Nie bierz psa ze schroniska, jeśli nie jesteś tego pewien. Oto historia psa, który po raz kolejny został skrzywdzony przez człowieka - zabrano go ze schroniska, wykąpano, uczesano i zwrócono zaledwie po kilkudziesięciu godzinach. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Trudno zapomnieć wzrok psa, któremu człowiek złamał serce - przygarnął, a chwilę później z powrotem włożył do klatki. Marta, wolontariuszka ze schroniska w Celestynowie, podkreśla, że już "lepiej psa nie brać wcale, niż wziąć i oddać". - To jest najgorsze, co psu można zrobić - dodaje.
- Pęka serce, emocji bardzo dużo i to bardzo mocnych, a to tak naprawdę najbardziej cierpi pies - podkreśla Magda z działu adopcji schroniska w Celestynowie. Staruszek, około 10-letni Chaber, który tydzień temu opuścił schronisko w Celestynowie z nadzieją na dom na zawsze, wrócił już kilka godzin po adopcji. Właściciele zdążyli pieska wykąpać, uczesać i przystrzyc mu pazurki.
- Dla nas to jeszcze bardziej dramatyczne, bo pies, który wraca do klatki, wykąpany w domu, jest narażony na utratę zdrowia - zwraca uwagę Magda z działu adopcji. Pytana, co taki powrót dla psa oznacza, odpowiada, że "w jego oczach widać wszystko, co się wydarzyło".
- One często siadają przy kratach i patrzą na nas takim wzrokiem pełnym smutku i pytaniem: dlaczego - dodaje.
Trudne pytania, niełatwe odpowiedzi
Rodzina, która deklarowała, że otoczy Chabra miłością, jednak się rozmyśliła, argumentując, że pies "z premedytacją załatwia się w domu". - Może nie jeść, nie pić, może załatwiać na potęgę albo nie chcieć załatwiać się wcale – zwraca uwagę Marta ze schroniska w Celestynowie. O tym schronisko zawsze informuje, szczególnie że procedura adopcyjna w Celestynowie, ale też w innych placówkach, jest bardzo skomplikowana. W wielu miejscach potencjalni właściciele musza wypełnić szczegółową ankietę i odpowiedzieć - przede wszystkim sobie - na trudne pytania.
W ankiecie pojawia się między innymi pytanie, czy nowy właściciel jest gotów znieść to, że "psy porzucone są często po przejściach, mogą odczuwać lęk, w nowym miejscu być zestresowane nawet przez dłuższy czas, mogą nie wiedzieć, że załatwia się na dworze, posiusiać się nie tam, gdzie trzeba, mogą coś zniszczyć". - Ta ankieta jest elementem edukacyjnym, później o tym też rozmawiamy, jest dużo kwestii, które pozwalają otworzyć oczy na psa po adopcji - podkreśla Magda.
Patrycja Jarosz ze Schroniska na Paluchu przyznaje, że ankieta "jest dosyć obszerna". - Wiele osób może się czuć przerażonych, jak zobaczy pytania. Staramy się przygotować na najgorsze scenariusze, żeby nie była zaskoczona jak się pojawią - wyjaśnia.
"Z psa lękowego zmienił się w psa, który uwielbia podróżować"
- Pani ze schroniska uprzedzała mnie, że dopiero po dwóch tygodniach dowiem się tak naprawdę, jaki ten pies jest, że potrzebuje tyle, żeby poczuć się, że to jego miejsce, że ktoś go nie wyrzuci - mówi Kamila Kamień, która adoptowała psa pół roku temu. - Pierwsza noc była straszna. Co chwilę mnie budził, piszczał, szczekał - dodaje.
Kilka miesięcy później Cukier zaczął chodzić na spacery, bawi się z innymi psami, podróżuje i jeździ pociągiem. - Jestem najszczęśliwszą właścicielką psa na świecie. Z psa lękowego, który bał się schodzić z poduszki, zmienił się w psa, który uwielbia podróżować, poznawać nowe tereny - zwraca uwagę Kamila Kamień.
Teraz na prawdziwy dom czeka Chaber. Nie ma dużych wymagań. - Kawałek legowiska, jedzonka, miłości i spacery. I czas, i cierpliwość. Nadaje się do dzieci, kotów, jest bardzo towarzyski, fajna psinka - przekonuje Magda. Jak wszystkie bezdomne psiaki potrzebuje ludzi, którzy posklejają złamane serce.
Karolina Bałuc, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24