- Żadne wiążące decyzje w sprawie wprowadzenia przysposobienia wojskowego do szkół nie zapadły. Projekt jest dopiero rozważany - dowiedział się portal tvn24.pl.
- Prace nad projektem wymagają zaangażowania rządu, a zwłaszcza współpracy na poziomie Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Edukacji Narodowej - informuje p.o. rzecznik MON Katarzyna Jakubowska.
O konieczności wprowadzenia przysposobienia wojskowego do szkół mówił w ostatnich miesiącach co najmniej trzykrotnie minister obrony Antoni Macierewicz.
Pierwszy raz w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy na początku września. Minister obrony zastrzegł wprawdzie, że żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły, ale podkreślił, że chciałby, aby przysposobienie obronne znalazło się w szkolnych programach nauczania już od 2018 roku. Powtórzył ten postulat przemawiając – również we wrześniu – w czasie rocznicy bitwy pod Łomiankami.
Kolejny raz w publicznej wypowiedzi Macierewicz wrócił do sprawy przysposobienia wojskowego kilka dni temu. W niedzielę 6 listopada, na ćwiczeniach organizacji paramilitarnych w Mińsku Mazowieckim, minister obrony oświadczył, że zaniechanie przysposobienia wojskowego w szkołach było błędem. Zdaniem Antoniego Macierewicza przedmiot ten powinien znaleźć się w obowiązkowej dla każdego ucznia siatce godzin na poziomie ponadgimnazjalnym (a po reformie edukacji - średnim).
Powrót do lat 60. i 70. ubiegłego wieku
We wrześniowej wypowiedzi wygłoszonej w Krynicy Antoni Macierewicz przypominał, że przysposobienie wojskowe znajdowało się w programie polskich szkół w latach 60. i 70. XX wieku i skoro obecnie następuje powrót do idei szkół ogólnokształcących, to należałoby również wrócić do przysposobienia wojskowego.
W latach 60. i 70. XX wieku, do których odwołuje się Macierewicz, przedmiot ten był w dużej mierze wytworem zimnej wojny. Młodzież uczyła się o broni ABC (atomowej, biologicznej i chemicznej) o stosowaniu indywidualnych środków ochrony przed każdą z tych broni, metodach pomiarów i neutralizacji skażeń, a nawet rozróżniania chorób pochodzących od wirusów, bakterii i riketsji.
Oceniana była umiejętność rozróżniania napalmu od pirożelu, a wśród ćwiczeń praktycznych znajdowały się takie zadania jak nakładanie i zdejmowanie maski przeciwgazowej czy rzut granatem.
Edukacja dla bezpieczeństwa
Obecnie polska młodzież ma w szkołach obowiązkowy przedmiot o nazwie edukacja dla bezpieczeństwa, który w latach 2009-2012 zastąpił przysposobienie obronne. Na lekcjach z tego przedmiotu gimnazjaliści i starsi uczniowie poznają system obronności państwa, uczą się zasad powszechnej samoobrony, przygotowania do działania ratowniczego w wypadkach, katastrofach oraz klęskach żywiołowych, a także udzielania pierwszej pomocy.
Radosław Sikorski, który w pierwszym rządzie PiS, w latach 2005-2007 był ministrem obrony narodowej, poparł na Twitterze wprowadzenie przysposobienia wojskowego do szkół. Uznał, że młodzieży przyda się... znajomość zasad pierwszej pomocy, która - przypomnijmy - jest obecnie obowiązkowa w polskich szkołach.
Inny były minister obrony Tomasz Siemoniak (PO) w marcu ubiegłego roku na antenie TVN24 dowodził, że przysposobienie wojskowe nie było złe, bo... uczyło zasad pierwszej pomocy, dlatego jego zdaniem należałoby rozważyć powrót tego przedmiotu do szkół.
Ministerstwo Edukacji Narodowej, mimo naszych próśb, nie odniosło się do propozycji Antoniego Macierewicza w sprawie przysposobienia wojskowego. Odpowiedziała nam za to p.o. rzecznik MON Katarzyna Jakubowska.
