą rozmawiać z minister edukacji Anną Zalewską i premierem Mateuszem Morawieckim.
Według ZNP pensje w oświacie powinny wzrosnąć o minimum 1000 złotych na etat. Związek krytykuje też obowiązujący od 1 września nowy system oceny pracy nauczycieli. ZNP poinformował, że skierował kolejny list do premiera Morawieckiego z prośbą o spotkanie i rozmowę na temat sytuacji w oświacie.
Ministerstwo mówi o czterech miliardach na podwyżki
- Jesteśmy w kolejnej transzy podwyżek dla nauczycieli - zapewniała we wtorek wiceminister edukacji Marzena Machałek. Dodała, że w tym roku nauczyciele otrzymali pierwszą z trzech zapowiedzianych podwyżek wynagrodzenia o 5,35 procent. Następna podwyżka - od stycznia 2019 roku - ma wynieść 5 procent, a w styczniu 2020 roku ma to być kolejne 5 procent.
- W kolejnych latach będą następne podwyżki - zaznaczyła wiceminister.
Machałek podkreśliła, że w budżecie państwa na 2019 rok na podwyżki dla nauczycieli zaplanowano cztery miliardy złotych. To w jej ocenie "ogromny wzrost subwencji oświatowej".
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24