Ktoś, kto miał bliski kontakt z sutenerami i kogo własność była wykorzystywana jako burdel, sprawuje jedną z najwyższych funkcji urzędniczych w państwie polskim, a rządząca partia nic nie jest w stanie z tym zrobić - komentował w "Faktach po Faktach" kontrowersje wokół prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia Bartłomiej Sienkiewicz. - To nie jest państwo. Nawet państwo teoretyczne - ocenił były szef resortu spraw wewnętrznych i nowy poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz.
CBA zakończyło w czwartek trwającą od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, który ma teraz siedem dni na odniesienie się do zastrzeżeń, które zostały sformułowane. Postępowanie objęło dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy Banaś był kolejno wiceministrem i ministrem finansów, a potem został prezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Szef NIK w czwartek wrócił od do swoich obowiązków. Na bezpłatny urlop udał się pod koniec września, po emisji reportażu "Superwizjera" TVN, który ujawnił niejasności wokół jego oświadczeń majątkowych.
'Wszyscy jesteśmy w pułapce"
O te wątpliwości pytany był w "Faktach po Faktach" Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych, a także nowo wybrany poseł Koalicji Obywatelskiej.
- Jeśli służby nie były w stanie sprawdzić pana Banasia albo co gorsza wiedziały o tym, ale zlekceważyły to lub uległy naciskom politycznym, a sprawa się wydała, to w tym momencie jesteśmy wszyscy w pułapce - przyznał. - Ktoś, kto miał bliski kontakt z sutenerami, kogo własność była wykorzystywana jako burdel, sprawuje jedną z najwyższych funkcji urzędniczych w państwie polskim, a rządząca partia nic nie jest w stanie z tym zrobić - powiedział. - To nie jest państwo, nawet państwo teoretyczne. To przestaje być w ogóle jakaś struktura. To jest kpina - ocenił.
Sienkiewicz ocenił, że dla niego to sprawa precedensowa. - Nic takiego się w Polsce do tej pory nie wydarzyło - podkreślił. Dodał, że dochodzi do tego jeszcze "obrzydliwy rys". - Teraz ci sami ludzie, którzy mówili, że (Banaś) jest człowiekiem kryształowym, twierdzą: my z tym panem nie mamy nic wspólnego - powiedział. - To jest gangsterska republika, tak nie może być - podkreślił.
"Czy przez sześć lat będziemy mieć kogoś, kogo wiarygodność jest poniżej zera?"
Sienkiewicz przypomniał, że to wszystko działo się "na oczach milionów wyborców". - W międzyczasie odbywają się wybory, potem te wybory mijają i nadal mamy jakiś absurd. Jestem bezradny wobec tego, nie potrafię tego nazwać - mówił. - Czy przez sześć lat będziemy mieć (na stanowisku szefa NIK) kogoś, kogo wiarygodność jest poniżej zera? I przez sześć lat będzie ten ktoś będzie mówił, że on jest urzędnikiem państwowym od dbania, czy inni urzędnicy wykonują prawo, podczas gdy jego oświadczenie majątkowe według sugestii CBA jest co najmniej dziurawe? - pytał Sienkiewicz.
Marianowi Banasiowi - jako szefowi Najwyższej Izby Kontroli - przysługuje immunitet na czas trwania jego sześcioletniej kadencji.
Sienkiewicz: Senat kawałem państwa odbitym po czterech latach z rąk PiS-u
W wyborach do Senatu opozycyjnym wobec PiS komitetom udało się zdobyć 48 mandatów, a kolejne trzy zdobyli kandydaci niezależni deklarujący dystans do PiS-u: Wadim Tyszkiewicz (Komitet Wyborczy Wyborców Wadim Tyszkiewicz), Krzysztof Kwiatkowski (Komitet Wyborczy Wyborców Krzysztofa Kwiatkowskiego) oraz Stanisław Gawłowski (Komitet Wyborczy Wyborców Demokracja Obywatelska). W sumie to 51 mandatów, a więc minimalna większość.
W "Faktach po Faktach" Bartłomiej Sienkiewicz pytany był o to, kto powinien zostać nowym marszałkiem Senatu. Jak zastrzegł, nie bierze udziału w toczących się na ten temat dyskusjach, jednak wskazał, że taka osoba według niego powinna "posiadać ciężar osobowościowy i refleks" oraz "być stanowczą wtedy, kiedy trzeba, nie będąc równocześnie człowiekiem agresywnym".
- To są takie idealne cechy marszałka Senatu i mam nadzieję, że taki ten marszałek będzie. To trzecia osoba w państwie. To kawał państwa odbity po czterech latach z rąk PiS-u - mówił. Bezpartyjny Sienkiewicz w wyborach do Sejmu był liderem listy Koalicji Obywatelskiej w województwie świętokrzyskim. Zdobył tam 35 009 głosów, co jest trzecim indywidualnym wynikiem w okręgu. Zapytany o jedność Koalicji Obywatelskiej po wyborach odpowiedział, że "nie widzi zagrożenia", że powstanie w Sejmie oddzielne koło. - Pracowałem w kampanii ramię w ramię z posłem (Adamem) Cyrańskim, który był posłem z Nowoczesnej i jestem go pewny jak własnego brata. Znam tych wybranych posłów, w ogóle nie widzę zagrożenia w postaci kawałkowania, separatyzmów partyjnych - zapewniał. Sienkiewicz przyznał, że opozycja "trochę się nauczyła" i "spokorniała" przez ostatnie cztery lata. - Jeśli chcemy osiągnąć sukces, jeśli chcemy mieć Polskę, która nie jest jakimś krajem na uboczu, na peryferiach Europy, to musimy działać razem. I mam nadzieję, że tej odpowiedzialności wystarczy wszystkim - stwierdził.
Kto szefem klubu?
Po wyborach jednym z częstych tematów jest pozycja Grzegorza Schetyny. Sienkiewicz przyznał, że tego nie rozumie. - Jakiś naturalny polski gen histerii się uruchomił - ocenił.
- Nawet Banaś nie jest kłopotem, tylko nagle okazuje się, że kłopotem jest szef największej opozycyjnej partii, która właśnie odbiła Senat. Gdzie my jesteśmy? Calm down (uspokójmy się), spokojnie - zaapelował.
Zapytany o wynik Schetyny we Wrocławiu, Sienkiewicz odpowiedział, że "nikt nie mówi, że z tego powodu powinien stracić przywództwo (w partii)".
Schetyna przegrał w stolicy Dolnego Śląska z Mirosławą Stachowiak-Różecką z Prawa i Sprawiedliwości. Różnica między nimi wynosiła 24 377 głosów.
- Wszystkie partie to takie minipaństwa w tym sensie, że mają wewnętrzne reguły. Konkurencja odbywa się właśnie według wewnętrznych reguł. Są terminy, wiadomo, co trzeba zrobić, żeby wybrać nowego przewodniczącego, kiedy to się dzieje, na mocy jakich decyzji - tłumaczył Sienkiewicz.
- W styczniu będziemy o tym rozmawiać i konkurować między sobą - dodał.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24