Podniesienie sprawności i wiedza z zasad wojskowych
- Umiejętności i wiedza wyniesione z tego typu szkoleń mają mieć wartość ogólnorozwojową. Młodzież mogłaby podnosić poziom nie tylko w zakresie sprawności fizycznej, ale także udoskonalić zdolności organizacyjne. Takie zajęcia edukują młodych ludzi i kształtują zachowania w warunkach zagrożenia bezpieczeństwa, podejmowania decyzji w trudnych sytuacjach, a często także uczą dyscypliny i podporządkowania. W stanach zagrożenia istotne jest racjonalne myślenie, schematyczne działanie, zdolność przewidywania następstw zdarzeń. Żyjemy w czasach permanentnego zagrożenia terrorystycznego i elementarna wiedza z zasad wojskowych jest bardzo potrzebna, ponieważ mogłaby stanowić wytyczną do wypracowania zachowań, które są przydatne przy ratowaniu zdrowia, a nawet życia - poinformowała Jakubowska portal tvn24.pl.
W wypowiedzi rzeczniczki MON znajdują się dwa istotne elementy: podnoszenie poziomu sprawności fizycznej w ramach przysposobienia wojskowego i "elementarna wiedza z zasad wojskowych". Oznacza to zamiar powrotu do zasad nauczania sprzed wprowadzenia przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa.
W 2009 roku, gdy wprowadzono ten przedmiot do szkół, ówczesna minister edukacji Katarzyna Hall wyraźnie podkreślała, że edukacja dla bezpieczeństwa tym będzie się różnić od dawnego przysposobienia wojskowego, że nie będzie w niej ćwiczeń strzeleckich i zajęć terenowych. Miało być więcej umiejętności postępowania z zagrożeniami w czasie pokoju (katastrofy, klęski żywiołowe, terroryzm) niż w czasie wojny.
Szumilas: trzymać Macierewicza z dala od dzieci
Pomysł powrót do przedmiotu nie podoba się byłej zastępczyni i następczyni Katarzyny Hall Krystynie Szumilas (PO), obecnie wiceprzewodniczącej sejmowej komisji edukacji.
- Dziwi mnie ogłaszanie takich pomysłów bez konsultacji z ekspertami i Ministerstwem Edukacji. Obecny przedmiot edukacja dla bezpieczeństwa jest rozwiązaniem optymalnym. Przygotowuje młodzież do realnych zagrożeń, z którymi może spotkać się w codziennym życiu. Położenie głównego nacisku na sprawy wojskowe powoduje, że odchodzimy od tego co najważniejsze w edukacji dla bezpieczeństwa. Wypowiedzi pana ministra są szkodliwe i uważam, że powinno się go trzymać jak najdalej od naszych dzieci - powiedziała nam Krystyna Szumilas.
Mimo, że Antoni Macierewicz głosząc swą ideę nowego przedmiotu w szkołach wyraźnie podkreśla jego "wojskowość", okazuje się, że p.o. rzecznik MON łagodzi wypowiedzi ministra.
- Przysposobienie wojskowe to zwrot użyty w trybie koncepcyjnym (na chwilę obecną niewiążący) i proponuję nie łączyć tego wyłącznie z działaniami ze sfery wojskowości, walki i wojny. Musimy pamiętać, że wojsko jest instytucją, która przede wszystkim stoi na straży szeroko rozumianego bezpieczeństwa, ale także wspiera społeczeństwo w przypadku kataklizmów oraz podejmuje inne działania pomocowe, zwłaszcza w przypadku zaistnienia sytuacji kryzysowych. Dlatego naszym celem jest, by edukacja w tym zakresie była również tak szeroka i przydatna w praktyce, ale nie przypisywana wyłącznie sferze militarnej - zapewniła nas Katarzyna Jakubowska.
Zgodnie z obowiązującym prawem minister obrony nie może wprowadzać nowych przedmiotów do szkół ani modyfikować ich programu. Jest to domeną ministra edukacji. Wpływ ministra obrony na kształcenie młodzieży w zakresie bezpieczeństwa ma charakter doradczy i inicjujący.
Autor: jp/kk / Źródło: tvn24.pl