Kilka dni temu wznowiono śledztwo w makabrycznej sprawie sprzed kilkunastu lat, kiedy znaleziono ciało młodej kobiety z odciętymi kończynami, odarte ze skóry. Policjanci najprawdopodobniej wpadli na nowy trop. Wiele wskazuje, że tajemnicza i brutalna zagadka zostanie w końcu rozwiązana. Sprawą zajmuje się specjalna grupa "Archiwum X".
W styczniu w 1999 roku w Krakowie załoga jednego ze statków zobaczyła w Wiśle ludzkie szczątki.
- Pamiętam, że nie tylko ja, ale także koledzy, z którymi współpracowałem na miejscu zdarzenia, mieliśmy świadomość, że mamy do czynienia z kontynuacją, albo jakąś inną wersją filmu "Milczenie owiec". To się siłą rzeczy pojawiło w naszej świadomości - mówi oficer krakowskiego oddziału "Archiwum X", który zajmował się sprawą.
Jak opowiada dr Tomasz Konopka z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, w pierwszym momencie rozważano możliwość, że zwłoki zniszczył pływający po rzece statek. - Dopiero później okazało się, że to było odpreperowane w sposób celowy. Ktoś odciął kończyny, a całą resztę tułowia odpreparował ze skóry - mówi Konopka.
Hipotezy bez potwierdzenia
Lekarze w Instytucie Medycyny Sądowej przyznają, że po raz pierwszy w życiu widzieli coś takiego. Z taką sprawą również nigdy wcześniej nie zetknęli się policjanci. Wykonano wtedy jedne z pierwszych w Polsce badań DNA na potrzeby śledztwa. Nie było wątpliwości - ofiarą okazała się poszukiwana od jakiegoś czasu 23-letnia studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Hipotezy dotyczące jej makabrycznej śmierci mnożyły się, żadnej nie można było jednoznacznie ani potwierdzić, ani wykluczyć.
- Jedną z hipotez może być wykorzystanie jej ciała, co nie jest powiązane bezpośrednio z zabójstwem. Ona mogła być ofiarą wypadku, mogła popełnić samobójstwo, co akurat w jej przypadku nie jest do końca wykluczone. Sprawca mógł wykorzystać jej ciało - uważa psycholog policyjny Jan Gołębiowski.
Jedyny taki przypadek na świecie
Student zabił swojego ojca i odpreparowal mu skórę z głowy. Zszył ją na kształt czapki-kominiarki i założył sobie na głowę. I przed swoim dziadkiem udawał swojego ojca, którego wcześniej zabił. dr Tomasz Konopka
Sprawie nadano kryptonim "Skóra". Najlepsi policyjni psycholodzy próbowali określić, kim jest sprawca. Jego profil psychologiczny zaczęto budować m.in. w oparciu o to, co policja wiedziała o dziewczynie.
- Należała do samotników, ale też ludzi dobrych wewnętrznie. Ludzi, którzy kiedy ktoś potrzebuje pomocy, nie uciekają, nie wycofują się, a wręcz odwrotnie - są przyjaźnie nastawieni. Nawet w momencie, kiedy takiego człowieka nie znają - tłumaczy Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Kryminolog Brunon Hołyst uważa, że zachowanie 23-latki spowodowało, że sprawca uznał ją za łatwą ofiarę.
Śledczy dokładnie badali także znalezioną skórę. Bo to, czego dokonał sprawca, musiało wymagać szczególnych umiejętności. - To by wskazywało na jakiś jego zawód. Może rzeźnik, może człowiek, który kiedyś pracował w zakładzie medycyny sądowej, czy miał coś wspólnego z anatomią - wyjaśnia Hołyst.
- Była konsultacja sprawy z przedstawicielem FBI na Europę. Powiedział, że jest to jedyny taki przypadek oskórowania znany w cywilizowanym świecie - mówi oficer krakowskiego oddziału "Archiwum X".
Zdjął skórę z głowy, zrobił z niej czapkę
Mimo nadaniu sprawie najwyższego priorytetu, po kilku miesiącach śledztwo utknęło w martwym punkcie. Kiedy wydawało się, że sprawcy nigdy nie uda się znaleźć, w Krakowie miał miejsce równie makabryczny przypadek.
- Student zabił swojego ojca i odpreparowal mu skórę z głowy. Zszył ją na kształt czapki-kominiarki i założył sobie na głowę. I przed swoim dziadkiem udawał swojego ojca, którego wcześniej zabił - opowiada dr Konopka.
Wszyscy myśleli, że rozwiązanie zagadki jest już blisko. Jednak szczegóły sprawy wykluczyły, by student był powiązany ze sprawą studentki.
Żeby wytypować podejrzanych, policjanci starali się odgadnąć, dlaczego ktoś mógł pozbawić skóry młodą dziewczynę. - To jest rodzaj fetyszyzmu, może jakiegoś nekrofetyszyzmu. To by wskazywało, że są to potrzeby seksualne, może wynikające z choroby psychicznej. I być może on sam nawet nie wie, dlaczego to zrobił. Może to jest jakiś rodzaj jego dzieła artystycznego. Może miał jakąś misję, którą mu podpowiadały głosy - rozważa Gołębiowski.
W końcu go złapią?
Śledztwo jednak nie przyniosło rezultatów. Po roku prokuratura umorzyła sprawę. Została ona jednak wznowiona kilka dni temu. Dlaczego? To tajemnica. Najprawdopodobniej policjantom po 13 latach udało się odnaleźć nowe ślady i dotrzeć do nowych świadków. W tym wszystkim miał im pomóc, po raz pierwszy wykorzystany oficjalnie w śledztwie, jasnowidz.
Wiadomo, że pomógł między innymi w naszkicowaniu portretu pamięciowego sprawcy. Okazało się, że przedstawia osobę, którą policjanci typowali już kilkanaście lat temu. Wizerunek od rysownika był identyczny, jak wizerunek na jednym z policyjnych zdjęć.
Możliwe, że w końcu uda się ująć jednego z największych psychopatów w historii polskiej kryminalistyki. Za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi 25 lat więzienia bądź dożywocie.
"Archiwum X" i nierozwikłane przestępstwa
Sprawą 23-latki, jak i wielu innymi do tej pory nierozwikłanymi przestępstwami sprzed lat, zajmuje się specjalna grupa, zwana "Archiwum X". W jej skład wchodzą komórki ds. niewyjaśnionych wydziałów kryminalnych w całym kraju.
Dotychczas udało zatrzymać się kilkudziesięciu przestępców. Policjanci pracują nad kilkuset kolejnymi.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24