Rozmowy o majtkach, pokojach hotelowych i piętrach - niewinne na pozór męskie rozmowy okazały się negocjacjami przedstawicieli konsorcjów ubiegających się o kontrakty drogowe. Wszystko po to, żeby zmylić służby i ustrzec się podsłuchów. Nie udało się - prokuratura ma gotowy akt oskarżenia wobec 11 osób. Zarzut? - zmowa cenowa. Efekt? - Komisja Europejska wstrzymuje unijne pieniądze na polskie drogi.
Jak informował w TVN24 prokurator Zbigniew Jaskólski z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, oskarżeni "uzgodnili ze sobą, które konsorcja mają wygrać przetargi na poszczególne odcinki dróg".
Uzgodnione
Mechanizm był prosty - przedstawiciele firm "posiadając informację od dyrektora oddziału warszawskiego GDDKiA o wysokości środków przeznaczonych na inwestycje, uzgodnili ze sobą jak rozegrają kwestie przetargów". Ustalali ceny jakie zaoferują, że zmieścić się w pułapie zaproponowanym przez GDDKiA, dogadywali się kto ma wygrać przetarg na poszczególne odcinki dróg. Uzgadniali też "rekompensaty" dla tych, którzy przetargi przegrywali.
- Chodziło też o to, żeby ci, którzy nawet przegrają nie byli stratni i byli podwykonawcami w innych miejscach - powiedział Jaskólski. Proceder trwał od wiosny do wczesnego lata 2009 roku.
Rozmowy kontrolowane
Jednak od samego mechanizmu zmowy ciekawszy wydaje się sposób, w jaki porozumiewali się ze sobą przedstawiciele firm. Używali znanego tylko sobie kodu. Słowa "kontrakt", "przetarg", "cena" nie pojawiły się tam ani razu.
Jak pod koniec ubiegłego roku napisał "Newsweek", cała sprawa zaczęła się od podsłuchów założonych przez ABW w zupełnie innej sprawie. Agenci usłyszeli wtedy o przygotowaniach do imienin dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA. Rozmówcy - właśnie z branży budowlanej - zastanawiali się jaki prezent kupić dyrektorowi. To zaniepokoiło agentów, więc podsłuch został zamontowany też u dyrektora.
Dzięki temu udało się zarejestrować, w jaki sposób przedstawiciele firm uzgadniali szczegóły. Rozmów było wiele, ale już fragmenty stenogramów nie pozostawiają wątpliwości. W jednej z rozmów członek kierownictwa jednej firmy budowlanej rezerwuje pokój w hotelu członkowi kierownictwa innej firmy. Przekonuje przy tym, że chodzi o rejs:
- Grzegorz, na ten rejs tam, co żeśmy się wybierali (...). Ten pokój, który dla nas zarejestrowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał ten 698. - Dobrze. - 698 jest to numer twojego pokoju. (...) Bo ja mam ten pokój 582. Rozumiesz?.
W rzeczywistości numery pokoi miały symbolizować kwoty z jakimi dana firma startuje do przetargu.
I kolejna rozmowa:
- Dobra. Prześlij mi numer pokoju, bo ja jestem na wyższym piętrze, z tego co pamiętam. - Numer pokoju 951 net.
Tym razem chodziło o 951 mln zł. Przedstawiciele firm znaleźli też ciekawe określenie na to, gdy ktoś zamierzał dać niższą cenę niż konkurent. Pytał wtedy, czy ten drugi "spuszcza majtki".
Akt oskarżenia
W sumie akt oskarżenia obejmuje 11 osób. 10 osób ma zarzuty dotyczące uczestniczenia w tzw. zmowie przetargowej. Tu zagrożenie jest do trzech lat pozbawienia wolności.
Dodatkowo jeden z przedstawicieli firm ubiegających się o przetargi - poza uczestniczeniem w tzw. zmowie - wręczył korzyść majątkową dyrektorowi GDDKiA w Warszawie. Akt oskarżenia obejmuje też wspomnianego dyrektora.
Autor: mn//gak / Źródło: tvn24.pl, Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN/tvn24.pl