Prokuratura przesłuchała byłego księdza i członka rady Fundacji Lecha Kaczyńskiego Rafała Sawicza w korupcyjnym wątku afery "dwóch wież". Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że Sawicz nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy za podpis pod uchwałą Rady Fundacji przyjął 50 tysięcy złotych w gotówce, które miał mu wręczyć Jarosław Kaczyński.
"Gazeta Wyborcza" podała, że do przesłuchania doszło 27 lutego. Rafał Sawicz, były ksiądz i członek rady Fundacji Lecha Kaczyńskiego, podczas przesłuchania "potwierdził okoliczności związane ze złożeniem podpisu pod uchwałą Rady zezwalającej na rozpoczęcie inwestycji przez spółkę Srebrna”.
Czytaj też: Rusza śledztwo w sprawie "dwóch wież". Kaczyńskiego zapytano, czy stawi się w prokuraturze
Gazeta donosi, że "oznacza to, że nie zaprzeczył, że 7 lutego 2018 roku był w centrali PiS przy ulicy Nowogrodzkiej, rozmawiał z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i podpisał się pod uchwałą Rady Fundacji".
Czy przyjął 50 tysięcy od Kaczyńskiego?
Czy były ksiądz potwierdził, że za podpis przyjął 50 tysięcy złotych w gotówce, które wręczył mu Kaczyński? Na to pytanie Sawicz nie chciał odpowiedzieć i zasłonił się art. 183 kodeksu postępowania karnego.
To przepis mówiący, że "świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe". Ksiądz został bowiem przesłuchany jako tak zwany świadek z pouczeniem: prokurator uprzedził go o możliwej odpowiedzialności karnej i możliwości zmiany statusu ze świadka na podejrzanego.
Afera "dwóch wież". O co chodzi?
Sprawa wyszła na jaw w 2019 roku. Austriacki biznesmen Gerard Birgfellner, prywatnie skoligacony z Jarosławem Kaczyńskim, złożył w prokuraturze zawiadomienie, w którym poinformował, że nie dostał pieniędzy za półtora roku prac przygotowujących inwestycję spółki Srebrna. Spółka ta - powiązana z Kaczyńskim i innymi jego bliskimi współpracownikami - miała budować w centrum Warszawy dwa połączone ze sobą ponadstumetrowe wieżowce. Birgfellner zeznał, że uczestniczył w spotkaniu na Nowogrodzkiej w siedzibie PiS, na którym był świadkiem, jak Jarosław Kaczyński wręczył Sawiczowi 50 tys. złotych w gotówce, które chwilę wcześniej biznesmen przekazał prezesowi PiS. Miały to być pieniądze za zgodę Sawicza na rozpoczęcie inwestycji. Były ksiądz był wówczas członkiem rady kontrolującej fundację im. Lecha Kaczyńskiego, która to fundacja kontrolowała spółkę Srebrna. Jego podpis był niezbędny, żeby dalej prowadzić przygotowania do budowy.
Za czasów rządów PiS śledztwo stało w miejscu. Ruszyło po zmianie władzy. Zostało rozbite na dwa wątki, ale oba prowadzi prokuratorka Ewa Wrzosek. "GW" informuje, że w najbliższych dniach planowane są kolejne przesłuchania.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Szymon Pulcyn