Dwoje młodych turystów sprowadzili w sobotę wieczorem z Babiej Góry w Beskidach ratownicy GOPR. 24-letnia kobieta nie była w stanie iść sama - mówił rzecznik grupy beskidzkiej GOPR Patryk Pudełko.
Jak poinformowała wieczorem rzeczniczka Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego Joanna Sieradzka "wyziębiona, ale przytomna kobieta została przewieziona do szpitala w Suchej Beskidzkiej". - Jej stan nie wymagał przetransportowania do Centrum Leczenia Hipotermii w Krakowie - dodała Sieradzka. Turyści - mężczyzna i kobieta, którzy zgubili się na Babiej Górze, późnym popołudniem poprosili o pomoc. - Znajdowali się w żlebie Poszukiwaczy Skarbów. To bardzo stromy rejon. Ratownicy, żeby ewakuować kobietę, która jest w ciężkim stanie, musieli użyć technik linowych. Jej towarzysz schodził o własnych siłach - powiedział Pudełko.
Turystki z hipotermią
Beskidzcy ratownicy zauważyli u turystki objawy pierwszego stopnia hipotermii. Początkowo ratownicy sądzili, że kobietę po zwiezieniu z góry trzeba będzie przetransportować do Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej przy krakowskim szpitalu specjalistycznym im. Jana Pawła II. Poziom hipotermii określany jest w trójstopniowej rosnącej skali. Pierwszy stopień występuje, gdy temperatura ciała wynosi między 34-36 st. C. Człowiek jest blady, wargi ma sine, skórę zimną, a tętno przyspieszone. Jego ciało jest osłabione. Na Babiej Górze warunki turystyczne są trudne. Śniegu leży do 30 cm. Szlaki oblodzone i bardzo śliskie. Lokalnie występuje pierwszy, najniższy stopień zagrożenia lawinowego w miejscach, gdzie na trawiastym podłożu odłożył się śnieg nawiany przez silny wiatr.
Autor: nsz//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Pudelek/GFDL