Przypowieścią o sprzedawcy chałupy i jego nierozgarniętej żonie, skomentował Władysław Bartoszewski niedawną wizytę Anny Fotygi w Waszyngtonie.
Jak zawsze barwną opowieść Bartoszewskiego można streścić w kilku słowach. Mężczyzna chce sprzedać chałupę i już jest bliski zakończenia negocjacji z kupcem, gdy do rozmów włącza się jego żona i deklaruje, że w sprawie sprzedaży ma inne zdanie.
- Przecież interes upada - mówił Bartoszewski, dodając, że wie to każdy, "kto chce sprzedać chałupę". - No, ale niekoniecznie ci co sprzedają chałupy są politykami - spuentował doradca premiera.
Działań prezydenta nie komentuję
Bartoszewski nie chciał przyznać bezpośrednio, że mówił o Annie Fotydze i jej wizycie w USA, która rozsierdziła negocjujący z Amerykanami w sprawie tarczy rząd. Nie chciał również komentować decyzji prezydenta o jej wysłaniu, bo "z zasady decyzji prezydenta nie komentuje".
- Ale pani Fotyga nie jest prezydentem - zaznaczył Bartoszewski i dodał, że jeśli decyzja o jej wyjeździe do Waszyngtonu była jej własnym pomysłem, to jest to "amok". - A jeżeli działała na polecenie, to ja się nie wypowiadam - zakończył były szef dyplomacji.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24