Zdaniem Bartosza Arłukowicza, stanowisko doradcy w kancelarii prezydenta dla Tomasza Nałęcza, jest rewanżem za poparcie Bronisława Komorowskiego w czasie kampanii wyborczej. - Jest to spłacanie długów (...) niewiele znaczącymi funkcjami - powiedział polityk lewicy w TVN24. Julia Pitera z PO z twierdzeniem tym zgodzić się nie chciała i tłumaczyła, że na scenie politycznej nie ma wielu polityków takich jak Nałęcz.
Arłukowicz pytany w "Faktach po Faktach" czy ma za złe, że Nałęcz - jak informowaliśmy - przystał na propozycję zostania doradcą Komorowskiego ds. historii, odpowiedział przecząco.
Poseł tłumaczył, że przejście byłego posła lewicy do kancelarii prezydenta nie jest transferem politycznym. - Transfer ma to do siebie, że musi przeprowadzić z jednego miejsca do drugiego. Nie bardzo potrafię określić polityczne miejsce, w jakim w ostatnich tygodniach czy miesiącach znajdował się pan profesor Nałęcz - argumentował.
Historia ważna dla polityki
Zdaniem posła, propozycja dla Nałęcza jest rewanżem za poparcie Komorowskiego w czasie kampanii wyborczej. - Jest to spłacanie długów, które zaciągnął Komorowski w kampanii prezydenckiej. Niewiele znaczącymi funkcjami - powiedział.
Arłukowicz przyznał jednak, że pozycja i wiedza historyczna Nałęcza przyda się Komorowskiemu. - Wszyscy pamiętamy, ile różnych gaf padało - ironizował.
Na temat dużej wiedzy historycznej Nałęcza podobnego zdania była Julia Pitera. - Niewielu jest specjalistów od historii powszechnej (...), który jednocześnie ma bardzo duże doświadczenie polityczne. Nie ma wielu takich polityków na scenie politycznej - komplementowała Nałęcza posłanka PO.
"To miejsce, które powinno łączyć ludzi"
Pitera podkreśliła, że nominacja Nałęcza nie jest dla niej żadnym zaskoczeniem. - Jest bardzo medialny, ma dobrą ripostę. Nie ukrywam, że szereg jego cech będzie dla prezydenta Rzeczypospolitej szalenie przydatnych - mówiła w TVN24.
Posłanka nie zgodziła się jednak ze stwierdzeniem, że obecność Nałęcza w kancelarii prezydenta to dowód na politykę handlową Komorowskiego. - Nie prawda, że wszystko zawsze tak się toczy - powiedziała.
Jak tłumaczyła, kancelaria prezydenta jest "miejscem, które powinno łączyć ludzi, a jej członkowie nie są wybierani według klucza politycznego. - To premier jest polityczny, rząd jest polityczny, Sejm jest polityczny - argumentowała.
Pitera stwierdziła też, że kwestie światopoglądowe wiązanego z lewicą Nałęcza są dla niej "rzeczą absolutnie drugorzędną". - Prof. Nałęcz nie będzie zajmował się gospodarką państwa, nie będzie opiniował aktów prawnych i ustaw podatkowych. Jego poglądy na ustrój społeczny i ekonomiczny nie są szczególnie w tym momencie istotne.
Źródło: tvn24