Całkowite spożycie alkoholu w Polsce zmalało, ale więcej jest niestety pijących na umór. Pandemia i niespokojne czasy mają w tym swój udział, ale to również wymówki, których pijący potrafią znaleźć znacznie więcej. Eksperci biją na alarm - po kieliszek sięga ponad 80 procent dorosłych Polaków, a problemy z piciem lub jego konsekwencje odczuwa aż sześć milionów obywateli naszego kraju. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Polska od lat goni, z większymi i mniejszymi sukcesami, zachodnie państwa. Jednak w jednej dziedzinie kierunek się zmienił. Pandemia przewróciła świat do góry nogami i miała wpływ na prawie każdy element życia, w tym na sposób i ilość pitego przez Polaków alkoholu.
W czasie dwóch pandemicznych lat ilość wypitego alkoholu na głowę nieznacznie spadła, niestety jednak martwi sposób, w jaki pijemy i jak często to robimy. - Niepokojąco zmieniły się przyzwyczajenia niektórych pijących. W tej chwili prawie osiem procent tych, którzy przyznają się do picia, pije codziennie – zwraca uwagę prof. Andrzej Mariusz Fal, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. - Wśród tych pijących codziennie wielu jest takich, co piją ryzykownie i niezdrowo – dodaje.
"30 lat pracy poszło w diabły"
Według badań nowością jest picie przez cały dzień - przyczyniła się do tego praca zdalna i swobodny dostęp do domowego barku. Częściej sięgamy po coraz mocniejsze alkohole. To wzrost niewidziany od 30 lat.
- My w ten sposób doszliśmy do sytuacji z 1993 roku. Czyli mówiąc wprost: 30 lat pracy i dbałości o to, żebyśmy pili mniej, poszło w diabły – stwierdza były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka.
- Jest cała masa osób, które piją po to, żeby się lepiej poczuć. Ale są też tacy, którzy piją, żeby się odciąć – mówi specjalista psychiatra i superwizor psychoterapii uzależnień dr Bohdan T. Woronowicz.
Obostrzenia, poczucie zagrożenia, zamknięcie w domach, praca zdalna - to była pandemiczna codzienność. Często sięgnięcie po kieliszek okazywało się chwilowym rozwiązaniem problemów, które po pandemii się nie zmieniło. Pomoc takim osobom to codzienność ekspertów od uzależnień.
Ponad 80 procent dorosłych Polaków pije alkohol
- Masa osób przyszła, które zaglądały do kieliszka, ale w okresie lockdownu wiele z nich przekroczyło granicę między zdrowiem i chorobą – uważa dr Bohdan T. Woronowicz.
- Nagle problemy znikają. Fajnie, nie ma problemów, jest cudownie. Ale nagle alkohol przestaje działać w naszym okręgowym układzie nerwowym i znów pojawia się ból, strach, rozpacz, bezsilność, bezradność, wstyd. No to co? Znowu sięgamy po alkohol i kółko się zamyka – wyjaśnia profilaktyk uzależnień Sławomir Grzegorek.
Po kieliszek sięga ponad 80 procent dorosłych Polaków. Pozostali deklarują abstynencję od co najmniej roku - to dwa obozy, w których dochodzi do alkoholowej radykalizacji.
- Zagorzali są jeszcze bardziej "zagorzali", a abstynentów o ten ułamek procenta też przybyło, co jest dobrym sygnałem, ale nie równoważy złego sygnału z drugiej strony – twierdzi prof. Andrzej Mariusz Fal.
Eksperci ostrzegają przed nadmiernym piciem alkoholu
Granica, w której alkohol staje się problemem, jest mocno subiektywna. Głównym sygnałem ostrzegawczym powinno być poczucie braku kontroli. - Jeżeli zaplanowałem, że wypijam jeden czy dwa kieliszki, a wypijam dwanaście, to oznacza, że ta kontrola została uszkodzona. Podstawowym objawem uzależnienia jest uszkodzenie kontroli nad piciem – wskazuje dr Bohdan T. Woronowicz.
Krzysztof Brzózka zwraca uwagę, że co piąty Polak "funkcjonuje w otoczeniu ludzi uzależnionych albo osób, które piją nadmiernie i szkodliwie". Osoby, które doświadczają problemów z alkoholem lub dotyczy to ich bliskich, powinny zgłosić się po pomoc.
Codziennie od godz. 8 do 22 można kontaktować się pod numerem Anonimowych Alkoholików (801 033 242), od godz. 14 do 18 pod numerem Stowarzyszenia "MONAR" (574 734 814), a także pod czynną całodobową niebieską linią (800 120 002).
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska policja