Polsce wciąż nie wypłacono pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Konieczne do tego jest spełnienie warunków dotyczących praworządności, o których część polityków PiS mówi, że nie muszą ich spełniać. - Ci ludzie, którzy dzisiaj czynią wszystko, żeby w Polsce miliardy euro się nie znalazły przez to, że nie chcą dokonać zmian, o których mówi Unia Europejska, chcą być po prostu bezkarni - komentował w "Jeden na jeden" w TVN24 w środę europoseł KO Bartosz Arłukowicz.
15 lipca weszła w życie nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym likwidująca nieuznawaną Izbę Dyscyplinarną. W jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Zmian oczekiwała Komisja Europejska, uzależniając między innymi od nich akceptację KPO i wypłatę Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy. W ostatnim czasie wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy osiągną tak zwane kamienie milowe w tej sprawie, wyrażali niektórzy przedstawiciele Komisji. Część polityków PiS, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński, krytykuje istnienie wspominanych kamieni milowych. - Myśmy, proszę państwa, wykazali maksimum dobrej woli, z punktu widzenia traktatów nie mamy żadnych obowiązków, żeby słuchać Unii w sprawie wymiaru sprawiedliwości. Żadnych - mówił między innymi Kaczyński.
Arłukowicz: przyczyną tego zjawiska jest chęć utrzymania bezkarności ludzi
Europoseł i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz w środę w "Jeden na jeden" w TVN24 zaapelował do "pseudopatriotów", aby praworządność i niepodległość nie nie myliły im się z bezkarnością. - Czas bezkarności się skończył. Prędzej czy później przyjdzie czas, kiedy wszyscy ci, którzy ukradli, którzy w sposób niesłuszny przyznali sobie premie, nagrody, będą musieli za to odpowiedzieć przed niezawisłym sądem - dodał.
- Ci ludzie, którzy dzisiaj czynią wszystko, żeby w Polsce miliardy euro się nie znalazły, przez to, że nie chcą dokonać zmian, o których mówi Unia Europejska, chcą być po prostu bezkarni. To jest jedyna przyczyna tego, że dzisiaj w Polsce nie ma miliardów euro - ocenił polityk.
Jego zdaniem "niespełnianie kamieni milowych związanych z wprowadzaniem w Polsce z powrotem praworządności - przyczyną tego zjawiska jest chęć utrzymania bezkarności ludzi, którzy o tym decydują i budowania mechanizmu walki partyjnej".
Temat reparacji. Arłukowicz: staniemy samotni, bezbronni, głodni i chłodni oko w oko z Putinem
Arłukowicz dodał też, w kontekście przypominanego przez polityków Prawo i Sprawiedliwości tematu reparacji wojennych od Niemiec, że w Parlamencie Europejskim "trochę przestano na nas zwracać uwagę". - Europa stoi w cieniu ogromnych zagrożeń - ponad dwa lata pandemii, walki o szczepionki, o to, żeby ludzie przeżyli, dwa lata walki o restrykcje, szpitale, lekarzy, śmierć tocząca się wokół covidu, a teraz konflikt na Ukrainie. Mam wrażenie, że w obliczu tych wszystkich zagrożeń Europa po prostu przestała się na nas oglądać. Robią swoje. Dzisiaj Europa ma problemy z dostawami węgla, energii, cenami, prądem, inflacją, także dalej szalejącą pandemią i po prostu zajmują się ochroną swoich obywateli - mówił.
Gość "Jeden na jeden" powiedział, że inne rządy skupione są na ratowaniu bezpieczeństwa swoich obywateli, a "nasz rząd de facto po pierwsze ratuje siebie, a po drugie budzi tą powszechną pogardę, złość". - Mamy dzisiaj sytuację taką, że mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Toczymy jakiś wyimaginowany spór z Niemcami, kiedy powinniśmy budować wspólnotę. Polska będzie bezpieczna wtedy, kiedy będzie współpracowała z Niemcami, Francją, Hiszpanią, z innymi krajami europejskimi i światowymi - mówił europoseł.
- To jest ekipa, która dla swoich partykularnych celów politycznych jest w stanie wywoływać kolejne konflikty z ludźmi, z którymi musimy współpracować, bo za granicą mamy Putina. My za chwilę staniemy samotni, bezbronni, głodni i chłodni oko w oko z Putinem - stwierdził. Dodał, iż ma nadzieję, że nie dojdzie do konfliktu władz polskich z NATO. - Jeśli wszystkich wokół pouczamy, to właściwie mam wrażenie, że jedynym sąsiadem, z którym nie toczymy sporu politycznego, jest Morze Bałtyckie, bo ze wszystkimi jesteśmy skłóceni - mówił.
Arłukowicz: nikt po stronie opozycyjnej nie zamierza odbierać programów socjalnych
Komentował też słowa polityków swojej formacji o tym, że trzeba będzie zrezygnować z części programów socjalnych w związku z rosnącą inflacją. - Nie są zwykli ludzie - emeryci, renciści, ludzie chorzy, młode małżeństwa, młodzi ludzie, którzy wzięli kredyty - winni tego, co się dzisiaj w Polsce dzieje. Winnym tego, co się dzisiaj dzieje w polskich sklepach, na stacjach paliw, z polskimi kredytami, kredytami hipotecznymi młodych ludzi, winnymi tej sytuacji są Jarosław Kaczyński, premier Morawiecki i prezes Glapiński - powiedział Arłukowicz.
Jego zdaniem "nikt po stronie opozycyjnej nie zamierza odbierać programów socjalnych". - Zamierzamy z pełną konsekwencją i determinacją odebrać wszystkim tym z ekipy rządzącej, którzy się pourządzali w spółkach, spółeczkach, zamontowali tam swoich szwagrów, kuzynki, synów, córki i sąsiadów - ci ludzie będą musieli za to odpowiedzieć - dodał.
Odniósł się też do pomysłu, aby dodatkowe środki wypłacać nie tylko osobom palącym węglem, ale też wybierających inne, bardziej ekologiczne sposoby ogrzewania. - Jeżeli rząd doprowadza ludzi do sytuacji tragicznej, czeka nas bardzo trudna, chłodna i głodna jesień PiS-owska. Jeśli trzeba ratować ludzi, a trzeba ratować ludzi, to trzeba podejmować decyzje o tym, żeby ratować ich w sposób równy. Nie wolno wyróżniać jednych zostawiając w głodzie i chłodzie innych - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24