Nie może być tak, że człowiek, który był w aparacie represji, dzisiaj ustala normy moralne i poucza wszystkich - powiedział w "Faktach po Faktach" Antoni Pikul, były działacz opozycji w PRL. W latach 80. pod aktem oskarżenia wobec niego - jak wynika z akt IPN - podpisał się poseł PiS Stanisław Piotrowicz.
Opozycja zarzucała w Sejmie Stanisławowi Piotrowiczowi, że w PRL oskarżał działaczy opozycji. Poseł PiS zarzuty nazwał "nieprawdą, manipulacją i kłamstwem". - Nikogo nie oskarżałem z opozycjonistów, a niektórzy zawdzięczają mi wolność – oświadczył. Zażądał, by opozycja "pokazała mu ofiary". Twierdził także, że Antoni Pikul był oskarżony przez innego prokuratora.
Jednak magazyn "Czarno na białym" ujawnił akta IPN, z których wynika, że Piotrowicz podpisał się pod aktem oskarżenia przeciw Pikulowi.
"Pan Piotrowicz nigdy mi nie pomagał"
W "Faktach po Faktach" Antoni Pikul, dzisiaj wiceburmistrz Jasła, powiedział, że Piotrowicz nie mówi prawdy. - Jeszcze raz powtarzam: pan Piotrowicz, jeśli chodzi o moją osobę, nie wykonał żadnego gestu pomocy - oświadczył. Podkreślił też, że nie słyszał "o żadnych innych przypadkach ratowania od więzienia opozycjonistów". Dodał, że jego znajomi z lat 80. także nie przypominają sobie, by Piotrowicz pomógł komukolwiek.
- Powtarzam: pan Piotrowicz nigdy mi nie pomagał. Jedyną działalność, jaką w ten czas wykonywał, to stworzenie aktu oskarżenia - oświadczył Pikul, który w czasie stanu wojennego rozrzucał ulotki i został aresztowany na 3 miesiące.
Wspominał, że widział się z Piotrowiczem tylko raz w areszcie, gdzie trafił po przeszukaniu przez Służbę Bezpieczeństwa jego mieszkania 24 sierpnia 1982 roku. - Materiał dowodowy był tak kiepski, że sąd wojskowy, przed którym stanąłem, umorzył sprawę z powodu braku dowodów winy. Naprawdę akt oskarżenia był pisany na zlecenie - powiedział Pikul.
Podkreślił, że w czasie stanu wojennego sąd wojskowy "nie był delikatny" i "startowało się z minimum 3-letnim wyrokiem". - O taki wyrok wnioskował pan Piotrowicz w akcie oskarżenia - przypomniał. - To była jedyna pomoc, jaką z jego strony doświadczyłem - zaznaczył.
"Rechot historii"
Pikul powiedział, że z perspektywy czasu ciężko mówi mu się o areszcie. Podkreślił, że "nigdy nie studiował życiorysu" Piotrowicza i spotkał go raz w życiu. - Ale nie może być tak, że człowiek, który był w aparacie represji w tamtych czasach, czasach bardzo trudnych, dzisiaj ustala normy moralne i poucza wszystkich, ze mną na czele. Dodatkowo jeszcze wmawiając mi i oczekując ode mnie potwierdzenia faktu, jakoby się poświęcał dla mnie i ratował mnie przed tym aparatem - powiedział.
Były opozycjonista oświadczył, że jego relacja dotycząca wydarzeń z lat 80. jest "takim gestem rozpaczy". Przyznał także, że to, że Piotrowicz jest teraz kreowany na bohatera partii rządzącej jest "rechotem historii".
- Ja naprawdę, proszę mi wierzyć, nie chcę nic od pana Piotrowicza. Ja po prostu tylko nie chcę być pouczany - powiedział.
Pikul: nie pozwolę na to, nawet gdybym miał stracić pracę
Ale nie może być tak, że człowiek, który był w aparacie represji w tamtych czasach, czasach bardzo trudnych, dzisiaj ustala normy moralne i poucza wszystkich, ze mną na czele. Dodatkowo jeszcze wmawiając mi i oczekując ode mnie potwierdzenia faktu, jakoby się poświęcał dla mnie i ratował mnie przed tym aparatem Antoni Pikul
Pikul stwierdził, że "po prostu w głowie mu się nie mieści" to, że Piotrowicz z trybuny sejmowej śmieje się teraz i skanduje "precz z komuną". Pytany, czy nie boi się, że straci na tym, że "zadarł" z Piotrowiczem, odpowiedział, że "ma bardzo duże zaufanie do swojego szefa", burmistrza Jasła i polityka PiS Ryszarda Pabiana. - Z jego strony nie obawiam się żadnych kroków negatywnych - powiedział.
- Kiedy zdecydowałem się występować przed kamerami, to brałem wszystkie możliwe warianty pod uwagę. Nie można w brudnych interesikach politycznych wykorzystywać opinii człowieka, który ma za sobą pewne życie, i nie pozwolę na to. Nawet gdybym rzeczywiście miał tę pracę stracić - zaznaczył.
Podkreślił, że dostaje telefony i maile z całej Polski, od obcych ludzi, często od członków lub sympatyków PiS, którzy dziękują mu za to, że zabrał głos. - Ten czas jest dla mnie bardzo trudny, ale jednocześnie taka nadzieja we mnie wstąpiła, że jednak jest potrzeba zachowania się przyzwoicie w życiu każdego z nas - przyznał.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24