- Uważałam, że te przesłuchania służą innym celom - mówiła w "Faktach po Faktach" Anna Bogucka-Skowrońska, była sędzia Trybunału Stanu i opozycjonistka z czasów PRL o zmianach PiS w sądownictwie i policyjnych przesłuchaniach uczestników demonstracji przeciwko nim.
W lipcu w Słupsku, tak jak w wielu innych miastach w Polsce, odbyła się manifestacja przeciw zmianom w sądach zaproponowanym przez PiS. W ostatnich dniach demonstrujących przesłuchuje policja, która sprawdza, czy zgromadzenie było legalne. Policja wezwała na przesłuchanie między innymi Annę Bogucką-Skowrońską, byłą sędzię Trybunału Stanu i opozycjonistkę z czasów PRL.
- Myślę, że policja może, ale nie musi - odpowiedziała Bogucka-Skowrońska pytana o jej zdanie na temat twierdzeń policji, że musi wzywać na przesłuchania.
- Może przeprowadzić dowody inne niż konieczność przesłuchiwana świadków. Może ocenić to, co się działo, ponieważ dysponuje różnymi nagraniami, dysponuje świadectwami funkcjonariuszy, którzy osłaniali te spotkania pod sądem - opowiadała Bogucka-Skowrońska.
- Uważałam, że te przesłuchania służą innym celom - podkreśliła Bogucka-Skowrońska, zwracając uwagę, że choć pod sądem w Słupsku była "trzy, cztery razy", wezwanie dostała jako pierwsza. - Nie uczestniczyłam od początku (w protestach - red.). Dopiero, gdy się dowiedziałam, to przybyłam. Uważałam, że jako prawnik z 50-letnim stażem związanym z wymiarem sprawiedliwości, mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek przybliżyć ludziom, którzy tam będą, istotę sporu - mówiła. Podkreśliła, że w istocie "reforma" to "rodzaj spóźnionej rewolucji po 30 latach, rodzaj czystek".
- Dzisiaj przeżywamy czas goryczy - powiedziała Bogucka-Skowrońska. Dodała, że "nie chce powrotu do tamtej Polski", wspominając swój udział w przemianach demokratycznych roku 1989.
Protestowali. Są wzywani na przesłuchanie
Komisarz Robert Czerwiński z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku tłumaczył w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" Leszkiem Dawidowiczem, że zawiadomienie, które policja realizuje w formie postępowania, czynności w sprawie o wykroczenie, zostało zgłoszone przez jednego z mieszkańców Słupska. - Tutaj nie można odbierać prawa osobie do zgłoszenia zawiadomienia w sytuacji, gdy ma informacje, że mogło dojść do złamania przepisów - dodał. Złamanie przepisów miało polegać - jak wynika z pisma zgłaszającego - na tym, że "w trakcie zgromadzenia były wykrzykiwane hasła przez prowadzących przez mikrofon podłączony pod głośniki, czym doszło do zakłócenia spokoju i porządku publicznego przez uczestników. Ponadto został zajęty pas ruchu drogowego przed Sądem na ponad godzinę w każdym z tych dni, co uniemożliwiało przejeżdżanie ul. Szarych Szeregów przez samochody osobowe. Dodatkowo zgromadzeni zapalali znicze, świece, które po wypaleniu zalewały woskiem i zanieczyszczały schody Sądu Rejonowego". W związku z tymi doniesieniami policja wezwała na przesłuchanie już sześć osób.
Autor: MKK\mtom / Źródło: tvn24