Najpierw dwie elektrownie atomowe, a potem zobaczymy. Rząd chce "radykalnie" przyspieszyć prace nad programem budowy obiektów jądrowych. Konkretne decyzje mają zapaść do końca przyszłego roku - powiedział dziennikarzom premier Donald Tusk podczas wizyty w Gdańsku.
- Mamy ambitny projekt, jeśli chodzi o narodowy program elektrowni jądrowych i chcemy go radykalnie przyspieszyć - mówił szef polskiego rządu. - Decyzji lokalizacyjnych, ani nawet preferencji lokalizacyjnych jeszcze nie ma. Mam nadzieję, że do końca przyszłego roku będziemy już po decyzjach - dodał.
Gdzie trafi pierwszy reaktor?
Według ostatniej rządowej strategii energetycznej, pierwsza elektrownia atomowa ma powstać do 2030 roku. Niespełna dwa tygodnie temu wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld mówił, że dla jej umiejscowienia rozważane są dwie lokalizacje. - Jest to na pewno Żarnowiec, ale też Klempicz w województwie wielkopolskim - mówił w radio RMF FM.
Donald Tusk sugeruje jednak wschodnią część Polski. - Są regiony w Polsce, które potrzebują tego wsparcia energetycznego w większym stopniu [niż Pomorze - red.]. W najgorszej sytuacji jest północno-wschodnia Polska - mówił szef polskiego rządu.
Na początek dwie elektrownie
Polska jest jednym z niewielu krajów Unii Europejskiej, który nie ma ani jednej elektrowni atomowej. Dla porównania Francja ma ich aż 59, w Wielkiej Brytanii jest ich 19, a w Niemczech - 17. Nawet mniejsza od Polski Szwecja ma dziesięć takich elektrowni. Tymczasem ponad 90 procent elektryczności generowanej jest z węgla, co stawia polskie państwo w trudnej sytuacji w obliczu Komisji Europejskiej. - Nie wykluczone, że ten projekt polski będzie ambitniejszy niż pojedyncze instalacje - powiedział premier.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24