Do dziś nie udało się odpowiedzieć na pytanie, czy za bezpośrednimi sprawcami nie stał jakiś zleceniodawca usadowiony od nich znacznie wyżej w partyjnej i politycznej hierarchii. 34 lata temu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa uprowadzili i zamordowali księdza Jerzego Popiełuszkę, kapelana Solidarności. W piątek obchodzimy rocznicę męczeńskiej śmierci duchownego nazywanego przez przyjaciół "małym papieżem".
Ksiądz Jerzy Popiełuszko po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku był systematycznie nękany i inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa i Milicję Obywatelską. Pomimo tego organizował pomoc materialną dla osób internowanych i ich rodzin, wspierał różnego rodzaju inicjatywy społeczne.
19 października 1984 roku w pobliżu wioski Górsk koło Torunia funkcjonariusze IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmującego się zwalczaniem Kościoła Katolickiego uprowadzili, a następnie zamordowali księdza Jerzego Popiełuszkę. Byli to Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski.
Funkcjonariusze zatrzymali samochód, którym jechali ksiądz Popiełuszko oraz jego kierowca Waldemar Chrostowski. Kierowcy założyli na ręce kajdanki i knebel na usta. Księdza, który nie chciał wejść do samochodu, oprawcy bijąc, pozbawili przytomności i wrzucili do bagażnika. Chrostowskiemu w czasie jazdy udało się wyskoczyć z samochodu.
Kiedy oprawcy zatrzymali się w okolicy hotelu Kosmos w Toruniu i otworzyli bagażnik, ksiądz zaczął uciekać. Po kilku uderzeniach pałką stracił przytomność i znów został umieszczony w bagażniku, a porywacze ruszyli w dalszą drogę. Obawiając się jednak blokady dróg, zdecydowali się zabić księdza.
Przywiązali do jego nóg worek kamieni, usta zakleili plastrem, a następnie wrzucili go do Zalewu Wiślanego w pobliżu Włocławka.
"Proces toruński"
30 października 1984 roku w "Dzienniku Telewizyjnym" poinformowano o wyłowieniu z Wisły pod Włocławkiem ciała księdza Popiełuszki. Zwłoki były tak zmasakrowane, że rodzina zidentyfikowała je tylko na podstawie znaków szczególnych.
Do nóg kapłana przywiązany był 11-kilogramowy worek z kamieniami.
W procesie morderców księdza Popiełuszki, tak zwanym "procesie toruńskim" Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony, wiceszef IV departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat. Leszek Pękala usłyszał wyrok 15 lat pozbawienia wolności, a Waldemar Chmielewski - 14 lat.
Wszyscy wyszli z więzienia przed upływem całej kary.
Do dziś nie wiadomo, czy za mordercami i ich bezpośrednim przełożonym z IV Departamentu MSW nie stali wyżej usytuowani mocodawcy.
Księdza Popiełuszkę pochowano przy kościele świętego Stanisława Kostki, a nie na Powązkach czy w rodzinnej Suchowoli, jak chciały ówczesne władze. W pogrzebie duchownego, który odbył się 3 listopada 1984 roku, wzięło udział około 800 tysięcy wiernych oraz blisko tysiąc księży.
Mszy żałobnej przewodniczył prymas Józef Glemp.
Kapelan Solidarności został ogłoszony błogosławionym 6 czerwca 2010 roku, podczas mszy na placu Piłsudskiego w Warszawie. Duchowny w tym roku skończyłby 71 lat.
Działalność księdza Popiełuszki
Ksiądz Jerzy uczestniczył w procesach aresztowanych za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego. Wspierał też więźniów politycznych. Nagrał kilka z rozpraw, wnosząc na salę sądową magnetofon schowany pod sutanną. Materiał, który wtedy powstał, był emitowany między innymi w radiu Wolna Europa. Duchowny pomagał też w akcji sprowadzania z Zachodu leków - w podziemiach kościoła świętego Stanisława Kostki gromadzona była między innymi żywność i leki.
Po powstaniu Solidarności ksiądz Popiełuszko stał się jej duchowym przywódcą, był również duszpasterzem krajowym ludzi pracy oraz służby zdrowia. Został także kapelanem Solidarności w Hucie Warszawa.
W tym czasie nawiązywał liczne kontakty z opozycjonistami. Jak wspominają świadkowie, w jego mieszkaniu spotykali się ludzie z różnych środowisk: między innymi robotnicy, inteligencja, artyści. Kilkanaście razy w miesiącu odwiedzał związkowców w hucie, jeździł z nimi między innymi do Gdańska, gdzie spotykali się z Lechem Wałęsą.
