Oni będą mnie zawsze krytykować. A ja się znam na tej pracy - powiedział w "Piaskiem po oczach" Bartosz Arłukowicz. Nowy-stary minister zdrowia przez wielu był typowany jako pierwsza osoba, która pożegna się z rządem. Ku ich zaskoczeniu przetrwał jednak zmianę premiera.
Decyzją Ewy Kopacz Arłukowicz nie jest zaskoczony. - To nie jest tak, że wszystko dzieje się w tajemnicy, my rozmawiamy ze sobą, przeciętnie raz w tygodniu - zaznaczył. Przedstawiając nowego-starego ministra, przyszła premier zauważyła, że jest przed nim zadanie do wykonania - wprowadzenie w życie tzw. pakietu onkologicznego.
- Od pierwszego stycznia pacjenci będą mieli pakiet onkologiczny, to znaczy, że na leczenie osób chorych na raka nie będzie limitów. Chcemy zapłacić tym szpitalom, które leczą szybciej, sprawniej - powiedział Arłukowicz.
Kolejnym flagowym projektem ministra zdrowia jest tzw. pakiet kolejkowy. Na pytanie, czy sprawi on, że pacjenci nie będą musieli czekać 17 lat na operację, odpowiedział, że nie można oceniać systemu służby zdrowia patrząc na jednostkowe przypadki. - Na pewno kolejki są patologią i trzeba je zmniejszać, ale trzeba pamiętać, że rocznie 70 mln razy chodzimy do specjalisty - podkreślił.
"Służby zdrowia nie da się naprawić w 3 lata"
Arłukowicz jest też zdania, że zawsze znajdzie się grupa osób, która będzie go krytykować. - Z jednej strony jest oczekiwanie zmian w systemie zdrowia, z każdej strony słyszę, że trzeba reformy. Z drugiej strony znajdą się takie grupy lekarzy, których interesy naruszam. Stąd krytyka różnych reform - dodał.
W jego ocenie nie da się naprawić służby zdrowia ani w 3, ani w 7 lat. - M.in. dlatego, że zmienia się technologia, zmieniają się procedury - powiedział. Wymienił też swoje dotychczasowe osiągnięcia: ponad 520 urodzonych dzieci z in vitro, nowe leki na liście refundacyjnej, zmiany w systemie kształcenia lekarzy, wprowadzenie pediatrów do gabinetów POZ.
Zapytany natomiast o to, czy problemu kolejek nie rozwiązałoby współfinansowanie służby zdrowia odparł, że nie ma systemu w świecie, w którym starczałoby na służbę zdrowia. - Trzeba albo uszczelnić system, albo podnieść podatki. Ja stawiam na to pierwsze. Współpłacenia nie będzie, dopóki nie uszczelnimy systemu - podkreślił. Wspomniał też o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, które "są analizowane". - Dodatkowe ubezpieczenia są potrzebne, ale ci których na ich wykupienie nie stać, będą w gorszej sytuacji. Ja się na to nie zgodzę, buzuje we mnie dusza lewicowca - dodał.
Autor: eos/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24