Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz był pytany w "Faktach po Faktach", czy prezydent Andrzej Duda powinien być postawiony przed Trybunałem Stanu.
W odpowiedzi przywołał historię, kiedy spotkał się ze znanymi mu z dawnych czasów adwokatami. - Była dyskusja, czy pan prezydent powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Tamten zespół prawników chórem mówił: oczywiście. Ja mówiłem: niekoniecznie, to zależy - relacjonował. - Jeżeli postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu doprowadziłoby do jakichś rozruchów, rozłamów, to pal sześć. Nie można amnestionować pospolitych przestępstw, ale Trybunał Stanu to jest polityka - zwrócił uwagę.
Przyznał przy tym, że na wyliczanie, kiedy prezydent złamał konstytucję "nie ma czasu". Jak mówił, kiedyś policzył, że stało się siedem razy. - A przysięgał na tę konstytucję: "tak mi dopomóż Bóg". Obydwaj jesteśmy wierzący - podkreślił.
"Zniesiono do zera samorząd sędziowski"
W piątek przez Sejm głosami posłów klubu PiS przeszła dyscyplinująca sędziów nowelizacja ustaw sądów. Posłowie nie zgodzili się na odrzucenie projektu i po południu zakończyli - bez możliwości zadawania pytań - głosowanie nad wnioskami mniejszości i poprawkami. Teraz projektem zajmie się Senat.
ZOBACZ, JAK GŁOSOWALI POSŁOWIE
- Jakby sędziów nie było, to w ogóle byłoby świetnie. Przejęcie władzy sądowniczej poprzez jej zupełne podporządkowanie politykom, to świetne wyjście - ironizował Adam Strzembosz, komentując działania obozu rządzącego.
Zapytany, co jest najgroźniejsze w tej ustawie, odpowiedział, że "zniesiono właściwie do zera samorząd sędziowski". - Dawniej sędziowie opiniowali kandydatów na sędziów czy do wyższych instancji. To było bardzo ważne, w tajnym głosowaniu - zauważył.
Projekt PiS w jednym z zapisów stwierdza, że z chwilą jego wejścia w życie, "ustają kadencje dotychczasowych kolegiów sądów powszechnych" - okręgowych i apelacyjnych. Mają się składać już nie z prezesów i sędziów z różnych sądów, ale tylko i wyłącznie z prezesów.
Kolegia z samymi prezesami w składach mają opiniować kandydatów na sędziów. Obecnie czynią to zarówno kolegia, jak i zgromadzenia sędziów.
Strzembosz: pośpiech ośmiesza Sejm
Strzembosz pytany był także o tryb pracy sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która zajmowała się projektem - z przerwami - od godziny 19 w czwartek do 5 rano w piątek.
- Wszyscy myśleli, że nowe kierownictwo Sejmu to rzeczywiście będzie nowe otwarcie - stwierdził. - Pan Piotrowicz (były przewodniczący komisji sprawiedliwości) w komisjach dawał opozycji 30 sekund na zabranie głosu, teraz jest wspaniale, bo to minuta - dodał.Jak mówił, "na tym polega ta zmiana". - Posłom odbiera się głos, nie pozwala się dyskutować, dyskusje nocne są obraźliwe - wymieniał. - Czy to jest stan wojenny, aby ustawy dyskutować po nocach? - pytał.Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego zwrócił uwagę, że prace w Senacie nad ustawą "będą powolutku rozpatrywane".- Po co ten pośpiech? Nikomu niepotrzebny. Ośmiesza Sejm, który jest ośmieszany od czterech lat. Dawniej też nie było wspaniale, ale takie ośmieszanie, jak teraz, jest absolutnie rekordowe - przyznał.
Strzembosz: czy to jest stan wojenny, aby ustawy dyskutować po nocach?
- Wszyscy myśleli, że nowe kierownictwo Sejmu to rzeczywiście będzie nowe otwarcie - mówił dalej gość "Faktów po Faktach". - Pan Piotrowicz (były przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka - red.) w komisjach dawał opozycji 30 sekund do zabrania głosu, teraz jest wspaniale, bo to minuta - dodał.Jak mówił, "na tym polega ta zmiana". - Posłom odbiera się głos, nie pozwala się dyskutować, dyskusje nocne są obraźliwe - wymieniał. - Czy to jest stan wojenny, aby ustawy dyskutować po nocach? - pytał.Były prezes Sądu Najwyższego zwrócił uwagę, że prace w Senacie nad ustawą "będą powolutku rozpatrywane".- Po co ten pośpiech? Nikomu niepotrzebny. Ośmiesza Sejm, który jest ośmieszany od czterech lat. Dawniej też nie było wspaniale, ale takie ośmieszanie, jak teraz, jest absolutnie rekordowe - przyznał.
Strzembosz: czy to jest stan wojenny, aby ustawy dyskutować po nocach?
"To pierwszy krok wyjścia z Unii"
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł 19 listopada, że to Sąd Najwyższy ma badać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej, aby ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku. Trybunał stwierdził też, że Krajowa Rada Sądownictwa przedkładająca wnioski z rekomendacją do powołania na stanowisko sędziego może zostać uznana za obiektywną "pod warunkiem jednak", że sama będzie "wystarczająco niezależna od władzy ustawodawczej i wykonawczej".
5 grudnia Sąd Najwyższy - w jednej ze spraw, których dotyczył wyrok - wskazał, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej - i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest niezawisła.
Od kilku tygodni przedstawiciele rządu powtarzają, w kontekście orzeczenia TSUE o legalności nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, że jedyną instytucją, która może oceniać reformę sądownictwa, jest polski Trybunał Konstytucyjny.
- To pierwszy krok wyjścia z Unii, jeżeli będziemy unijne prawo badać w naszym Trybunale Konstytucyjnym - powiedział w "Faktach po Faktach" profesor Strzembosz. - Cóż by to była za jedność prawna w całej Unii, gdyby każdy Trybunał w swoją stronę i w swój sposób interpretował prawo unijne - dodał.Zapytany o nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza, Strzembosz odparł: - Gratuluję. Jeżeli trzeba było kogoś poniżyć i ośmieszyć, to wybór jest wspaniały.
Strzembosz: to pierwszy krok wyjścia z Unii, jeżeli będziemy unijne prawo badać w naszym Trybunale
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24