Siedmioletni Kacper ponownie poprosił o pomoc policjantów z Bartoszyc. W środę przyszedł na komendę i powiedział, że jego babcia i matka są pijane. Chłopiec decyzją sądu na miesiąc wakacji wrócił do rodzinnego domu, ale obawiał się powrotu, chciał wrócić do rodziny zastępczej.
W środę około godziny 17.00 do komendy w Bartoszycach przyszedł Kacper, który w marcu trzykrotnie prosił o pomoc policjantów po tym, jak jego pijane matka i babcia awanturowały się w domu. Wtedy chłopiec trafił do rodziny zastępczej, a obie kobiety usłyszały zarzuty narażenia życia i zdrowia dziecka na niebezpieczeństwo, fizycznego i psychicznego znęcania się nad nim oraz znieważenia chłopca.
Wrócił do domu na wakacje
Sąd pozwolił, żeby siedmiolatek na miesiąc wakacji mógł wrócić do rodzinnego domu, opiekować się nim miała prababcia. W środę ponownie przyszedł po pomoc na komisariat. Pijane matka i babcia awanturowały się w domu.
Policjanci pojechali do domu rodzinnego chłopca. Tam zastali pijaną Julię M., matkę siedmiolatka. Przywieziona do komendy kobieta nie chciała się tłumaczyć, twierdziła tylko, że nie piła żadnego alkoholu. Po przebadaniu alkomatem okazało się, że kobieta miała 2,3 promila alkoholu w organizmie. Do jednostki policji zgłosiła się także babcia Kacpra. Miała 2,3 promila alkoholu we krwi.
O zaistniałej sytuacji policjanci poinformowali sędziego rodzinnego. Ostatecznie Kacper obawiając się powrotu do domu, chciał wrócić do rodziny zastępczej. Tak też się stało. Policjanci wyjaśniają wczorajszą sytuację. Sprawdzają, czy ponownie matka nie naraziła życia i zdrowia dziecka na niebezpieczeństwo. Za zarzuty, które już jej postawiono grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Szukał pomocy u policjantów
W marcu Kacper trzykrotnie dzwonił na policję z prośbą o pomoc. Raz ze skargą, że babcia go wyzywa, kolejny raz z powodu tego, że matka była pijana. Ostatni telefon wykonał, kiedy pijana matka spała w mieszkaniu. Zapłakanym głosem wyjaśnił, że jest sam, boi się, ale "nie chce iść do domu dziecka".
- Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, na podwórku stał w krótkiej koszulce i samych spodniach, bez butów - relacjonował w marcu st. asp. Robert Koniuszy z KMP w Bartoszycach. Na zewnątrz był kilkustopniowy mróz.
Ostatecznie chłopiec trafił do rodziny zastępczej, a matce i babci postawiono zarzuty.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24