Zachowało się wiele anegdot związanych z bohaterami tamtych czasów. Przedstawiamy niektóre z nich.
Marszałek Piłsudski
Pewien wikary z jednej z podkrakowskich parafii tak się użalał: Zapytałem pewnego chłopca jaka jest druga osoba Trójcy Świętej? Na co ów odpowiedział: - Marszałek Józef Piłsudski.
Marszałek Piłsudski z ciężko rannych legionistów zwykł był żartować: - Czego krzyczysz... tylko noga? A tamtemu głowę urwało i nie krzyczy, a ty o takie głupstwo...
W szkole powszechnej nauczyciel pyta dziewczynkę: - Kto był pierwszym człowiekiem? - Józef Piłsudski. - Pięknie, dziecko, ale czyś nigdy nie słyszała o Adamie i Ewie? - Ależ naturalnie, nie wiedziałam tylko, czy wolno wymieniać też obcokrajowców.
Marszałek Piłsudski słynął z mocnego języka i to nie tylko wśród i wobec swoich legionowych towarzyszy. Wszak to żołnierze, a język koszarowy kieruje się zgoła innymi prawidłami od salonowego. Na rady ochrony osobistej o większą ostrożność, odpowiadał że „w Polsce żyje i sam własnej d... upilnować potrafi". Generała Szeptyckiego zbeształ tak brutalnie, że ów wyzwał Marszałka na pojedynek, wysyłając nawet sekundantów. Ten jednak odmówił, tłumacząc, że z podwładnym pojedynkować mu się nie godzi.
Jeszcze w roku 1919 gen. Karnicki powracając w późnych godzinach nocnych, czy może bardziej wczesnorannych „z kolacji”, dorożkami w towarzystwie pań niekoniecznie uznawanych za właściwie się prowadzące, uznał za stosowne odśpiewać przed Belwederem utwór „Wołga, Wołga mat’ rodnaja” (podobno w całości). Z uwagi na występ w pełnym umundurowaniu warta nie zareagowała. Poinformowany o sprawie Piłsudski stwierdził tylko: Nu i szto, razgulałsia gienierał Karnickij i wsio.
Cytaty: Towarzysze, jechałem czerwonym tramwajem socjalizmu aż do przystanku "Niepodległość", ale tam wysiadłem. Wy możecie jechać do stacji końcowej, jeśli potraficie, lecz teraz przejdźmy na "Pan"! - W odpowiedzi dawnym towarzyszom z PPS na ich prośbę o polityczne poparcie.
Kiedy zdobędę Moskwę, każę na murze Kremla napisać: "Zakazuje się mówić po rosyjsku" - tak wspominał Bogusław Miedziński jedną z rozmów z Józefem Piłsudskim u progu I wojny światowej.
Ja też potrafię w mordę bić. - Pogróżka dla endecji, która nie chciała dopuścić do władzy Gabriela Narutowicza.
Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość.
Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel. - Tak opisywał konstytucję jak i całą sytuacje polityczną okresu "sejmokracji".
Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić. - Do współpracowników po przyjeździe z Magdeburga do Warszawy, 11 listopada 1918, o socjalistycznym rządzie powołanym kilka dni wcześniej.
Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach — to klęska. - Autograf dla redakcji „Żołnierza Polskiego”, 1918
Wieniawa-Długoszowski
Senny poranek w przedwojennej Warszawie. Udający się do pracy warszawiacy ze zdziwieniem patrzą na pędzącą na złamanie karku dorożkę. Na miejscu woźnicy i w jego czapce siedzi adiutant Marszałka Piłsudskiego. Z tyłu na miejscu pasażera, woźnica w... czapce generała. Obaj śpiewają na całe gardło wymyśloną przez Wieniawę, niekoniecznie cenzuralną przyśpiewkę.
Inna rzecz, że z uwagi na specyficzne poczucie humoru Wieniawę brano za pijanego także wtedy, gdy był trzeźwy. Pewnego razu suczka państwa Długoszowskich odczuła potrzebę bliższego spotkania z odpowiadającym jej urodzeniu pieskiem. Generał znalazł odpowiedniego psa, włożył galowy mundur, zarzucił pelerynę, wziął suczkę pod pachę i pojechał pod ustalony adres. Drzwi otworzyła dystyngowana pani. Stwierdziła, że taka usługa kosztuje dwieście złotych. "Dwieście złotych?" - zapytał zdziwiony Wieniawa. "Tak, mój piesek jest w doskonałej formie, ponadto jest olimpijczykiem, ma dużo odznaczeń, medali i orderów" - wyjaśniła kobieta. Wieniawa uniósł prawą brew, wyprężył się, odsłonił pelerynę, z lewej strony pokazując swoje ordery. Przejechał po nich otwartą dłonią, demonstrując je od Virtuti po Legię Honorową, i stwierdził: "Proszę Pani, grosza bym od Pani nie wziął!".
Do grona oficerów na jakimś balu podeszła pewna zalotna pani i przekomarzając się wymieniła cechy, jakie musi spełniać jej kochanek. Oczywiście w miarę młody, dojrzały emocjonalnie, przystojny, wysportowany, niezależny, dobrze sytuowany, znany i lubiany, męski ... no i musi mieć 30 cm... Na to Wieniawa odpowiada: - Madame, na wszystko się zgadzam. Ale obciąć sobie 10 cm nie pozwolę!
Po jednej z burd alkoholowych prezydent Ignacy Mościcki zatelefonował do marszałka Rydza-Śmigłego: - Ten wasz Wieniawa znowu urządził bijatykę w Oazie, spoliczkowali go tam i wyrzucili za drzwi. Co z nim zrobimy? - pytał prezydent - Ja sam już nie wiem, co z nim zrobić. Wsadzę go chyba do kryminału! - odpowiedział marszałek. - Do Kwirynału - podchwycił przygłuchy Mościcki. - Świetna myśl, szczęśliwa myśl, panie marszałku, natychmiast wysyłam go do Kwirynału. I tak Wieniawa został w 1938 roku polskim ambasadorem w Rzymie.
Pewien mężczyzna żalił się, że Wieniawa „sprzątnął” mu piękną dziewczynę sprzed nosa. Słonimski odparł mu: - Cóż chcesz? O co ci chodzi? Wieniawa to siła wyższa.
Wieniawie było podobno tak żal opuszczać swoich szwoleżerów, iż po 1932 roku, gdy mianowano go generałem brygady, kazał sobie ponoć wydrukować wizytówki o treści: "Generał Wieniawa-Długoszowski, były pułkownik".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marszałek Piłsudski podobno ufał kartom (PAP/CAF); Fragment filmu „Polonia Restituta”, autor nieznany (Narodowe Archiwum Cyfrowe)