To dość bogaty dokument. Widać, że prokuratorzy dobrze się przygotowali. Listy świadków są bardzo długie, są rejestry połączeń, przeszukania mieszkań, są faktury, dokumenty – wyliczała w TVN24 dziennikarka Agata Kondzińska, współautorka poniedziałkowej publikacji w "Gazecie Wyborczej". Dziennik przytoczył fragmenty aktu oskarżenia, którym w 2013 roku objęty był między innymi Daniel Obajtek.
"Gazeta Wyborcza" przypomniała w poniedziałkowej publikacji, że w akcie oskarżenia, który trafił w 2013 roku do sądu, było ośmiu oskarżonych. "Czterech działa w grupie przestępczej Macieja C. ('Prezesa'). Pozostałych, w tym ówczesnego wójta Pcimia i wschodzącą gwiazdę PiS Daniela Obajtka, z bandą 'Prezesa' łączy oszustwo na sprzedaży granulatu do produkcji rur PCV i łapówka" – napisał dziennik. Jak przypomniał, akt oskarżenia "prokuratura Ziobry wycofała z sądu" w 2016 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Puste faktury i "pięć dych dla wójta" za pomoc w wygraniu przetargu. "GW" o szczegółach aktu oskarżenia
Współautorka tekstu o Obajtku: widać, że prokuratorzy dobrze się przygotowali
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Agata Kondzińska, współautorka publikacji, powiedziała na antenie TVN24, że akt oskarżenia jest "dość bogatym dokumentem". - Widać, że prokuratorzy dobrze się przygotowali. Listy świadków są bardzo długie - i tych, którzy mieli zeznawać w sądzie i tych, których zeznania miały być w sądzie w czasie rozprawy tylko odczytane. Są rejestry połączeń, są przeszukania mieszkań, są faktury, są dokumenty – wymieniała.
- To są właściwie dwie historie, jeśli chodzi o prezesa Orlenu Daniela Obajtka - zauważyła Kondzińska. - Jedna dotyczy jego działalności, kiedy był radnym gminy Pcim i pracował w rodzinnej spółce Elektroplast. Tam prokuratura oskarżyła go o to, że współpracował przy nielegalnym interesie dotyczącym zawyżania i fikcyjnych faktur wystawianych na sprzedaż granulatu z bydgoskiej filii firmy poznańskiej – powiedziała.
Jak dodała, druga sprawa dotyczy 2010 roku, kiedy Daniel Obajtek był wójtem gminy Pcim. - Jak piszą i dowodzą prokuratorzy, miał współpracować z Maciejem C. , któremu zależało na tym, żeby wygrać przetarg na kanalizację w trzech gminach. Tam jest kwestia łapówki – mówiła Kondzińska.
"To nie są zarzuty 'Gazety Wyborczej', to są zarzuty prokuratorów"
Dziennikarka odniosła się do oświadczenia wydanego przez pełnomocnika Obajtka, Macieja Zaborowskiego, który napisał, że "ani jeden z zarzutów, przytaczanych przez 'GW' nie został potwierdzony, a Daniel Obajtek nigdy nie został skazany wyrokiem jakiegokolwiek sądu".
- To nie są zarzuty "Gazety Wyborczej", to są zarzuty prokuratorów, którzy postawili zarzuty Danielowi Obajtkowi. "Gazeta Wyborcza" tylko je opisała – wyjaśniła dziennikarka.
Uznała też za nieprawdziwe zarzuty zawarte - jak powiedziała - w stanowisku Prokuratury Krajowej, że "dozujemy te informacje w zależności od tego, jak nam się podoba, że robimy to wybiórczo".
- To też jest nieprawda. Dzisiejsza publikacja gazety otwiera cykl artykułów. Jutro będzie kolejny artykuł, który pokaże całą drogę tych dokumentów prawno-sądowych dotyczących pana Daniela Obajtka, jak doszło do tego, że został oczyszczony ze wszystkich zarzutów – zapowiedziała.
"Pan mecenas pisze, że sąd oczyścił Obajtka, ale pomija wszystkie wątki po drodze"
W oświadczeniu pełnomocnika obecnego prezesa Orlenu zawarta została uwaga, że "niezawisły sąd oczyścił Pana Daniela Obajtka z wszelkich zarzutów i potwierdził, że zostały one oparte na niespójnych, niejasnych i sprzecznych z innymi dowodami zeznaniach osób, których wiarygodność została oceniona jako znikoma".
