- Gdyby samochód miał opony dedykowane do pojazdu, to nie ma możliwości gwałtownego ujścia powietrza, a gdyby nawet była taka możliwość, to ta opona gwarantuje prawidłowy tor jazdy. Taka opona nie zmienia toru jazdy, to jest niewykonalne. Dlatego zakładam, że albo była niewłaściwa opona, albo kierowca złapał pobocze - ocenił we "Wstajesz i wiesz" były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
We "Wstajesz i wiesz" były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego powołał się na ekspertyzę samochodu kupowanego dla byłego prezydenta w 1995 roku. Tłumaczył, że opony w takich pojazdach powinny mieć określony indeks prędkości i ciężar oraz system Pax, umożliwiający przejazd samochodowi określonej odległości przy dużej prędkości w przypadku pęknięcia opony.
- To histeryczne opowiadanie polityków, że opona nie ma prawa zostać przebita. Otóż ma prawo, problem polega na tym, jak się później zachowa samochód i czy ma zgodne z normą opony - podkreślił Dziewulski.
- Albo były to opony niewłaściwe - co jest nieprawdopodobne - bowiem do tego samochodu nie mogą być założone inne niż te, które przewiduje producent pojazdu, czyli ten, który stosuje system Pax, albo, jeżeli pojazd miał właściwe opony na właściwych felgach, to wygląda mi na to, że kierowca mógł złapać wewnętrzne pobocze autostrady, następnie korygował jakimś dość ostrym manewrem kierownicy tor jazdy i samochód postawiło w poprzek jazdy. Powoduje to, że wektor siły pcha samochód bokiem, a jeśli jeszcze hamulce są zaciśnięte, to zapewniam, że żadna opona nie pomoże - powiedział Dziewulski.
- Gdyby samochód miał opony dedykowane do pojazdu to nie ma możliwości gwałtownego ujścia powietrza, a gdyby nawet była taka możliwość, to ta opona gwarantuje prawidłowy tor jazdy. Taka opona nie zmienia toru jazdy, to jest niewykonalne. Dlatego zakładam, że albo była niewłaściwa opona, albo kierowca złapał pobocze i próbował się ratować - ocenił były antyterrorysta.
Kto odpowiada za pojazdy?
Dziewulski powiedział, że nie wierzy w to, iż była założona inna opona, bo w tym wypadku byłoby to przestępstwo. Wyjaśnił, że za pojazdy, którymi poruszają się najważniejsze osoby w Polsce, odpowiada zastępca szefa Biura Ochrony Rządu.
- Obowiązek sprawdzenia pojazdu ma przede wszystkim kierowca, który odbiera samochód do jazdy, ma obowiązek go skontrolować. (…) Kierowca wie, że jeśli opony nie są właściwe, to ma prawo odmówić jazdy i zażądać wymiany opon - zaznaczył były szef ochrony prezydenta Kwaśniewskiego.
Wypadek prezydenckiej limuzyny
Prezydent uczestniczył w piątek w Karpaczu (woj. dolnośląskie) w Mistrzostwach Polski Parlamentarzystów i Samorządowców w Narciarstwie Alpejskim, skąd pojechał później do ośrodka w Wiśle. W czasie jazdy doszło do niebezpiecznego wypadku, prezydencki samochód wypadł z autostrady i znalazł się na poboczu.
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, w samochodzie przewożącym prezydenta pękła opona. Potwierdził to w rozmowie z "Faktami" TVN sam prezydent Andrzej Duda. - Wpadliśmy w poślizg, ale bardzo przytomnie i super fachowo zachował się kierowca z Biura Ochrony Rządu. Oficer zdołał opanować to auto i nie uderzyliśmy ani w bariery, ani w samochody jadące na pasie obok - relacjonował prezydent.
Prezydent podkreślił, że samochód musi zostać zbadany. - Teoretycznie taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, więc rozumiem, że muszą być przeprowadzone rutynowe badania także opony, która się kompletnie rozleciała. Będzie to sprawdzone - zaznaczył.
Autor: kło / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24