W kościele świętego Stanisława Kostki ksiądz Popiełuszko organizował wykłady dotyczące między innymi katolickiej nauki społecznej. Główny wysiłek włożył w przygotowanie i prowadzenie w kościele świętego Stanisława Kostki mszy w intencji ojczyzny i tych, którzy za nią cierpią. Przybywały na nie delegacje Solidarności z całego kraju, uczestniczyli w nich intelektualiści, aktorzy oraz młodzież.
"Zło dobrem zwyciężać"
W swoich kazaniach nawoływał, by "zło dobrem zwyciężać".
- Trzeba zdawać sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej w jakiej się znajdujemy, ale jednocześnie ta sytuacja nie może być wygodną zasłoną do tego, by rezygnować z należnych narodowi praw - zwracał się do wiernych w jednej z homilii.
Komunistyczne władze drażniła rosnąca popularność mszy za ojczyznę. Msze księdza Popiełuszki jego przeciwnicy nazywali "mitingami antykomunistycznymi".
Jednocześnie władze komunistyczne zaczęły wywierać coraz większe naciski na Episkopat, aby księdza Popiełuszkę przenieść do innej parafii i uniemożliwić mu odprawianie nabożeństw, które "przekształcają się w manifestacje polityczne, powodując zagrożenie ładu, bezpieczeństwa i porządku w Stolicy" [Pismo Urzędu ds. Wyznań do kurii warszawskiej z 26 listopada 1982 roku - przyp. red.].
Pierwsza próba morderstwa
30 sierpnia 1983 roku ksiądz Popiełuszko został zatrzymany przez milicję w drodze do Gdyni, gdzie miał wygłosić kazanie. Przewieziono go do komendy MO w Łomiankach, gdzie był przez kilka godzin przetrzymywany. Prokuratura wszczęła przeciwko niemu śledztwo w sprawie "nadużywania wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL".
Ksiądz był obserwowany przez SB już na dwa lata przed śmiercią. Założono mu podsłuch, próbowano też doprowadzić do wypadku samochodowego. W mieszkaniu przy ulicy Chłodnej w Warszawie funkcjonariusze SB dokonali prowokacji, podrzucając kilkanaście tysięcy ulotek, farbę drukarską, granaty z gazem łzawiącym, naboje i materiał wybuchowy. Miały to być dowody do przygotowywanego procesu sądowego. Starano się za wszelką cenę skompromitować duchownego.
W grudniu 1983 roku ksiądz Popiełuszko został aresztowany, wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie zarzuciła mu "nadużywanie w okresie od 1982 roku wolności sumienia i wyznania na szkodę PRL przy sprawowaniu obrzędów religijnych". W lipcu 1984 roku, po interwencji sekretarza generalnego Episkopatu Polski arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego, postępowanie zostało umorzone i ksiądz Popiełuszko został zwolniony.
Gdy zawiodły próby nacisków, zdecydowano się na bardziej radykalne działania. 13 października 1984 roku miała miejsce pierwsza próba zamordowania księdza Popiełuszki, który wracał samochodem z Gdańska z kościoła świętej Brygidy do Warszawy. W okolicach Olsztynka funkcjonariusze MSW, przyszli mordercy księdza, rzucili kamieniem w przednią szybę jego jadącego samochodu.
Sprawa cudownego uzdrowienia
20 września tego roku w kaplicy domu generalnego Sióstr Anuncjatek w Thiais pod Paryżem rozpoczęło się dochodzenie w sprawie domniemanego uzdrowienia za przyczyną błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Sprawa cudownego uzdrowienia dotyczyła 56-letniego Françoisa Audelana, który chorował na nietypową, przewlekłą białaczkę szpikową.
- W 2015 roku zamknięty został etap diecezjalny tego cudu i dokumentacja została przewieziona do Rzymu przez [metropolitę warszawskiego - przyp. red.] kardynała Nycza - wskazał notariusz procesu kanonizacyjnego błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, ksiądz profesor Józef Naumowicz. Dodał, że tam od trzech lat sprawa badana jest między innymi przez lekarzy, którzy mają stwierdzić, że poprawa zdrowia człowieka w Creteil jest niewytłumaczalna z medycznego punktu widzenia i trwała. Zauważył jednocześnie, że takie procesy toczą się wiele lat.
Autor: akr//now / Źródło: PAP