- Nie wiem, co pan Zaborowski miał na myśli, natomiast, jak rozumiem, chodzi mu o to, że umorzenie prokuratury zostało podtrzymane przez sąd – powiedziała w TVN24 współautorka publikacji "GW".
- Pan mecenas pisze, że sąd oczyścił (Obajtka), ale pomija wszystkie wątki po drodze. Tę całą historię tego, jak zostało zmienione prawo, na jakiej podstawie prokurator wycofał ten akt oskarżenia, to, że toczy się nadal sprawa przeciwko innym oskarżonym, ale pan Daniel Obajtek jest oczyszczony – mówiła.
8 marca "GW" pisała, że po przejęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło "specprzepis", czyli artykuł 5. ustęp 1. ustawy z 10 czerwca 2016 roku o zmianie Kodeksu postępowania karnego i innych ustaw, który pozwolił prokuraturze wycofać z sądu akt oskarżenia wobec Obajtka, a następnie umorzyć śledztwo. Dziennik pisał, że sprawa gangu Macieja C. wróciła do sądu w czerwcu 2017 roku, ale "już bez wątków związanych z Obajtkiem".
"Obraz smutny i dość przerażający"
Pytana, jaki obraz Daniela Obajtka się maluje na postawie przedstawionych przez "GW" informacji, dziennikarka oceniła, że "obraz jest smutny i dość przerażający, ponieważ panowie, którzy kręcą się wokół najpierw radnego i pracownika Elektroplastu, a później wokół już wójta, to są normalni bandyci, to są osoby już wcześniej karane".
- Prokurator w tym akcie oskarżenia, który opisujemy, zarzuca im wymuszanie haraczy. Tak jak powiedziałam, bili ludzi, straszyli, grozili, nękali SMS-ami, nękali telefonami. Jeżeli nie skutkowało wyciągnięcie pieniędzy na przykład od Iksińskiego, wzywali jego matkę i matce grozili, matka się poddawała i płaciła te pieniądze – opowiadała Kondzińska.
- Tam jest cały mechanizm, którego jeszcze nie opisałyśmy dokładnie, który dotyczy tych tak zwanych znajomych pana Daniela Obajtka i takich klimatów więziennych – dodała.
- Czas, żeby to pan Daniel Obajtek wszystko wyjaśnił i stanął przed nami, przed społeczeństwem i powiedział, jak to się stało, że z nimi prowadził takie rozmowy, że biesiadował z nimi po lokalach gastronomicznych. Wszystko jest tam opisane – podkreśliła dziennikarka "Gazety Wyborczej". - Najlepiej by było, gdyby odpowiedział na to prokurator – dodała.
- Jeden prokurator zebrał materiał dowodowy, oskarżył i złożył akt oskarżenia w sądzie. A wiemy, jakie są statystyki, że praktycznie 98 procent aktów (oskarżenia) kończy się sprawami skazującymi w sądach. Wydaje mi się, że gdyby prokurator nie miał jakiejś pełnej wiedzy, nie poważyłby się, żeby psuć swoją reputację i wnosić do sądu akt oskarżenia, który za chwilę zostanie z tego sądu wyciągnięty. Pewnie wtedy tego nie wiedział, że taka sytuacja może zaistnieć, ponieważ nie było takich przepisów – zauważyła.
Dodała, że "chwilę później inny prokurator uznaje, że to wszystko jest nieprawda".
Komunikat prokuratury
W poniedziałek rano po publikacji "Wyborczej" Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie. Napisała, że artykuł "dotyczy zdarzeń, które nigdy nie miały miejsca".
"Ich opis znalazł się w akcie oskarżenia, który został przez sąd zwrócony na wniosek prokuratury z uwagi na ułomność materiału dowodowego. Decyzją prokuratora postępowanie przeciwko Danielowi Obajtkowi i czterem innym osobom zostało umorzone. Postanowienie o umorzeniu śledztwa zostało prawomocnie utrzymane przez Sąd Okręgowy w Krakowie, który czynności dowodowe przeprowadzone przez prokuratora ocenił jako skrupulatne, wnikliwe i rzetelne" – czytamy w oświadczeniu.
Źródło: TVN24, PAP